Pov. Mondo
Zauważyłem jak Makoto wydostał się z budynku z Leonem, ale nigdzie nie widziałem Kiyotaki z Byakuyą. Dobrze, że przynajmniej udało nam się ugasić płomienie.Poczekałem jeszcze chwilę na chłopaków, ale nie wychodzili. Ja oraz Sakura i Hina zasłoniliśmy drogi oddechowe rękawami i weszliśmy do środka. Każdy z nas rozszedł się w swoje strony. Nie minęła chwila, kiedy usłyszałem wołanie Hiny. Szybko się do niej udałem.
-Znalazłaś?! - podbiegłem prawie się przewracając. Hina wskazała zasypaną dziurę w schodach. Było słychać dwa głosy.
-Sakura? Dasz radę? - spytała Hina, a Sakura wyłącznie przytaknęła skinieniem głowy. Złapała belki i odrzucała jakby były ze styropianu. My z Hina po oczyszczeniu dziury schyliliśmy się i zauważyliśmy Kiyotake i Byakuye. Hina pomogła wyjść ledwo przytomnemu Byakuyi, który trzymał jakieś pudełko, a ja wyciągnąłem Take i wyprowadziłem go z budynku na świeże powietrze.
Oboje z Hiną uznaliśmy, aby zaprowadzić ich do najbliższej ławki, aby usiedli. Taka w miarę dochodził do siebie, ale Byakuya miał dość spore poparzenia i ledwo łapał oddech. Leon również miał problemy z oddychaniem.
Podeszła do mnie Junko.
-Możemy zamienić słówko na osobności? - uśmiechnęła się pacając mnie po głowie. Zgodziłem się i odeszliśmy na bok.
-Co jest? - spytałem.
-Chodzi o nich. Wiem, że nikt z was nie chce tam wracać, ale jest tam sprzęt z tlenem oraz inne rzeczy do pomocy. Nie wiem kto spowodował ten pożar.. A tam mam możliwość podglądu.
-Słuchaj. Każdy z nas tutaj walczy o odnowienie świata. Wiem, że wolisz rozpacz, ale świat będzie podążał dalej za nadzieją.
-Rozumiem.. Ale to z lekami i resztą. Możemy tu to przenieść. Przeglądałam budynki i wiem, że jeden jest jeszcze bez niczego. Można by tam stworzyć coś w stylu gabinetu lekarskiego.
-Nie jest to zły pomysł przyznam. - przemyślałem każde jej słowo na nowo. - Udasz się tam ze mną? Sam nie zbiorę wszystkiego.
-Chciałabym, ale jestem winna Mukuro pomoc po tym wszystkim. - położyłem dłonie na jej ramionach.
-Może nie uwierzysz, ale cieszę się, że zdecydowałaś się z nami iść. - dziewczyna po moich słowach uśmiechnęła się do mnie.
-Może Sakura z tobą pójdzie?
-Wątpię. Pewnie zajmie się pomocą w odnowieniu budynku, a reszta się nie zgodzi przez te przeżycia tam.
-Sam lepiej tam nie idź. Fakt, że sa tutaj ludzie co wam pomagają nie zmienia faktu, że są osoby kochające to co się działo w akademii.
-Albo ja albo będzie z nimi gorzej.
-Pobędą trochę na powietrzu. Gorzej z okularnikiem i jego poparzeniami, ale mam trochę bandaży, które używa Mukuro, a oparzenia możemy schładzać zimnymi okładami z namoczonego materiału. Przyznaj sam, ale w zimę woda w rzece i jeziorze jest lodowata. - uderzyła mnie w ramię i skierowała się w kierunku reszty. Złapałem ją za nadgarstek.
-Dasz mi te bandaże?
-Jasne, cieszę się, że nie zdecydowałeś się jednak iść samemu do akademii. Chodź - zawróciła i poszła w stronę domu Sayaki. Zauważyłem jak omija jej dom.
-Moment to ty nie mieszkasz u Sayaki? - zapytałem.
-Mukuro nie przepada za bardzo za kontaktami z innymi, a ja nie przepadam za tą ich nadzieją. Sam o tym dobrze wiesz.
-Oj i to jak.
Weszliśmy do jednej z mniejszych chatek blisko rzeki. W środku nie było do końca ozdobione, ale było widać różnicę między siostrami w ozdabianiu własnoręcznie pokoi. Junko podeszła do szafki i wyciągnęła z niej kilka sztuk bandaży.
-Dzięki wielkie. Mam nadzieję, że nic więcej nie będzie potrzebne - uścisnąłem ją i opuściłem chatkę.
CZYTASZ
Krwawa miłość //Ishimondo
FanficPoznani przez Akademię Szczytu Nadziei.. Ponowne poznanie podczas morderczej gry.. Mondo Owada i Ishimaru Kiyotaka. Od nie przepadających za sobą osobami do najlepszych przyjaciół po.. Egzekucję. A co jeśli to wszystko było fikcją? Co jeśli wszyscy...