8.

116 3 0
                                    

Tae: Kook wyluzuj, wyjmij w końcu tego kija z dupy.

JK: Zaraz Ty będziesz miał kija w dupie, no rusz się.

JIN POV.

Yeri już chciała wracać do domu, więc zaproponowałem jej, że ją podwiozę. Było już ciemno, a ulice są słabo oświetlone. Nie wybaczyłbym sam sobie, gdyby coś jej się stało. Dlatego też dałem jej tę propozycję, ale ciągle odmawiała. Jak już to zrobiła kolejny raz z rzędu, po prostu przerzuciłem ją przez ramię i poszedłem z nią do samochodu. Ona ciągle się śmiała, jednocześnie delikatnie bijąc mnie po plecach. Wsadziłem ją na miejsce z przodu i od razu zapiąłem jej pasy. 

Yeri: Jinnie, umiem sama zapinać pasy, wiesz?

Uśmiechnąłem się do niej i zamknąłem drzwi. Okrążyłem samochód i usiadłem obok niej przed kierownicą. Yeri dała mi swój adres, a ja ruszyłem do miejsca. Chociaż głównie patrzyłem na drogę, ukradkiem widziałem, że niemal cały czas patrzyła na mnie.

Yeri: Nauczyłbyś mnie prowadzić?

Uśmiechnęła się szeroko, aż sam mimowolnie nie mogłem powstrzymać się od zrobienia tego samego.

Ja: Pewnie, jeśli mi powiesz kiedy byś chciała, to Ci pokażę.

Zauważyłem, że dłoń trzymała na udzie, więc położyłem swoją dłoń na tę jej i delikatnie splotłem nasze palce. Zarumieniła się lekko i odwróciła wzrok gdzieś za okno. Po niecałych 7 minutach dojechaliśmy na miejsce. 

Ja: No, już jesteśmy.

Yeri: To musisz mnie puścić. ~drugą ręką odpięła pasy~

Pokierowałem wzrok na nasze ręce i się uśmiechnąłem.

Ja: A co, jeśli nie chcę?

Yeri: No to wtedy będę musiała zostać.

Podniosłem nasze splecione ręce, i złapałem jej dłoń jeszcze drugą ręką.

Ja: Obawiam się, że chyba nie pójdziesz.

Yeri: Jiin~ 

Udawałem, że jej nie słyszę, a w duszy umierałem ze śmiechu.

Yeri: Jinnie~ Oppa~

Ja: Powtórz to.

Yeri: Oppa puść mnie.

Miałem wrażenie, że w tym momencie śnię. Uśmiechnąłem się do niej.

Ja: No dobrze, puszczę Cię. Pod jednym warunkiem...

Yeri: Jakim?

Obróciłem swój policzek w jej stronę i kilka razy dotknąłem go na znak, żeby mnie w tym miejscu pocałowała.

Yeri: No wiesz Ty co?

Ja: Czekam.

Zaśmiała się i dała mi szybkiego buziaka w policzek.

Yeri: Już?

Ja: A muszę?

Yeri: Tak.

Ja: Eh no dobrze ~zabrałem rękę~

Yeri: Jinnie?

Ja: A już nie oppa?

Yeri: Dobrze. Oppa?

Ja: Słucham.

Yeri: Dziękuję za podwózkę.

Ja: Chyba żartujesz. Nie masz mi zupełnie za co dziękować.

Yeri: No niech Ci będzie. Dobra, będę już szła.

Przytuliła mnie, a ja ją niemal od razu też objąłem. Po chwili pożegnaliśmy się i poszła do swojego domu. Ja też już zacząłem wracać do swojego.

T/I POV.

   Na pożegnanie przytuliłam się ze wszystkimi oprócz oczywiście jednej osoby. Ostatniego przytuliłam Jimin'a, co trwało dosyć długo.

JM: T/I już tęsknię.

T/I: Ja też Jiminssi.

Zaśmialiśmy się, i wszyscy wyszli z domu, poza Tae, który jeszcze na chwilkę został.

Tae: Kochanie, o której wychodzisz z domu?

T/I: O 7:30, dlaczego pytasz?

Tae: Podwiozę Cię od razu.

T/I: Daj spokój, sama dam sobie radę.

Tae: Ale to nie było pytanie.

T/I: Eh no okej. Dzięki.

Tae: Cała przyjemność po mojej stronie.

Przytuliliśmy się, po czym wyszedł z domu. Kiedy miałam iść już do swojego pokoju, do domu wszedł mój brat.

Jin: Już jestem.

T/I: Mhmm właśnie widzę.

Zauważyłam na jego policzku delikatnie widniejący ślad pomadki.

Jin: Coś się stało?

T/I: Tylko odwoziłeś Yeri, co?

Uśmiechnęłam się ledwo powstrzymując się od śmiechu, a on próbował udawać, że nie rozumie. Przykro mi kochanie, mnie nie oszukasz.

Jin: No tak, o co chodzi?

T/I: A co masz na policzku?

Przejechał dłonią po policzku, a na niej zostało troszeczkę szminki.

Jin: Ymm... No wiesz..

T/I: Haha dobra, już się nie tłumacz ~potargałam jego grzywkę~ Dobranoc Jin.

Jin: No dobranoc...

Poszłam do swojego pokoju, i jak zwykle ogarnęłam się do snu i na następny dzień.

CDN...

"Taehyung~ moja jedyna miłość..." ~ Kim Taehyung & Park Jimin x Reader ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz