[ Wanda x Vision ]
Vision siedział w kuchni już chyba z pięć godzin. Nikt nie wiedział co tam robi. Jedynie Clint co słyszał, że zamierza coś ugotować na święta dla Wandy, lecz czy coś mu się uda? Nie miał takiego doświadczenia. Dobrze dowiedzieliśmy się tego, gdy próbował on zrobić paprykarza. Jesteśmy pewni, że to nie była papryka...
Wanda chodziła znudzona po całym budynku. Nie mogła sobie znalesc żadnego zajęcia. Dopiero, gdy równie znudzony Barton do niej podszedł, jakkolwiek się otrząsła.
- Wiesz gdzie jest Vision? - spytała.
- Coś wspominał, że będzie gotował, ale czy serio poszedł do kuchni to nie wiem. - wzruszył ramionami mężczyzna.
- Gotował? Vision i gotowanie? - powtórzyła z powagą i rozmieszeniem jednocześnie w głosie.
- Chyba. - kiwnął głową Clint.
- Muszę lecieć! - zawołała Maximoff wycofując się od mężczyzny. - Wolę, aby kuchnia nie wybuchła.
Nim Barton zdążył cokolwiek odpowiedź Wanda była już poza jego widokiem. Jedynie za plecami usłyszała figlarny śmiech łucznika, przez który sama podniosła kąciki swoich ust.
Po upływie kilku minut znalazła się przed drzwiami od kuchni, które po chwili uchyliła swoją mocą. Weszła do pomieszczenia, w którym faktycznie znajdował się Vision.
- Witaj Wando. - odezwał się poszukiwany z łagodnym uśmiechem na twarzy.
- Co tutaj robisz? - spytała podchodząc w stronę blatu kuchennego.
- Zamierzałem upiec dla ciebie pierczniki na święta i je polukrować, ale nie jestem pewien czy gotowanie to moja specjalność. - odparł.
- No tak, mam nadzieję, że robisz tego tak jak robiłeś paprykarz? - parsknęła śmiechem.
- Nie, raczej nie. Sama spróbuj - pokręcił głową. - Może ty mi pomożesz?
Wiedźma kiwnęła głową i zajrzała do miski z masą. Zmarszczyła czoło i spojrzała na swojego towarzysza rozmowy.
- Gdzie masz przepis? - spytała rozglądając się wokół.
- Przepis? - powtórzył Vision.
- No tak - potwierdziła rudowłosa. - Musisz chyba wiedzieć jak to zrobić?
- Myślałem, że... - westchnął. - Zresztą już nieważne.
Wanda zaśmiała się donośnie oraz sięgnęła po jajka.
- To zrobimy je razem. - stwierdziła.
Potem oboje zaczęli robić pierniki. Śmiali się przy tym, a Maximoff słychać było najbardziej.
Cały budynek wypełniał zapach pierników i śmiech Wandy Maximoff...