Rozdział 11 - Przesłuchanie

154 23 17
                                    

- Dziękuję… - powiedziałem odbierając od niego naszyjnik, niechcący trącając swoją dłonią tą jego, natychmiast ją zabrał speszony. Nie wiem, kto był już bardziej. -... przepraszam, że Twój występ się nie odbył. Obiecuję, że jutro to nadrobimy. - uśmiechnąłem się niepewnie, oczekując, że zrobi to samo i pokaże swoje urocze dołeczki, za którymi tak bardzo tęskniłem. 

- Niestety, dziś wyjeżdżam. Mama mnie właściwie zmusiła do tego castingu, a ja nie widzę w tym sensu naprawdę. - powiedział cicho, podnosząc w końcu na mnie swoje zielone tęczówki, zamiast uśmiechu momentalnie zbudował się na jego twarzy smutek, tak bardzo pragnąłem go przytulić, ale to byłoby zdecydowanie nie na miejscu. 

- Harry, prawda? To wszystko przeze mnie. Pozwól mi to naprawić. - powiedziałem pewnie zakładając naszyjnik, miałem już w głowie pewien plan. 

- Ale to nie ma sensu. Cieszę się, że udało mi się Pana odnaleźć i oddać zgubę. Mam nadzieję, że czuję Pan się już trochę lepiej. - powiedział cicho, co było takie urocze, ale jednocześnie takie bolesne, był taki nieśmiały i słodki jak przed laty. 

- Ej tylko nie Pan. Jestem Louis. - wyciągnąłem dłoń w jego kierunku, na co niepewnie na mnie popatrzył i wyciągnął swoją ściskając, prąd ciepła przeszedł przez moje ciało, uwalniając stado motyli w żołądku. 

- Harry. Miłego dnia Louis. - powiedział i odwrócił się do mnie plecami, w celu wyjścia. 

- Poczekaj Harry. A co powiesz na przesłuchanie, teraz. Mógłbym przesłuchać Cię, wszystko będzie nagrywane, a później był dał to reszcie. Czym mniej ludzi, tym mniej się będziesz denerwował. Szkoda, żebyś przybył tu na marne. - uśmiechnąłem się wychodząc naprzeciw chłopaka, uśmiechnął się ukazując jeden mały dołeczek, a mi serce mało co nie wyskoczyło z klatki. 

- No dobrze. Ale jestem beznadziejny, jest tu wiele lepszych. - powiedział cicho, gdy poprowadziłem go z powrotem do sali przesłuchań, podążając krok za krokiem, tuż koło niego. 

Pomieszczenie było całkowicie puste. Zapaliłem światła, ale nie wszystkie. Tego dnia miałem dość intensywności jasnych barw i czułem jak zaczyna boleć mnie coraz bardziej głowa. Przyjemny, delikatny blask otulił całą salę. Usiadłem na swoim fotelu, a chłopak został na scenie, chwytając w dłoń mikrofon. 

- Nie mam podkładu. - powiedział nieśmiałe. 

- Spokojnie… co chciałbyś zaśpiewać? - powiedziałem unosząc się na krześle. 

- Żołnierz, James TW. - powiedział spokojnie, ale ja czułem jak bardzo był zdenerwowany, widziałem jak chował trzęsącą się dłoń do kieszeni i to mnie bolało. 

Szybko podniosłem się na krześle i wskoczyłem po schodkach na scenę, skupiając tym całą uwagę chłopaka na sobie. Wszedłem za zasłony, w poszukiwaniu czegoś. Rozejrzałem się dookoła i to było to. Znalazłem gitarę stojącą tuż przy filarze, zawsze tam była masa różnych rzeczy, które mogłyby przydać się uczestnikom. Poczynając od tamburyna, na gitarze kończąc. Wziąłem ją w swoje dłonie i usiadłem niedaleko Harrego po turecku, utrzymując dystans. Umiałem to zagrać, więc co stało na przeszkodzie. 

- Zagram, będę twoim podkładem. - zaśmiałem się spoglądając nieśmiało na niego, jego uśmiech się poszerzył i uniósł swoją głowę ku górze, przymknął powieki i mógłbym przysiąc, że wyglądał jak istny anioł. 

Wstrzymaj oddech, nie patrz w dół, spróbuj go utrzymać kochanie, 
fajnie jest się bać, to przerażające,
czasami po prostu czuję, jak świat próbuje uderzać nami o podłogę,
ale to jest powód dla, którego wciąż tu jesteśmy, kiedy wokół nie ma nikogo.

Rozbrzmiały pierwsze słowa, a ja utrzymując stały rytm za chłopakiem, dotrzymywałem mu tempa. Jego głos był taki piękny, tak bardzo melodyjny i głęboki. 

