❆4❆

61 6 0
                                    

[ SpiderWitch ]

  Wanda wycieńczona własnym życiem opadła na fotel z nadzieją, że już będzie miała spokój tego dnia. Nie spodziewała się gości o dwudziestej drugiej. Niestety życie jest pełne niespodzianek.

Rudowłosa poderwała się z siedzenia, gdy usłyszała jak coś spada w jej sypialni. Pobiegła w stronę dźwięku. Zdziwiła się niemiłosiernie, gdy ujrzała na podłodze leżącego Spider-Mana.

- Peter?! - zawołała z przerażeniem.

Dopiero, gdy chłopak zorientował się czyj to głos i gdzie może się znajduje.

- Wanda... Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. - westchnął chłopak.

- Ale co się stało? - spytała podchodząc do chłopaka. Podała mu rękę, aby mógł wstać.

- Misja od pana Starka się nieudała. - wytłumaczył, gdy podnosił się z podłogi.

- Opatrzę ci te rany - oznajmiła kobieta idąc z chłopakiem do kuchni. - Usiądź.

Parker posłusznie wykonał polecenie Wandy. Ona zaś, wyjęła z szafki bandaże.

- Opowiesz co się dokładnie stało? - spytała siadając obok niego. - Akurat przed świętami?

- Miałem złapać jedną grupką oraz im coś wykraść. Szło mi bardzo dobrze i mi się udało, ale podczas ucieczki... - zaczął. - Natknąłem się na ich ostatni mini oddział i byłem obolały. Nie dałem rady.

- Dobrze, a czemu znalazłeś się w moim mieszkaniu? - wypytywała wiedźma.

- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Wpadłem byle gdzie, gdy ich zgubiłem. Myślałem, że każdy już śpi.

- Mam za dużo na głowie, aby spać. - uśmiechnęła się niemrawo kobieta.

Nagle Peter syknął, gdy Wanda dotarła do największej rany.

- Przepraszam... - westchnęła.

***

Gdy Maximoff skończyła opatrywać rany chłopaka rozmawiali jeszcze chwilę. Wanda dała chłopakowi również ubrania po bracie. W międzyczasie Parker spoglądał na zegarek.

- Muszę się zbierać. - oznajmił Peter.

- Jasne - kiwnęła głową wiedźma patrząc na chłopaka. - Dobrze w tym wyglądasz.

Spider-Man zdawał sobie sprawę, że dla Wandy nie była łatwa śmierć brata.

- Mhm... - mruknął oraz wstał.

Oboje skierowali się do wyjścia. Chłopak otworzył drzwi i już miał wychodzić, gdy obrócił się oraz ostatni raz spojrzał na kobietę.

- Dziękuję... - szepnął oraz pocałował ją w policzek. - Nie zmieniaj się Wandziu.

Zanim Maximoff zdarzyła mu coś powiedzieć, Parker wyszedł pospiesznie z mieszkania. Wiedźma stała wryta jak w ziemię.

- Wandziu? - powtórzyła słowa chłopaka z szczerym uśmiechem oraz lekkim rumieńcami dodającymi jej uroku.

Święta z Marvelem 2k21Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz