Obudziłam się wcześnie, gdzieś około 6 rano, i już nie mogłam iść spać. Leżałam i patrzyłam w sufit, nie miałam na nic ochoty. Jedyne na co miałam ochotę, to płakać. Po jakiś 30 minutach przyszedł do mnie Jin, wszedł jak najciszej do pokoju, i spojrzał na mnie.
Jin: T/I'ś czemu nie śpisz? Coś się stało?
T/I: Po prostu nie mam zupełnie siły na nic.
Jin: Biedna Ty moja, chcesz zostać dzisiaj w domu?
T/I: Nie, powinnam iść.
Jin: Jesteś pewna?
T/I: Tak.
Jin: No dobrze, to się już powolutku ogarniaj, ja zrobię herbatki i śniadanko. Okej?
T/I: Okej, już idę.
Poszłam do łazienki, a mój brat do kuchni. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie i herbatę zrobione przez Jin'a. Uparł się, że mnie podwiezie do szkoły, tak więc zrobił. Weszłam do szkoły i poszłam pod klasę, a tam czekał mój kolega Chen
Chen: No cze- T/I co się stało?
Najwyraźniej widział przede wszystkim moje spuchnięte oczy i na mnie luźną i dużą bluzę, z kapturem na mojej głowie. Nigdy normalnie tak nie wyglądam. Zamiast mu odpowiedzieć na pytanie to podniosłam głowę, żeby móc patrzeć mu w oczy i żeby powstrzymać się od płaczu wtuliłam się w niego.
Chen: T/I'ś, odpowiadaj natychmiast. Ktoś Ci coś zrobił?
T/I: Nie... Po prostu ja i Tae zerwaliśmy...
Chen: Nie przejmuj się tym kochana. Ehh od początku coś mi w nim nie pasowało.
T/I: Nie, to przeze mnie.
Chen: W to nie uwierzę.
Usiedliśmy na ławce trochę dalej od innych i opowiedziałam mu, co się wydarzyło. Mówiąc to znowu trochę zaczęłam szlochać. Przytulił mnie i głaskał po włosach.
Chen: Mówiłem Ci, że to nie Twoja wina T/I'ś. Ale już nie płacz, bo też się popłaczę.
CHEN POV.
Chen: Mówiłem Ci, że to nie Twoja wina T/I'ś. Ale już nie płacz, bo też się popłaczę.
Pocałowałem ją w czoło i położyłem swoją głowę na tę jej. Ona była dla mnie jak własna siostra. Może nie znaliśmy się długo, ale jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo. Od początku coś mi nie pasowało w tym jej chłopaku. Ona potrzebowała wsparcia. Kiedy się tak przytulaliśmy, zobaczyłem na korytarzu tego dupka- Taehyung'a. Patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić wzrokiem. Widziałem jak zaciska pięści. Nie byłem gorszy, również posłałem mu poirytowane spojrzenie i zmarszczyłem brwi. On po prostu odpuścił i zawrócił w inną stronę. Ma szczęście.
T/I POV.
Kiedy zadzwonił dzwonek odsunęłam się od niego i szczerze uśmiechnęłam.
T/I: Dziękuję. Potrzebowałam tego.
Chen: Nie dziękuj, przecież wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra.
T/I: A Ty jesteś jak mój przygłupi brat. ~zaśmiałam się~
Chen: Masz szczęście, że jestem miły.
T/I: No dobra dobra, jesteś jak mój kochany brat. Lepiej?
Chen: O wiele lepiej.
Weszliśmy do klasy, i zaczęła się moja ukochana lekcja- matematyka. Super. Na szczęście minęło to szybko. Przez całą lekcję leżałam z głową na ławce i z kapturem na głowie. Na następnej przerwie siedziałam z Chen'em na ławce i rozmawiałam z nim, ale podszedł do nas Jimin.
JM: Hej... T/I, możemy pogadać?
Chen: A mogę wiedzieć, kim jesteś?
JM: A tak, Jimin jestem. A Ty?
Chen: Ja Chen, miło poznać.
Uśmiechnęli się do siebie i podali ręce. Kiedy już skończyli, Jimin zabrał mnie na pusty korytarz.
T/I: Więc o co chodzi?
JM: Chciałem Cię jeszcze raz za to wszystko przeprosić, nie miałem pojęcia, że tak to się skończy...
T/I: Dobra, już nie musisz przepraszać.
JM: Ale i tak wciąż się z tym źle czuję, więc może zabiorę Cię później gdzieś na miasto, tak na poprawę humoru?
T/I: Nie odmówię.
JM: Bardzo mnie to cieszy. Dobrze, to już leć, bo zaraz dzwonek.
Poszłam więc i zaczęła się następna lekcja. Po ich zakończeniu wróciłam do swojego domu. Odpoczęłam trochę i się ogarnęłam, bo wyglądałam jak menel, a nie chciałam, żeby każdy mnie tak widział. Przebrałam się w coś normalnego, ale nie stroiłam się, bo ani nie miałam na to siły, ani nie miałam po co. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a przed nimi stał mój przyjaciel. Przywitaliśmy się i poszliśmy. Najpierw się przeszliśmy, później poszliśmy do parku rozrywki, gdzie w międzyczasie zjedliśmy watę cukrową. Oczywiście on płacił, chociaż ja chciałam za siebie zapłacić, on się uparł, że on to zrobi. Byliśmy też w knajpie, a potem on odprowadził mnie pod same drzwi mojego domu.
T/I: Dziękuję Jiminssi, bardzo dobrze się bawiłam.
JM: Ja też. Posłuchaj, chciałem jeszcze coś powiedzieć...
T/I: Słucham Cię.
JM: Bo chciałem, żebyś wiedziała, że... Wczoraj w parku, ja mówiłem na poważnie.
T/I: T- Ty...
JM: Tak. Kocham Cię od dłuższego czasu. Już nie mogę tego ukrywać jeszcze dłużej.
Stałam w miejscu z lekko otwartymi ustami. Byłam w ciężkim szoku. Myślałam, że on tylko żartuje, ale jednak wreszcie zrozumiałam, że to było na poważnie.
T/I: Jiminssi, ja...
JM: Spokojnie, nie musisz mi dawać odpowiedzi teraz, tylko nie odrzucaj mnie od razu. Proszę, przemyśl to.
Uśmiechnął się ciepło i poszedł w swoją stronę. Ja poszłam do siebie.
CDN...
CZYTASZ
"Taehyung~ moja jedyna miłość..." ~ Kim Taehyung & Park Jimin x Reader ff
Fanfiction18-letnia dziewczyna przychodzi do nowej szkoły. Czeka tam na nią wiele nowych przyjaciół i miłości- tych przelotnych, jak i prawdziwych. #1 w kpopidols (19.01.2022)