6

3.7K 354 42
                                    


Obudziłam się około 14 w swoim łóżku.

Czy Harry mnie przeniósł?

Zeszłam na dół kierując się do kuchni. Nalałam wody do czajnika i wyjęłam kubek. Zrobiłam sobie zieloną herbatę i opierając się o blat zaczęłam ją sączyć.

Gdzie jest Harry?

Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie.
Pogoda była piękna. Mimo, że wszędzie leżał biały puch, słońce mocno świeciło i zachęcało do wyjścia na zewnątrz.
Siedział na werandzie. Pił gorący napój siedząc na ławce. Wyglądał na bardzo zamyślonego, a w jego drugiej dłoni znajdował się tablet.
Owinęłam się kocem, który jeszcze przed sekundą wisiał na oparciu krzesła. Wzięłam swój napój i wyszłam na dwór. Było ciepło, tak jak myślałam.

-Hej.- przywitałam się siadając obok niego. Zdjęłam koc z moich ramion i owinęłam nas nim.

"Jak Ci się spało? Myślę, że nie miałaś nic przeciwko temu, że zaniosłem Cię do Twojego pokoju. Na kanapie było by Ci niewygodnie."

-Jasne, że nie mam nic przeciwko. Dziękuję ci- podziękowałam kładąc głowę na jego ramieniu. A on jak na zawołanie objął mój pas swoim ramieniem. -Zawsze jesteś taki ciepły. To niedorzeczne.

"Ty zawsze masz zimne ręce, ale wiem, że Twoje małe serce jest cieplutkie."

Uśmiechnęłam się czytając to. Był taki słodki.
Wtuliłam się mocniej w jego ramie, a on pocałował moją głowę.
Siedzieliśmy tak przytuleni przez 10 minut, aż Harry włączył iPad i pokazał mi długą notatkę, którą musiał napisać wcześniej.

"Naprawdę Cię lubię. Ufam Ci i wiem, że nie pożałuje tego.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego trafiłem do tego ośrodka, dlaczego nie mówię.
Zaraz po moim urodzeniu mój tata zmarł. Zginął na wojnie. Mama bardzo to przeżyła, a ja nigdy go nie widziałem.
Gdy miałem 9 lat moja mama poznała Dereka. Bardzo go kochała. Oświadczył się jej i kiedy miałem 11 lat wzięli ślub. Wydawało mi się, że był fajny. Kupował mi najnowsze numery mojej ulubionej gazety z samochodzikami i słodycze.
17 maja
Tak wtedy, kiedy wróciłem do domu szczęśliwy, bo hej! Dostałem 6 ze sprawdzianu z angielskiego. Szukałem mamy po całym domu ale nigdzie jej nie było. Pomysłem, że może poszła do piwnicy po ogórki kiszone, bo przecież była pora obiadu.
Kiedy wychyliłem głowę zza drzwi, zobaczyłem ją.
Była naga, przywiązana do krzesła. Z jej wargi leciała krew, jej ciało było brudne, włosy potargane, twarz opuchnięta od płaczu. Cicho łkała. A nad nią stał on. Derek. Siał i śmiał się.
Nic nie mówiłem. Tylko stałem tam i patrzyłem jak krzywdzi moją matkę. Osobę mi najbliższą, kogoś kiego kochałem najmocniej.
Powiedział, że czas to skończyć i wziął nóż ze starego stolika i stanął za mamą.
Widziałem to. Mogłem coś zrobić, ale... Nie wiem. Sparaliżowało mnie. Tyko patrzyłem, jak przecina mojej matce gardło.
Nawet nie płakałem. Nic.
Chwile później wyją z kieszeni pistolet i sam strzelił sobie w głowę.
Stałem tam przez cały czas patrząc się na ich ciała, dopóki sąsiadka nie przyszła z powodu usłyszanego strzału.
Od tej pory nie mówię.
Trafiłem do domu dziecka.
Miałem strasznie koszmary. Ciągle to samo.
Derek, nóż, mama, krew.
Pewnego dnia zabrałem ze świetlicy cyrkiel. Zwykły, jak do rysowania okręgu. Zamknąłem się w łazience i...
Cóż. Chyba wiesz. Zacząłem robić to regularnie. Ale wydało się.
Trafiłem do ośrodka. Ale i tak to robiłem. Prawie każdej nocy.
A w dzień grałem na fortepianie, który stał w świetlicy. Mama zapisała mnie na te zajęcia gry na pianinie. Grałem ciągle to samo. Sonatę księżycową- ulubioną mojej mamy."

Piano |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz