🤍 5 🤍

185 10 1
                                    

Taehyung

Uznałem, że lepiej będzie zacząć naszą znajomość w przyjaznej atmosferze. Chciałem zacząć jak najlepiej, aby nie musiał tyle narzekać. Przy okazji postawiłem sobie za cel denerwowanie go, co najwyraźniej się udawało. Już po pierwszych paru godzinach widać było, że się powstrzymuje. Byłem z siebie dumny.

Podobnie minął nam cały następny tydzień. Podziwiam go, że tyle czasu potrafi się powstrzymać przed wybuchem złości. Jednak nadal nie odpuszczałem. Oczywiście byłem przy tym jak najbardziej naturalny.

Dziś miał być dzień jak każdy poprzedni. Trening, jeszcze raz trening, jedzenie i więcej treningu. Dziwię się, że zakwasów nie mam, bo nie jestem przyzwyczajony do takiej ilości ruchu. Teraz niestety wyszło to na jaw, bo zaspałem. Yoongi wparował mi do pokoju i zrzucił mnie z łóżka. Wyglądał na zadowolonego.

- Nareszcie mogłem to zrobić. - powiedział bardziej do siebie. - No już wstawaj! Nie ma leżenia do południa.

- Nawet ósmej nie ma. - stęknąłem w kołdrę, nadal leżąc na ziemi.

- Nie obchodzi mnie to.

Ledwo się podniosłem i znów zaległem na materacu. Nie ma opcji, że dzisiaj coś zrobię. Padam z nóg.

- Czy ty jesteś głuchy? Mówiłem, że masz wstać.

- A ty ciągle tutaj? - nawet pół przytomny będę go denerwować. - Położyłbyś się też, a nie narzekasz. Kiedy ostatnio miałeś jakiś dzień wolny tylko dla siebie?

Widać, że chwilę musiał się nad tym zastanowić. Czyli to znaczyło, że nigdy. Trzeba będzie to zmienić.

- Nie twoja sprawa. Ostatni raz mówię, wstawaj, bo inaczej... - nie dokończył, ponieważ złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w swoją stronę. Wylądował obok mnie na łóżku i aż go zamurowało. - C-co ty...

- Ćśś... Wyluzuj. Nigdy z nikim nie spałeś? - mruknąłem w poduszkę i odwróciłem się w jego stronę.

Nic nie powiedział, tylko szybko wyszedł. Chyba mam go na razie z głowy. Gorzej, jak przez to będzie mnie cisnąć jeszcze bardziej. Postanowiłem, że jednak wstanę. Za drzwiami już go nie było, a nie chciało mi się go szukać, więc poszedłem do Yeonjuna. Był obecnie zajęty, więc położyłem się na kanapie za nim, aby mu na razie nie przeszkadzać. Chyba zaraz tu zasnę. Oni naprawdę nie umieją się bawić.

- Okej, skończyłem. - odwrócił się w moją stronę. - Możesz tu w ogóle być? W sensie... Gdzie jest Suga?

- Nie mam pojęcia. Zaciągnąłem go do łóżka, a on sobie poszedł i zniknął.

- Że co zrobiłeś? - najwyraźniej się zmieszał.

- Jenyy... No przecież nie w tym sensie. Byłem zmęczony i nie chciało mi się wstawać. Pociągnąłem go tak, żeby się położył obok i też odpoczął, a on uciekł.

- Chyba ci tego nie daruje. Możliwe, że już szykuje jakąś karę.

- Mam wątpliwości co do tego. Przez tydzień zdążyłem się dowiedzieć, że słodki kotek z niego.

- Chyba nie mówimy tu o tej samej osobie. - wzruszyłem ramionami i wyszedłem. Może jeszcze gdzieś go spotkam.

Szedłem jednym ze znanych mi już korytarzy, gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Miał podkrążone i czerwone oczy. Chyba właśnie coś brał.

- Cześć? Kim jesteś?

- Taehyung, a ty?

- Minhyuk. To pewnie ty jesteś ten nowy?

Chill out // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz