34.

32 5 2
                                    

Pov. Mondo

Przede mną stały osoby kropka w kropkę podobni do tych, których pamiętam, ale to nie byli oni.
Niechętnie usiadłem w ławce i słuchałem tego co będziemy robić. Jeden fakt mnie zdziwił. Rysunek Monokumy na tablicy. Byłem zdziwiony. Przecież to nie było naprawdę, racja? Przez cały czas, kiedy wychowawca nam tłumaczył zaczęło mnie to wszystko dręczyć. Jeśli ma mi to odpuścić to musze się tam udać i zobaczyć, czy napewno tam jest las tak jak wtedy, gdy powstawało miasteczko dopiero.

Po spotkaniu najpierw udałem się do domu. Jednak do obrzeży miasta miałem gdzieś cały dzień. Z tego co mówił wychowawca dopiero zaczynamy od poniedziałku, ponieważ nie opłaca im się zaczynać na dwa dni. Po dotarciu do domu przebrałem się w luźne ubrania i schowałem wodę do kieszeni. Powiedziałem mamie, że mamy spotkanie klasowe, żeby się lepiej poznać, a następnie ruszyłem w kierunku obrzeży miasta. Była ostatnia alejka i następnie zaczynał się las, który prowadził do miasteczka. Im byłem bliżej tym bardziej waliło mi serce. Usłyszałem hałas ze strony lasu.

Przekroczyłem ostatnie przeszkody i przed moimi oczami ukazało się coś czego bałem się zobaczyć. Pierwsze co zwróciło moją uwagę był spalony budynek, a raczej jego gruzy. Ruszyłem oglądając każdy budynek. Przez chwilę stałem przed budynkiem, w którym mieszkałem podczas śpiączki. Uznałem, że pójdę zobaczyć budynek, którym zbieraliśmy się wszyscy. Stanąłem przed drzwiami.

-No weeez! Nie byłem taki pijany! - usłyszałem za sobą czyjś głos.

-Leon ty tańczyłeś na stole śpiewając. - zaśmiał się drugi głos.

-Hm? W czymś pomóc? - poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się do tej dwójki. Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni.

-Idź po niego. - powiedział mniejszy z chłopaków, a drugi pobiegł do jednego z budynków.

-Chodź. - otworzył mi drzwi i wpuścił do środka. Mimo mocnego myślenia, nie umiałem przypomnieć sobie ich imion.

-Wybacz, ale.. Mogę twoje imię poznać?

-Hm? A.. Jestem Chihiro, a tamten rudzielec to Leon. Miło, że wróciłeś. - uśmiechnął się.

-Nie rozumiem.. - podrapałem się po karku.

-Później zrozumiesz. - po jego słowach otworzyły się drzwi, a przez nie wszedł Leon i kilka innych osób.

-Nie wierzę. - powiedział blondyn w okularach.

-A jednak coś pamiętał. - powiedział chłopak trzymający blondyna za dłoń.

Jednak między nimi był jeden chłopak, który patrzył na mnie jak na ducha. Dwie dziewczyny podeszły do mnie i objęły mnie mocno. Jedna z nich podniosła mnie, a ja odruchowo.

-Sakuraaaa odstaw mnieee! - Chihiro spojrzał na mnie zdziwiony.

-Jednak niektóre imiona przypominają się. - uśmiechnął się lekko Chihiro.

-Czyli najprościej będzie odtwarzać sceny, które przypomną mu nasze imiona. - powiedział Leon. Sakura postawiła mnie na ziemi, a blondyn dał krótkiego buziaka swojemu chłopakowi.

-Szkoda, że nie tak jak pod jemiołą. - zaśmiał się cicho.

-Szkoda, że nie tak jak wtedy w nocy. - powiedziałem z uśmiechem. Szczerze? Widok ich twarzy przypominał mi każde zdarzenie i ich imiona, ale wolałem udawać idiote, żeby sie męczyli z tym. Po chwili jeden z nich podbiegł do mnie i objął mocno.

-Nie znikaj już..

Krwawa miłość //IshimondoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz