Tae: Kook wyluzuj, wyjmij w końcu tego kija z dupy.
JK: Zaraz Ty będziesz miał kija w dupie, no rusz się.
JIN POV.
Yeri już chciała wracać do domu, więc zaproponowałem jej, że ją podwiozę. Było już ciemno, a ulice są słabo oświetlone. Nie wybaczyłbym sam sobie, gdyby coś jej się stało. Dlatego też dałem jej tę propozycję, ale ciągle odmawiała. Jak już to zrobiła kolejny raz z rzędu, po prostu przerzuciłem ją przez ramię i poszedłem z nią do samochodu. Ona ciągle się śmiała, jednocześnie delikatnie bijąc mnie po plecach. Wsadziłem ją na miejsce z przodu i od razu zapiąłem jej pasy.
Yeri: Jinnie, umiem sama zapinać pasy, wiesz?
Uśmiechnąłem się do niej i zamknąłem drzwi. Okrążyłem samochód i usiadłem obok niej przed kierownicą. Yeri dała mi swój adres, a ja ruszyłem do miejsca. Chociaż głównie patrzyłem na drogę, ukradkiem widziałem, że niemal cały czas patrzyła na mnie.
Yeri: Nauczyłbyś mnie prowadzić?
Uśmiechnęła się szeroko, aż sam mimowolnie nie mogłem powstrzymać się od zrobienia tego samego.
Ja: Pewnie, jeśli mi powiesz kiedy byś chciała, to Ci pokażę.
Zauważyłem, że dłoń trzymała na udzie, więc położyłem swoją dłoń na tę jej i delikatnie splotłem nasze palce. Zarumieniła się lekko i odwróciła wzrok gdzieś za okno. Po niecałych 7 minutach dojechaliśmy na miejsce.
Ja: No, już jesteśmy.
Yeri: To musisz mnie puścić. ~drugą ręką odpięła pasy~
Pokierowałem wzrok na nasze ręce i się uśmiechnąłem.
Ja: A co, jeśli nie chcę?
Yeri: No to wtedy będę musiała zostać.
Podniosłem nasze splecione ręce, i złapałem jej dłoń jeszcze drugą ręką.
Ja: Obawiam się, że chyba nie pójdziesz.
Yeri: Jiin~
Udawałem, że jej nie słyszę, a w duszy umierałem ze śmiechu.
Yeri: Jinnie~ Oppa~
Ja: Powtórz to.
Yeri: Oppa puść mnie.
Miałem wrażenie, że w tym momencie śnię. Uśmiechnąłem się do niej.
Ja: No dobrze, puszczę Cię. Pod jednym warunkiem...
Yeri: Jakim?
Obróciłem swój policzek w jej stronę i kilka razy dotknąłem go na znak, żeby mnie w tym miejscu pocałowała.
Yeri: No wiesz Ty co?
Ja: Czekam.
Zaśmiała się i dała mi szybkiego buziaka w policzek.
Yeri: Już?
Ja: A muszę?
Yeri: Tak.
Ja: Eh no dobrze ~zabrałem rękę~
Yeri: Jinnie?
Ja: A już nie oppa?
Yeri: Dobrze. Oppa?
Ja: Słucham.
Yeri: Dziękuję za podwózkę.
Ja: Chyba żartujesz. Nie masz mi zupełnie za co dziękować.
Yeri: No niech Ci będzie. Dobra, będę już szła.
Przytuliła mnie, a ja ją niemal od razu też objąłem. Po chwili pożegnaliśmy się i poszła do swojego domu. Ja też już zacząłem wracać do swojego.
T/I POV.
Na pożegnanie przytuliłam się ze wszystkimi oprócz oczywiście jednej osoby. Ostatniego przytuliłam Jimin'a, co trwało dosyć długo.
JM: T/I już tęsknię.
T/I: Ja też Jiminssi.
Zaśmialiśmy się, i wszyscy wyszli z domu, poza Tae, który jeszcze na chwilkę został.
Tae: Kochanie, o której wychodzisz z domu?
T/I: O 7:30, dlaczego pytasz?
Tae: Podwiozę Cię od razu.
T/I: Daj spokój, sama dam sobie radę.
Tae: Ale to nie było pytanie.
T/I: Eh no okej. Dzięki.
Tae: Cała przyjemność po mojej stronie.
Przytuliliśmy się, po czym wyszedł z domu. Kiedy miałam iść już do swojego pokoju, do domu wszedł mój brat.
Jin: Już jestem.
T/I: Mhmm właśnie widzę.
Zauważyłam na jego policzku delikatnie widniejący ślad pomadki.
Jin: Coś się stało?
T/I: Tylko odwoziłeś Yeri, co?
Uśmiechnęłam się ledwo powstrzymując się od śmiechu, a on próbował udawać, że nie rozumie. Przykro mi kochanie, mnie nie oszukasz.
Jin: No tak, o co chodzi?
T/I: A co masz na policzku?
Przejechał dłonią po policzku, a na niej zostało troszeczkę szminki.
Jin: Ymm... No wiesz..
T/I: Haha dobra, już się nie tłumacz ~potargałam jego grzywkę~ Dobranoc Jin.
Jin: No dobranoc...
Poszłam do swojego pokoju, i jak zwykle ogarnęłam się do snu i na następny dzień.
CDN...
CZYTASZ
"Taehyung~ moja jedyna miłość..." ~ Kim Taehyung & Park Jimin x Reader ff
Fanfiction18-letnia dziewczyna przychodzi do nowej szkoły. Czeka tam na nią wiele nowych przyjaciół i miłości- tych przelotnych, jak i prawdziwych. #1 w kpopidols (19.01.2022)