Urośliśmy, każdy pojedynczy dzień sprawia, że jestem dumny. 
Przysięgam, nie pozwolę nas zatrzymać. 

Z każdym kolejnym słowem, rozpływałem się pod naciskiem jego słów. Był tak blisko, ale był taki młody. Był mój, ale jednocześnie nie był. 

Nie jestem żołnierzem, ale będę bił się z ciemnością naszych dni.
Chwycisz moje ramiona,
i będę cię nosić przez całą drogę, 
ponieważ nie ma życia wartego przeżycia, 
jeśli nie ma cię przy mnie. 
Nie jestem żołnierzem, ale sprawiasz,
że chcę być odważny. 
Tak, sprawiasz.... 

Rozpadałem się z każdym kolejnym słowem, zbyt bardzo docierały, zbyt bardzo raniły. Wypuściłem powietrze, które wstrzymałem niekontrolowanie, próbując się nie rozpłakać. 

Przez głębię rozpaczy, potknęliśmy się. 
i cały dystans pomiędzy nami, rozpadł się. Ignorowaliśmy wszystkie plotki i zazdrość. Przeszliśmy na inną stronę z czymś pięknym. 

Tylko my wiemy, gdzie zmierzamy. 
Każdego dnia zamierzamy dorastać. 
Uczyć się na łzach i błędach. 
Nie jesteśmy perfekcyjni, ale przeszliśmy tak długą drogę.
Tak długo jak będziesz przy moim boku, 
wiem czego będę potrzebować od życia. 
Pewnego dnia, kiedy nasz dzieci zakochają się, 

będziemy mogli opowiedzieć im, jak wszystko co złe było przeciwko nam.-  dokończyłem z chłopakiem, jego oczy natychmiast się otworzyły i wylądowały na mnie. 

- Przepraszam, nie chciałem przerywać. - powiedziałem cicho zachrypniętym głosem, czując jak łzy coraz bardziej cisną mi się do oczu. 

- Ma Pan… znaczy masz Louis świetny głos. Dobrze brzmieliśmy razem. - uśmiechnął się, podchodząc do mnie i usiadł naprzeciwko, również po turecku. 

Dobrze brzmieliśmy, przez cudowne lata naszego związku… 

- To było niesamowite Harry, aż się wzruszyłem. - powiedziałem, szybko maskując słowami swój rozpad, wytarłem szybko łzę z policzka i poszedłem po swój notes, w którym zacząłem notować. 

HARRY TOML… zacząłem pisać na szybko, po czym zorientowałem się co prawie napisałem, szybko skreśliłem drugi człon i napisałem ponownie STYLES.

HARRY STYLES 
UMIEJĘTNOŚCI 5/5
TEKST 5/5
EMOCJE 5/5 

Po czym pokazałem notatki chłopakowi, odwracając do niego kartkę. Uśmiechnął się szeroko, poprawiając swojego loka spadającego na jego oczy. Podniosłem dłoń, żeby umieścić go za uchem, ale szybko zorientowałem się co chce właściwie zrobić. Odruchy bezwarunkowe były takie trudne. 

- Nie możliwe, żebym był tak dobry. - powiedział cicho chłopak, oddając mi notatnik. 

- Jesteś Harry, nikt nie zmieni mojego zdania. To było cudowne i takie głębokie. Jak na swój wiek… - w tym momencie uświadomiłem sobie, że przecież mam w informacjach podane ile lat ma chłopak, szybko spojrzałem na rubryczkę, przekręcając o dwie kartki do przodu. Ujrzałem liczbę piętnaście lat, a moje serce pękło na pół. Byłem zdecydowanie starszy, wyglądałem dojrzałej i to wszystko poszło nie tak, to nie tak miało wyglądać. Westchnąłem cicho, uświadamiając sobie także, że informacje o danych jurorach muszą znajdować się na głównej stronie x factora. Miałem tam zamiar zajrzeć po powrocie do domu, o ile go jeszcze miałem. - ...idealne oddałeś emocje piosenki i sądzę, że masz chłopaku duże szanse na dalszy etap. Pokaże nagranie pozostałej trójce. - wstałem, odłożyłem gitarę na swoje miejsce i zszedłem po schodkach do kamery, wyłączając ją. 

Niall miał rację, czasoprzestrzeń została naruszona nie tak jak powinna. Ta różnica wiekowa i przepaść pokoleniowa, to to co zgotowałem sobie sam. Jednak po raz pierwszy od pięciu lat, zobaczyłem ponownie jego twarz. Jego loki, uśmiech, dołeczki. Poczułem jego zapach i bliskość, nieważne że był innym Harrym. On wciąż należał do mnie.

Bo należał, prawda?

Forbidden love || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz