[ Tony x Thor ]
- Słuchaj Peter - zaczął Stark. - To nie jest takie proste.
- Panie Stark! To jest bardzo proste. - marudził chłopak.
- Nie wystarczy tylko podnieść, musisz być godny czy jakoś tak. - machnął ręką geniusz.
- Dzisiaj spróbuję - oznajmił Parker. - Będzie na Wigili?
- Mówił, że będzie, ale czy serio to ja nie wiem. - wzruszył ramionami.
- Dobrze, dziękuję panie Stark! - uśmiechnął się Spider-Man i wyszedł błyskawicznie z pokoju przeskakując kanapę.
Wspomniany Stark westchnął i usiadł przy biurku. Był zmęczony całą swoją pracą. Bycie Iron Man'em, geniuszem i bogaczem jednocześnie wbrew pozorą nie jest takie proste. Miał do tego córkę i żonę, które również stanowiły ważny element w jego życiu oraz odpowiedzialność.
Rozmyślając tak o swoim życiu spoglądałam na zdjęcie. Fotografia przedstawiała jego z Parkerem. Uśmiechnął się na samą myśl o tym dniu.
- Ładnie wyszliście. - usłyszał męski głos za sobą.
Obrócił się na krześle i ujrzał Thora w progu.
- Mogę wejść? - spytał blondyn, a Stark skinął głową.
Asgardczyk oparł się o ścianę przy biurku.
- O czym myślisz? - spytał nagle.
- Ogólnie, o życiu. - odparł Tony.
- Wy ziemianie macie takie problemy - pokręcił głową Odinson. - Myślisz, że my w Asgardzie mamy łatwiej?
- No tak, bo przecież bóg musi panować nad całym królestwem - prychnął geniusz. - My mamy siedem miliardów ludzi na głowie!
- Dobra, nie zamierzam się z tobą kłócić w Wigilię. - pokręcił głową Thor i wyszedł pospiesznie z pokoju zostawiając Starka samego.
***
Wszyscy siedzieli uśmiechnięci. Jedli ze smakiem barszcz rozmawiając jak spędzili ten rok. Parker co chwilę opowiadał żarty, Morgan śmiała się z nich, a Quill opowiadał o swoich ulubionych gatunkach muzyki. Wszystko przebiegało doskonale i każdy dobrze ze sobą rozmawiał, ale...
Tony z Thorem dogadywali się najlepiej...