7. Szpitalne wyznania

799 30 66
                                    

- Jesteś uroczy jak tak patrzysz, kapitanie~ -> na te słowa wydał z siebie cichy jęk na co ja tylko bardziej się zarumieniłem. Już miałem sięgać do spodenek Marka gdy usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Sięgnąłem po niego i odebrałem go:

- Halo? Tu Axel Blaze?
- Tak, a o co chodzi?
- Dzwonimy ze szpitala w sprawie...

Zanim zaczniemy głębiej wciągać się w historie mam ogłoszenie - otóż mam zamiar pisać ff odnośnie shipu bakudeku z bnha (domyślam się, że dla dużej ilości osób ten ship może być toksyczny ale jakby ktoś chciał poczytać to w najbliższym czasie postaram się wrzucić nową książkę i was nią zaciekawić). Mam w planie w przyszłości napisać więcej książek niż te dwie ale to plany na dosyć daleką przyszłość bo narazie nawet z tą się nie wyrabiam. Dobra to ja już nie przedłużam i zapraszam do ciągu dalszego książki:

- Dzwonimy ze szpitala w sprawie wypadku który miał miejsce chwilę temu..-
- Wypadku!? -> wstałem do pozycji siedzącej, zastanawiając się czemu do mnie dzwonią w kwestii wypadku. Mark siadł obok mnie i trzymał mnie jakby się bał czegoś.
- Otóż pańska ciotka - Sumira ###### {od autorki. nie mam pomysłu na jej nazwisko więc możecie sami wymyśleć TvT}, została potrącona przez auto. Sprawca uciekł z miejsca wypadku ale naszczęście był świadek zdarzenia który zadzwonił po karetkę i policję.
- Co z nią? -> czułem jak gotuję się we mnie coraz więcej emocji: od poczucia przygnębienia do rozpaczy. Zerknąłem na Marka. Był równie przerażony stanem Sumiry co ja. Najwidoczniej musiał ją polubić skoro się przejmował równie mocno co ja.
- Jej stan jest stabilny i jak narazie nie zagrażający życiu-
- JAK TO NARAZIE!?
- Proszę się uspokoić. -> powiedziała kobieta ze słuchawki. Po głosie można było wywnioskować, że ma tak z 30-40 lat (coś pomiędzy). -> jak już mówiłam, narazie jej stan jest stabilny, odpoczywa. Może Pan przyjechać do szpitala w celu uzyskania przez nas więcej informacji na temat pacjenta?

Już miałem mówić, że tak, gdy poczułem mocniejszy ścisk na moje ramię.
- Axel, masz gorączkę.. Nie może-
- Mark, ja muszę- -> powiedziałem, przerywając jego zdanie. Musiałem jej pomóc. Zawsze ona mi pomagała, nieważne jak bardzo była zmęczona. Czułem, że to był mój obowiązek.
- Ehhh... Dobra, ale ja idę z Tobą. I koniec dyskusji -> powiedział stanowczo Mark a ja pokiwałem głową na zgodę, po czym spytałem kobiety ze słuchawki, w którym szpitalu leży Sumira.
- ul. ########## 14
- dobrze, dziękujemy dowidzenia -> podziękowałem i się rozłączyłem. Wstałem ostrożnie z łóżka i zacząłem się przebierać. Mark siedział spokojnie na łóżku, w swoich ubraniach, bo oczywiście jestem debilem i wcześniej nie dałem mu piżamy. Gdy tylko się ubrałem, uczesałem włosy i już miałem wychodzić ale popatrzyłem na Marka. Złapałem go za rękę i pociągnąłem pod lusterko.
- Co robisz!? -> krzyknął w moją stronę Mark.
- Zobacz na lustro -> tak jak powiedziałem, tak też i zrobił, zerknął w kierunku lustra i patrzył z niezrozumieniem. -> TY MYŚLISZ, ŻE JA CIĘ TAK WYPUSZCZĘ DO LUDZI!?
- A co jest złego w moim wyglądzie? -> dalej patrzył na mnie z niezrozumieniem, a ja już nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.
- Przecież Twoje włosy wyglądają jak gniazdo dla ptaków! Nie puszcze Cię w takim stanie- -> powiedziałem, po czym zacząłem czesać włosy Marka, który wiercił się jak oparzony. -> Nie wierć się. Próbuje naprawić twoje włosy!
- Ale ja nie chce! -> zaczął krzyczeć na mnie Mark. Gdy w końcu go uczesałem, ten wstał i sprzedał mi lepe w twarz.
- Za co to niby? -> spytałem, lekko zaskoczony jego gestem.
- Za nie słuchanie mnie.
- I naprawdę za to dostałem w twarz?
- Tak. -> powiedział z widocznym uśmiechem na twarzy, po czym pociągnął mnie pod drzwi domu, ubraliśmy buty i wybraliśmy się najbliższym autobusem do szpitala.

♡Miłość nie wybiera♡ - Mark x Axel (i nie tylko?)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz