Rozdzial 18

1.4K 52 10
                                    

Dedykowany dla wszystkich co dotrwali do tego momentu. Dzięki za odsłony i gwiazdki!!!

Luka

Worek treningowy spadł z hukiem na ziemię, a ja wyczerpany zsunąłem się plecami po ścianie. Debil. Debil. Debil. Tak się czuję, czemu wszystko idzie nie tak!?

- to już drugi worek w tym miejscu- mruknął Gabe, wchodząc do siłowni. Warknąłem zły.

- nic mnie to nie obchodzi — uderzyłem pięścią w podłogę i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mam całkiem zdarte kłykcie.

- Daj jej czas — powiedział

- Co?!-

- Ile tobie zajęło, nim zrozumiałeś, że to miłość? Ona potrzebuje czasu, tak trudno to zrozumieć?

Katerine

Poderwałam się z materaca, kiedy ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Rozejrzałam się po pokoju, za oknem robiło się jasno. Musiałam zasnąć i to na długo. Spojrzałam na Lukę, a on delikatnie obejrzał moją dłoń i wyciągnął mały klucz. Usłyszałam cichy szczęk metalu, trochę wystraszona spojrzałam na czarnowłosego. Cicho syknęłam, kiedy metal przesunął się po poranionym nadgarstku. Niebieskooki wyciągnął do mnie rękę, a ja się odruchowo skuliłam. Nie potrafiłam się od tego powstrzymać. On po prostu powoli się przysunął i podniósł mnie z łóżka. Zostałam zaniesiona do łazienki, a tam posadził mnie na kamiennym blacie obok umywalki. Żądne z nas nie spojrzało w twarz drugiemu. Utkwiłam wzrok w płytkach, wzdrygnęłam się, kiedy chłopak złapał moją rękę. Szybko ją wyrwałam i jęknęłam z bólu, krew znowu zaczęła kąpać.

- spokojnie księżniczko — szepnął, znowu ją łapiąc. Obmył mi czymś ranny i owinął je bandażem. Zauważyłam, że sam ma opatrunki na rękach, mogę przysiąc, że nie było ich wcześniej.

- Więcej tak nie rób — mruknął zimno. Zawiązał bandaż i wyszedł z łazienki, mamrocząc coś w stylu ,, zostań". Poczułam się okropnie, jakby mówił do psa. Złego psa, straszne takie uczucie, ale to moja wina. To ja wszystko zniszczyłam! Zrobiło mi się nagle strasznie zimno, w pomieszczeniu było lodowato. A przynajmniej tak mi się zdaję, spojrzałam na ręcznik i przez chwilę.

Miałam ochotę się nim okryć. Ale podciągnęłam tylko kolana pod brodę i schowałam w nich głowę. Tak skulona siedziałam na blacie. Nie usłyszałam, jak Luka z powrotem wchodzi, dlatego cicho pisnęłam przerażona, kiedy położył dłoń na mojej głowie. On zwiesił głowę i wziął moją rękę, założył mi na nią.... rękawiczkę? Chyba tak to mogę nazwać. Rękawiczka bez palców sięgała aż do łokcia, biała w czarne paski. Zasłania cały opatrunek. Luka znowu mnie podniósł i wyniósł z łazienki, ale kiedy zbliżył się do łóżka, wyszarpnęłam się z jego objęć. Szybko odsunęłam się parę kroków, podpierając się o ścianę, bym nie upadła. Nie chcę zostać przypięta!

- Kater, chodź tu — rozkazał

- Nie Luka — krzyknęłam, mimo że ledwo stałam. Chłopak zaczął się zbliżać, a ja nie wiedziałam gdzie uciekać. On szybko złapał mnie za rękę, niestety za tą ranną. Zacisnęłam zęby, żeby nie pisnąć z bólu. Niebieskooki nie zwrócił na to uwagi i pociągnął mnie w stronę łóżka. Widząc to, za zaczęłam się szarpać.

- Nie błagam, nie, nie Luka! - krzyczałam.

- Katerine przestań!- krzyknął, sięgając po kajdanki. Widząc to panika we mnie wzrosła jeszcze bardziej. Uderzyłam pięścią w jego dłoń, szczerze, wyszło to żałośnie. Upadłam na kolana, kiedy już prawie mnie przykuł. Kopnęłam go w brzuch, chłopak na chwilę mnie puścił. Wykorzystałam okazję i odsunęłam się od niego, chciałam wstać i uciec. Lecz nim udało mi się podnieść na nogi, Luka złapał mnie w talii i praktycznie rzucił na materac. Przed oczami pojawiły mi się mroczki i w głowie zaczęło mi się kręcić. Czarnowłosy mocno złapał moją rękę i przykuł ją do drewnianej ramy. Przestałam się szamotać, udało mu się, przegrałam. Po co ogóle walczę? Skoro on i tak postawi na swoim. Luka popatrzył na mnie, a w jego oczach kłębiła się cała masa sprzecznych uczuć. Nawet nie próbowałam ich odczytać. Nagle delikatnie pogodziła mnie po włosach, błyskawicznie ja odtrąciłam.

- NIE DOTYKAJ MNIE!- krzyknęłam zła. Luka gwałtownie szarpnął mnie za ramię i uderzył pięścią w poduszkę tuż koło mojej głowy.

- Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu.- syknął mi prosto do ucha. Potem odsunął się i odwrócił do drzwi.

- czemu jesteś taki bipolarny?- szepłam, kiedy już wychodził, czarnowłosy na moment się zatrzymałby potem wyjść z hukiem, zamykając drzwi. Odkryłam się kołdrą po uszy, cała działam z zimna. Ale nie o tym myślałam, gdybym wczoraj odpowiedziała inaczej, to by się tak nie skończyło.


I jak się podoba?

Ostatni chciałam zapytać, ale zapomniałam.

Co myślicie o historii Luki?

Jak Oni się dzisiaj zachowali?

Czekam na komentarze!!

A teraz na razie!

Numer PomylonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz