XIX

101 15 4
                                        

Serce Yeonjuna w oczekiwaniu biło jak szalone. Nie miał bladego pojęcia czy udało mu się dotrzeć na czas. W gruncie rzeczy od ostatniego kontaktu Soobina ze światem minęło już dość dużo czasu. Z pewnością na tyle, by ten mógł zrobić coś głupiego, o czym jego przyjaciel wolał nawet nie myśleć. Wywoływało w nim to bowiem bardzo nieprzyjemne uczucia, włącznie z jeszcze większym strachem.

Wydawać by się mogło, że jego nerwy ukoi tylko dźwięk zamka do drzwi. Nic bardziej mylnego. To wiązało się z niewspółmiernie dużym stresem. Wciąż mogły to być osoby, od których niczego nie chciał i tak naprawdę wolałby ich nawet nie widzieć, ponieważ nie było mu to do niczego potrzebne. Przynajmniej tak mu się wydawało, gdyż zapomniał o rozmowie z Yubin. Musiał tylko skontaktować się z jedną, ale za to bardzo ważną osobą. Liczył na to, że tym jednym razem uda mu się bez zbędnych przeszkód.

Udało się. Zobaczył w drzwiach Soobina.

Już miał skakać z radości, ale po sekundzie zauważył coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Wystarczyło tylko popatrzeć na przedramiona drugiego. Spływała po nich krew. Mnóstwo krwi. Było to krwawienie zdecydowanie zbyt obfite, zagrażające życiu.

Yeonjun nie miał pojęcia, co powiedzieć. Stanął blady jak ściana. Był przerażony, a co gorsza strach go początkowo sparaliżował. Zresztą choćby chciał, nie miałby zielonego pojęcia, co teraz powinien zrobić. Od czego zacząć. Nagle pożałował tego, że nigdy nie miał ochoty na uważanie na lekcjach pierwszej pomocy. Ta wiedza mogłaby się mu teraz przydać.

Marzył o posiadaniu jakichkolwiek podstaw do działania. Wiedział tylko, że powinien w jakiś sposób usunąć lub zniwelować zagrożenie życia, które z całą pewnością tu występowało. Niestety jego wiedza nie sięgała ani trochę ponadto. Raczej musiałby polegać na instynktach, a raczej zrobić to, gdy już będzie w stanie. Na razie nie był do niczego zdolny.

Czuł, że ziściły się najgorsze scenariusze. Od początku, kiedy tylko Yubin do niego zadzwoniła, miał to gdzieś z tyłu głowy. Wszystkie myśli, które od siebie jak najbardziej odpędzał okazały się być bardziej niż prawdopodobne. Głównie to go zestresowało i między innymi dlatego nie miał jak pomóc, chociaż bardzo tego chciał. Wiedział jednak, że nie może już dłużej marnować czasu.

Koniec końców nieważne jak poważnie by to nie wyglądało, wciąż dało się uratować Soobina. Było to oczywiste, skoro ten dał radę przyjść i otworzyć drzwi. Inaczej istniałaby konieczność poddania się już teraz. Na całe szczęście tak nie było, a wciąż tlił się jakiś promyk nadziei. Trzeba było go tylko dobrze wykorzystać.

Kiedy Yeonjun przyjrzał się jeszcze bardziej ranom, bo na tyle tylko mógł sobie teraz pozwolić, zrozumiał coś więcej. To nie były zwykłe samookaleczenia, które do tej pory się zdarzyły. Każde z cięć było zbyt głębokie. Zdecydowanie musiał się tu pojawić inny cel. Oznaczało to, że jego przyjaciel naprawdę chciał zakończyć swoje życie.

To było jeszcze bardziej przerażające. Świadomość, że obecny stan nie był tylko przypadkiem. Czymś, co wymknęło się spod kontroli. Ta kontrola zdecydowanie tu przeważała. Niestety w tym akurat wypadku lepiej byłoby, gdyby jej zabrakło. Nie można było ani trochę odbiec od tej opinii, gdyż nie było żadnej słuszniejszej.

Yeonjun w końcu wybudził się z pierwszego szoku. Zauważył przy okazji, że na jego czerwonych od zimna policzkach pojawiły się łzy. Co więcej tak samo wyglądała sytuacja, jeśli chodziło o Soobina. Wyglądało na to, że ten jednak nie był pewien podjętej przez siebie wcześniej decyzji. Z jednej strony dawało to większe nadzieje na stabilizację sytuacji, a z drugiej świadczyło o działaniu pod wpływem chwili i ogromnej niestabilności.

Ghosting || YeonbinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz