Rok później...
Ja i Taehyung zamieszkaliśmy razem w jego domu, bo jego rodzicie się wyprowadzili. Tego dnia obudziło mnie poczucie dotyku na mojej szyi. Jak się okazało był to V, który mi ją delikatnie całował.
Tae: Dzień dobry skarbie.
T/I: Dzień dobry Taeś. Mh która godzina?
Tae: Dziewiąta.
T/I: Już?! No to trzeba wstawać.
Tae: Dlatego Cię budzę. Wiesz, później będę musiał gdzieś jechać...
T/I: Jak bardzo później?
Tae: No... Gdzieś z godzinę.
T/I: I mnie tak zostawisz?
Tae: Będę musiał...
T/I: A na jak długo?
Tae: Ze 4 godziny na pewno. Ale obiecuję, wynagrodzę Ci to.
T/I: Trzymam Cię za słowo! A teraz wstajemy.
Tae: Zrobię śniadanko.
T/I: Kuchnię prędzej spalisz.
Tae: Pf wypraszam sobie! Chcesz się założyć??
T/I: Stoi!
Tae: Skąd wiesz...? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
T/I: Taeś!
Tae: No dobrze, nie denerwuj się. Już lecę do kuchni.
On zrobił śniadanie dla nas dwóch, dokładniej naleśniki. Wyszły mu na prawdę dobrze. Kiedy już zjedliśmy, poszliśmy się ubrać. Gdy już skończyłam poszłam do salonu, a tam czekał na mnie Tae trzymający w rękach dużego pluszowego miśka z czerwoną kokardką.
Tae: Wszystkiego najlepszego skarbie!
No tak! Moje urodziny! Jak ja mogłam zapomnieć?! Chyba w jakiejś innej czasoprzestrzeni żyję.
T/I: Nawet ja zapomniałam! Dziękuję kochanie, jesteś najlepszy!
Tae: No przecież wiem~
Wzięłam prezent i go przytuliłam.
Tae: A to dopiero początek niespodzianek.
T/I: Co? Jak to początek?
Tae: Ojej, chyba już będę musiał spadać! Widzimy się później T/I'ś!
T/I: Taehyung~!
Tae: Pa pa!
Dał mi szybkiego buziaka w czoło, założył buty i wyszedł. Nie miałam ochoty tyle siedzieć sama w domu, więc zastanawiałam się, co mogę porobić. Długo myśleć nie musiałam, bo zadzwoniła do mnie Yeri. Tak. Dalej utrzymywałyśmy kontakt, który ani troszkę się nie pogorszył, wręcz przeciwnie, a ona i mój brat dalej byli w związku. Byli w nim bardzo szczęśliwi. Wracając, chciała do mnie przyjechać. Prawie od razu się zgodziłam. Przyjechała i tak sobie siedziałyśmy i rozmawiałyśmy jednocześnie słuchając muzyki. W pewnym momencie dostała wiadomość. Wydawała się być nieco zdziwiona.
T/I: Ouu i kto Cię kocha?
Yeri: Nie obrażaj mnie. Przecież wiadomo, że każdy.
T/I: No tak, przepraszam Panią, zapomniałam.
Yeri: A wpadłam na taki pomysł, może byśmy się zrobiły na Bóstwo?
T/I: Nie obrażaj mnie. Przecież wiadomo, że i tak wyglądamy jak Boginie.
Yeri: Pierwszy i ostatni raz w życiu muszę przyznać Ci rację.
T/I: No dobra, to chodź.
Zrobiłyśmy sobie maseczki, a później makijaż. Kiedy się ubierałyśmy ona zaproponowała mi moją czarną sukienkę przed kolano, bez ramiączek. Ubrałam ją. No no, wyglądałam jak królowa, czyli jak zawsze.
Yeri: Laska wyglądasz cudnie!
T/I: Tak jak Ty laska!
Zaśmiałyśmy się, a do niej ktoś zadzwonił.
YERI POV.
Wyszłam z pokoju i odebrałam go. Dzwonił Kook'ie.
JK: Wszystko gotowe?
Yeri: Tak, już skończyłyśmy.
JK: Dobrze, za niedługo ja z V przyjeżdżamy. Miej wszystko pod idealną kontrolą!
Yeri: Jasne proszę Pana. To pa.
JK: No pa.
Rozłączyłam się i wróciłam do T/I. Po około 10 minutach przyjechali Jungkook z Taehyung'iem, tak jak miało być. Ten drugi był ubrany w ładny garnitur. Postarali się.
Yeri: O kurczę, ja muszę już iść.
T/I: No dobrze. Pa Yeri.
Pożegnałyśmy się i wyszłam z ich domu.
T/I POV.
Kookie też wyszedł z pokoju pod pretekstem spotkania się z kimś, więc zostałam sama z V.
Tae: Mam coś dla Ciebie.
Wyjął z kieszeni małą torebeczkę, a w niej była bransoletka ze znakiem nieskończoności. Była piękna. Pomógł mi ją założyć, a później wsiedliśmy do samochodu i gdzieś pojechaliśmy. Nie chciał mi powiedzieć gdzie. Kiedy jednak dojechaliśmy, moim oczom ukazała się restauracja. Najpopularniejsza w Seoul'u. Weszliśmy, a tam mieliśmy już zarezerwowany stolik. Usiedliśmy, a kiedy przyszedł do nas kelner wręczył mi różę.
Kelner: To podarunek od dżentelmena Kim Taehyung'a.
Przyjęłam ją. Wyglądała tak pięknie jak i pachniała.
T/I: Dziękuję dżentelmenie Kim Taehyung'u.
Tae: Proszę bardzo Panno T/I. W zasadzie, mam coś jeszcze.
Wstał od siedzenia i stanął naprzeciw mnie, a po chwili przyklęknął na jedno kolano, i wyciągnął małe pudełeczko z pierścionkiem w środku.
Tae: T/I, od kiedy się spotkaliśmy wiele się działo. Mieliśmy swoje wzloty i upadki, jednak teraz wiem już na pewno, że to nikt inny, a właśnie Ty jesteś dla mnie tą jedyną. Dlatego uczynisz mi ten zaszczyt i uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi zostając moją żoną?
Wszystkich wzrok dookoła wylądował na nas.
T/I: Taehyung. Jasne że tak!
Pocałował mnie i założył mi pierścionek.
***
Razem z moim bratem, który trzymał mnie pod ramieniem szłam pod ołtarz w długiej, białej sukience. W pierwszym rzędzie siedzieli wszyscy moi przyjaciele, w tym oczywiście Jimin, który aż się popłakał tak samo jak Kook'ie. No kto by się tego po tych twardzielach spodziewał?
Przy ołtarzu stał mój przyszły mąż. Teraz już nikt i nic nie rozdzieli naszej dwójki.
KONIEC.
--I oto już koniec serii. Piszcie jak wam się podobała, a tymczasem życzę wam miłej reszty wieczorku i nocy 💜💜--
CZYTASZ
"Taehyung~ moja jedyna miłość..." ~ Kim Taehyung & Park Jimin x Reader ff
Fanfiction18-letnia dziewczyna przychodzi do nowej szkoły. Czeka tam na nią wiele nowych przyjaciół i miłości- tych przelotnych, jak i prawdziwych. #1 w kpopidols (19.01.2022)