tak tak trochę spóźniony sorry ale miałam małe urwanie głowy
- No dalej Kate! - śmiała się Kelse ciągnąć mnie przez korytarz. Byliśmy już w jednym z kilku salonów, jej pokoju i koło siłowni a teraz uparła się, by pokazać mi salę kinową. Nogi nadal lekko się mi chwiały, ale starałam się tego nie okazywać. Biegłam za czarnowłosą, nie mając zbytnio innego wyboru, gdyż mocno trzyma moją rękę. Nagle gwałtownie skręciliśmy, a ja na coś wpadłam. Gdyby nie czyjąś dłoń pewnie bym się wywaliła. Z przerażeniem rozpoznałam ogon węża. Powoli podniosłam głowę do góry, patrząc Luce w twarz. Serce mi biło dwa razy mocniej, nie miałam bladego pojęcia, jak chłopak się zachowa, widząc mnie poza pokojem. Uderzy? Krzyknie? A może pogładzi po głowie i szepnie coś do ucha? Gość jest kompletnie nieprzewidywalny.
- Co tu robisz, moja księżniczko?- zapytał ze spokojem, kładąc duży nacisk na to, jak mnie nazwał. Zadrżałam i szybko zwiesiłam wzrok, czy się boję? Nie, po prostu nie jestem pewna czego mam się spodziewać.
- Pokazuje Kate dom, bo ty zamknąłeś ją w tym durnym pokoju.- Kelsea odpowiedziała za mnie, patrząc z wyrzutem na brata.
- Katerine już wie, czemu tak było, prawda?-ostatnie słowo skierował do mnie.
- umm... Tak — szepłam z obawą, jak to może zaważyć na moim losie.
- przestań psuć zabawę i spadaj, my tylko zwiedzamy dom — prychnęła dziewczyna.
- chcesz zobaczyć dom?- mimo że głos Luki był łagodny, zadrżałam. Dopiero po chwili kiwnęłam głową na znak zgody.
- No to dobrze idźcie — nagle schylił się.
- nawet nie próbuj uciec, ja zawsze Cię znajdę księżniczko — szepnął mi do ucha, potem się wyprostował i jak gdyby nic uśmiechnął promienie
- dobrej zabawy- odwrócił się i poszedł w przeciwną stronę. Kelsea pokazała jego plecom język i środkowy palec, a potem złapała moją rękę i pociągnęła mnie w nieznanym kierunku. Resztę krótkiej drogi spędziłyśmy w milczeniu, cały czas patrzyłam na swoje stopy. Nagle usłyszałam dźwięk zamykania drzwi.
- Biję Cię?- zapytała gwałtownie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Mogłabym powiedzieć teraz prawdę i błagać Kelse o pomoc. Mogłabym poprosić, żeby wezwała policję. Albo mogę kryć Luke, powiedzieć, że nic się nie stało. Mam wydać chłopaka, który mnie pocałował i któremu zależało. Czy kryć mojego oprawcę i porywacza? Nie ważne co bym wybrała, żadne z wyjść nie będzie do końca dobre.
- Katerine!!- krzyknęła czarnowłosa, a ja wystraszona podskoczyłam w miejscu.
- Luka cię biję?! Czy on cię uderzył?- pytała szybko.
- Nie!- Krzyknęłam. Dopiero po chwili zdałam sobie, sprawę z tego, co powiedziałam.
- Jasne a te siniaki to z kąt?- pokazała na fioletowe plamy na moim ramieniu.
- Albo te twoje odruchy? Nie wieże, że to kulenie się i wzdryganie miałaś, od zawsze!- krzyknęła. Poczułam się jakby, ktoś nagle wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. Naprawdę cały czas tak robię? Cały czas się stresuję i boję, ale nie zdawałam sobie sprawy, że to aż tak widoczne.
- Kate, dobrze się czujesz? Ręce ci drżą -.
- To nic takiego- ucięłam krótko.
***
Leżałam w ciemności, wszystko takie same. Taki sam sufit, taka sama ciemność, tykanie zegara. Tylko zimny uścisk kajdanki przypomina, jak wiele się zmieniło. Przed porwaniem moje życie było monotonne, dni odróżniały tylko krzywdy, jakie mi robiono. Tu nie było nawet tak źle, do czasu pocałunku...
- Kiedy dni są zimne,
Karty rozdane
A wszyscy święci
ze złota są.
Gdy marzenia zawodzą
Ludzie odchodzą....
Nuciłam cicho, od dawna tego nie robiłam. Nagle usłyszałam ciche skrzypienie w podłodze gdzieś obok. Szybko zamilkłam, wstrzymując oddech, w ciemności poruszyła się czyjąś sylwetką. Po chwili poczułam, jak ktoś siada z drugiej strony łóżka.
- Zaśpiewaj mi — szepnął mi do ucha. Znowu poczułam, jak bawi się moimi włosami. Musiał minąć dobry moment nim przypomniałam, sobie jak się oddycha. Powoli z powrotem zaczęłam śpiewać.
CZYTASZ
Numer Pomylony
Action13:25 Nieznany: nie płacz, księżniczko. Ja: Sorry pomyliłeś/łaś numer. Nieznany: ja się nigdy nie mylę. Nieznany: moja księżniczko Ja: Naprawdę! Pomyłka, nie znam cię! I nie nazywaj mnie tak! Nieznany: znowu płaczesz.... Nieznany: na razie nie musis...