Zamknęłam swoją szafkę i westchnęłam, jeszcze tylko w-f i koniec. Chciałam już odejść w stronę sali gimnastycznej, ale kątem oka zauważyłam jakieś zbiegowisko, które przykuło moją uwagę. Podeszłam, zobaczyć co się dzieje, tłum tworzył koło a na środku stały Angela i Karolina. Dokładnie te same co wczoraj zniszczyły moją bluzkę. Na początku nie rozumiałam, co się dzieje, dopóki nie zauważyłam, w jakim stanie są ich ubrania. Całe poszarpane, brudne i w dziurach. Wyglądały nawet gorzej niż ja wczoraj. Angela przeciągnęła wściekłym spojrzeniem po grupie i zatrzymała wzrok na mnie, a ja wiedziałam, że już nie ma ucieczki.
- TY!- wydarła się, podchodząc do mnie. Próbowałam się wycofać, ale w takim tłumie było to niemożliwe. Jak to, że przed nią tłum się rozsuwa, a mnie nie chcą wypuścić? Dziewczyny szybko do mnie dotarły.
- ty go na nas nasłałaś!! - darła się. A ja patrzyłam zdezorientowana to na jedną to na drugą. - co?- ja bym miała kogoś na nie nasłać. Pff.. Ciekawe kto by chciał mi pomóc? Dwie plastikowe lalki przekrzykiwały się w darciu na mnie, a ja nagle wybucham śmiechem. Wszyscy do koła zamilkli, patrząc na mnie jak na wariatkę. Ja nadal się śmiałam widać ich miny i trzymając się za brzuch. Ludzie co za cyrk, patrzyłam na nie a one w podartych ciuchach i w rozmazanych makijażach nie były już takie groźne. Bo bez swoich tapet były to tylko zwykłe dziewczyny, podobne do mnie.
- I z czego tak rżysz? - prychnęła Karolina, niestety musiała jeszcze trochę poczekać, nim dostała odpowiedzi.
- po pierwsze: z tego, że karma wraca. Po drugie: ciekawe kogo miałabym posłać. Nie moja wina, że tym razem zadarłaś z kimś, kto się wam odpowiednio odgryzł- powiedziałam nadal rozbawiona. Przepchnęłam się przez ludzi z zamiarem ominięcia tej dwójki. Lecz one zaszły mi drogę.
- powiedział, cytuję ,, jeżeli jeszcze raz dowiem się, że coś zrobiliście Katerine, skończy się to dla was o wiele gorzej"!!- poczułam się jak spoliczkowana. Mój podglądacz stanął w mojej obronie? Nie! To nie dorzecze!
- Wow choć raz zapamiętałaś, co ktoś do Ciebie mówi- prychnęłam. Po grupie przeszedł szmer zaskoczenia, zirytowana odwróciłam się do nich.
- No co?! Mnie wczoraj fajnie się robiło zdjęcia na wpół rozdartym swetrze? A teraz to oczywiście nikt nie żartuje!- krzyknęłam, a tłum zaczął się gwałtownie przerzedzać. Szybkim krokiem odpaliłam się od tego miejsca. Ukryłam się za salą gdzie, uczniowie często przychodzą, by zapalić. Na szczęście teraz było tam pusto, wyjęłam telefon i przez chwilę patrzyłam na czarny ekran. Dobra z jednym problem sobie poradziłam czas na drugi. Dasz radę Katerina! Nacisnęłam małą słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, a może mu się znudziło i da mi święty spokój. Przy trzecim chciałam się już rozłączyć, kiedy on odebrał.
- Ho Ho zapisze sobie tę datę w kalendarzu, moją księżniczka sama do mnie zadzwoniła- rozległo się z drugiej strony słuchawki, na pewno męski głos.
- Masz mnie tak nie nazywać i poraz ostatni mówię, że albo się odwalisz, albo idę z tym na policję i zgłaszam nękanie!- warknęłam.
- he he już ci mówiłem, policja mi nic nie zrobi, księżniczko.- podkreślił ostatnie słowo.- a tak swoją drogą masz piękny uśmiech, mówił Ci to ktoś?- mówił wyraźnie rozbawiony, a ja znowu poczułam strach, że znowu mnie mógł gdzieś widzieć.
- choć raz miej odwagę i pokaż się!- krzyknęłam do słuchawki.
- złość piękności szkodzi, poza tym jeszcze za wcześnie- powiedział ze spokojem. A ja na chwilę zamarłam, że co?
- n....na co za wcześnie? - zajakałam się czując, jak blednę.
-na nasze spotkanie, oczywiście- serce mi przyspieszyło.
- skończ te swoje gierki i zostaw mnie- wyszeptałam- nie chcę być twoją ofiarą.-
- Nie jesteś moją ofiarą, tylko moją księżniczką, ile razy mam ci powtarzać, że ja Ci nic nie zrobię? - zapytał, a mi się wydaje, że mówi to z nie naturalnym spokojem.
- Czemu... Dlaczego ja?!- ręce zaczęły mi dygotać.
- Nie.... Proszę, nie bój się.- czy mi się wydaje, czy w jego tonie wyczułam lęk? Nie to niemożliwe. - Nie ma jednego konkretnego powodu, dlaczego ty, gdybym miał Ci wymienić wszystkie, to by nam dnia nie starczyło. Po prostu jesteś taka mądra, piękna i wyjątkowa, a masz takie nieszczęśliwe życie. Rodzice. Szkoła. Starszy brat....-
- przestań!- wydałam się gwałtownie, w tym momencie zaczął on bardzo drażliwy temat dla mnie. - to ty tak urządziłeś tamte dziewczyny?
- nikt nie ma prawa Cię krzywdzić, księżniczko. Rozumiesz? - nie zaczekał na odpowiedź i się rozłączył.
CZYTASZ
Numer Pomylony
Action13:25 Nieznany: nie płacz, księżniczko. Ja: Sorry pomyliłeś/łaś numer. Nieznany: ja się nigdy nie mylę. Nieznany: moja księżniczko Ja: Naprawdę! Pomyłka, nie znam cię! I nie nazywaj mnie tak! Nieznany: znowu płaczesz.... Nieznany: na razie nie musis...