- jestem idiotą- szepnął.
- zgadzam się- odpowiedziałam. Zen się nagle odsunął i kładąc ręce na moich ramionach, przyjrzał mi się.
- coś Ci zrobił?- zapytał się ze strachem w oczach.
- ni...ie- zająłam się, kręcąc głową. On z powrotem mnie przytulił.
- Zen co tu się dzieje?- zapytałam.
-Luka Cię nie wypuści, dopóki mu nie zapłacę- powiedział na jednym wydechu.
- Co?!- odskoczyłam od niego.
- Kater załatwię kasę tak szybko, jak to tylko możliwe, ale...- na chwilę zawiesił głowę- przez jakiś czas tu zostaniesz- Dodał, serce mi waliło, jakby zaraz miało wyskoczyć, ja nie chcę tu zostać.
- Zen proszę nie — wyszeptałam. On spojrzał na mnie smutno.
- To nie zależy ode mnie, ten debil chcę mieć pewność, że mu zapłacę. Stwierdził, że jak tu zostaniesz, to nie będę mógł się wykręcić- załamany usiadł na biurku. Ja w szoku usiadłam na fotelu obok.
- będę musiał poprosić rodziców o pomoc- głośno się zastanawiał.
- teraz to Ci chyba do reszty na mózg padło. Wyobrażasz sobie to? - zapytałam, - nim ogóle pomyślą, by dać Ci pieniądze, zrobią aferę na pół kraju. Przecież wiesz, jacy oni są- brunet kiwną głową.
- Coś wymyślę, obiecuję- poklepał mnie, w ramię wiem, że próbuje dodać mi otuchy. Lecz tak szczerze to strasznie słabo mu to idzie.
- Ale do tego czasu musisz na siebie uważać, dobrze?- zapytał, a ja zawiesiłam wzrok. No co? Nie mam najmniejszego zamiaru siedzieć tu potulnie jak baranek.
- Kater, dobrze?- powiedział już z większym naciskiem, wstał z biurka i podszedł do mnie. Jego głos zabrzmiał trochę ostrzej.
- Tak — jęknęłam, ale zrobiłam to, tylko po to by dał mi spokój. Chłopak chciał powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy drzwi się otworzyły i stanął w nich zadowolony Luka. Wzdrygnęłam się na jego widok, naprawdę nie chce tu zostawać. Z nim! Zen chyba to zauważył, bo złapał mój nadgarstek, żeby tak mocno nie drżał. Spojrzałam na niego błagalnie, może jednak jest inne wyjście? Starszy brat spojrzał na mnie rezygnacja, jeszcze raz mnie przytulił.
- pamiętaj, co obiecałem- szepnął, nim zostaliśmy gwałtownie rozdzieleni. Zirytowany czarnowłosy odepchnął nas od siebie.
- czas minął, teraz powiedzcie sobie pa pa i na razie- warknął z sarkazmem.
- niedługo wrócę, trzymaj się- Powiedział Zen, odwracając się w stronę drzwi, Luka poszedł za nim. Ja też chciałam, ale jak tylko czarnowłosy to zauważył, wepchnął mnie z powrotem do gabinetu.
- ty tu zaczekasz księżniczko- i zamknął mi drzwi przed nosem.
***
Brunet zatrzymał się przy drzwiach frontowych.
- jeżeli coś jej się stanie...-zaczął groźnym głosem.
- to co?- przerwał mu chłopak z tatuażem — pójdziesz na policję? Może od razu pochwalisz się twoim interesem narkotykowym? Który i tak nie wypalił — Prychnął lekceważąco, opierając się o futrynę drzwi. Zen złapał go za ubrania i szarpnął.
- Nie pogrywaj ze mną- warknął, ledwie się powstrzymując od bójki.
- To ty nie powinieneś pogrywać, że mną nie zapominaj o Katerine- uśmiechnął się zwycięsko drugi gangster. Brunet go puścił i wściekły uderzył pięścią w ścianie tuż obok głowy Luki. Po czym odwrócił się i bez słowa opuścił dom.
- do zobaczenia- ten krzyknął za nim.
***
Już dłuższą chwilę siedzę w gabinecie, oczywiście zamknęli mnie na klucz. Przeszukiwałam kolejne szuflady, w nadziei na coś, co pomoże mi się z tond wydostać. To nie tak, że nie wierzę w Zen'a, ja po prostu.... kompletnie w niego nie wierzę... Nie możliwe, że szybko załatwił taką sumę. Nagle usłyszałam zgrzyt w zamku, szybko zatrzasnęłam szafkę i się od niej odsunęłam, żeby nie zostać przyłapana. Stanęłam przy oknie i zetknęłam na podwórko, nie było już na nim czarnego motoru. Super, czyli jestem tu sama! Poczułam czyjąś rękę na moim łokciu, powoli odwróciłam głowę, spotykając dwie ciemnoniebieskie tęczówki.
- choć, pewnie jesteś głodna -delikatnie pociągnął mnie w stronę drzwi. Wyrwałam mu się szybko.
- zostaw, sama pójdę- on spojrzał tylko na mnie, ale nic nie zrobił. Szedł po prostu dalej, prowadząc mnie nie wiadomo gdzie.Hej hej, wiem ze trwa to mozolnie ale stopniowo wracam!!!
CZYTASZ
Numer Pomylony
Action13:25 Nieznany: nie płacz, księżniczko. Ja: Sorry pomyliłeś/łaś numer. Nieznany: ja się nigdy nie mylę. Nieznany: moja księżniczko Ja: Naprawdę! Pomyłka, nie znam cię! I nie nazywaj mnie tak! Nieznany: znowu płaczesz.... Nieznany: na razie nie musis...