48

39 6 11
                                    

Pov. Taka

Minął tydzień. Co odwiedzałem Mondo zaczynał mnie przepraszać, że ślub się nie odbędzie. Już miałem dość tego słuchać. Ogarnąłem wszystko i na następny dzień...

-Napewno możemy? - spytałem lekarza.

-Tak tak. - machnął dłonią. Ksiądz poszedł do sali gdzie był Mondo. Wziął po drodze miotłe.

-Siema.. Znaczy. Witam ja Panu ślub robię. - powiedział ksiądz. Wszedłem za nim, a Mondo nie wiedział co się dzieje.

Zrobiliśmy cały ślub w szpitalu, a przy pocałunku pogroził nam ksiądz miotła, żebyśmy się streszczali. Niestety potknąłem się o kable kiedy popchnął mnie, które były podłączone pod Mondo.

Chłopak nie przejął się hałasem przez odłączone kable. Szybko pomógł mi wstać, a ksiądz uciekł.

Kiedy wstałem od razu przybiegł wkurzony lekarz ochrzaniający mnie jak niewiadomo kogo. Wyszedłem z sali, żeby mógł zbadać Mondo.

Krążyłem po korytarzu. Lekarz wyszedł i zrobił mi awanturę. Opowiedziałem całą historię, ale mi nie wierzył, az kazałem sprawdzić monitoring.

Koniec końców wyszło na moją rację jak chciał wzywać policję.
***

Leżałem na łóżku w swoim domu.

-Taka wyjdziesz może ? - spytał Byakuya. - Już tydzień tak siedzisz.

-Wczoraj przecież byłem na spacerze.

-Ta. Do szpitala. - westchnął i otworzył drzwi.

-I on tak tydzień? - usłyszałem głos Mondo i usiadłem szybko.

-Ta. - odwrócił się Byakuya na pięcie i wyszedł.

Wstałem i podszedłem do Mondo i oparłem głowę o jego ramię.

-Przepraszam..

-Dalej sie obwiniasz o to wszystko? - spytał.

-W końcu to moja.. - uderzył mnie w głowę. Spojrzałem na niego masując głowę.

-Nie gadaj głupot. - przytulił mnie mocno.

-Śmierdzisz. - westchnąłem.

-Czym?

-Szpitalem.

-Aha?.. A jak z Hina? Pamiętam o tym, że ciało znikło, a wy nic mi nie mówicie.

-Jej ciało.. To nie ciało.. Zostały szczątki zalane kwasem..

-Szczątki?

-Szczątki.. Została pokrojona .. - spojrzałem w bok przypominając sobie ten widok.

Chłopak poklepał mnie po policzku.

-Hej..spojrz na mnie. Było minęło. A wiecie kto?

-Niestety nie. - westchnąłem. Chłopak poczochrał moje włosy i pocałował w czoło.

-Cieszę się, że Ty żyjesz. - uśmiechnął się.

-Mogłem z tobą zostać..

-Ey. Sam tam krążyłem jak ten idiota. - złapał mnie za ramiona.

-A ja o wszystkim wiedziałem,a mimo wszystko.. - otworzyłem szerzej oczy i zasłoniłem usta.

-Co? -

Krwawa miłość //IshimondoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz