🖤 10 🖤

161 6 0
                                    

Yoongi

- Taehyung chodź do mnie! - krzyknąłem do niego z drugiego końca sali do biegania.

- Jestem. - zasalutował mi, a ja tylko przewróciłem oczami. - Co tam? Koniec na dzisiaj?

- Tak jakby. Pojedziemy sobie na miasto.

- Po co? Znaczy okej, ale... po co?

- Zbliża się twoja pierwsza misja, więc zapoznam cię ze szczegółami. Jesteś ostatnio jakiś żywiołowy, więc świeże powietrze dobrze ci zrobi. - wcisnąłem mu teczkę ze zdjęciami, a on się wyszczerzył.

W końcu po ponad miesiącu będzie mógł pokazać na co go stać. Oby wszystko poszło dobrze, bo inaczej ja też mogę oberwać.
Wsiedliśmy na mój motocykl i znów poczułem jak mnie obejmuje. To wcale nie tak, że wymyślam sobie pretekst. Nie podoba mi się to ani trochę.

Zabrałem go do naszego starego magazynu na obrzeżach miasta. Miała się tu odbyć za tydzień pewna wymiana z amerykańskimi mafiozami. Nigdy nie można im ufać, więc będzie potrzeba masa broni. Nie podobało mi się rzucanie nowego na głęboką wodę, ale skoro Minhyuk tak kazał to nie mogę się sprzeciwić.

- Słabe miejsce na randkę, wiesz? - a ten jak zwykle swoje.

- Nie przeginaj. To poważne zadanie, więc masz uważnie słuchać. Nie wygłupiać się, nie improwizować, zrobić na czas. Rozumiesz?

- Nie.

- Czego nie rozumiesz? - zaczął mnie denerwować.

- Nie no rozumiem, wyluzuj. Nie jestem głupi. - polemizowałbym.

Wyjaśniłem mu wszystko, ale miałem wrażenie, że i tak coś zepsuje. Jest zbyt dziecinny na takie poważne misje. Jeden zły krok i dosłownie może zginąć. 

- Jeśli "zaliczę" tę misję, to znaczy, że koniec z treningami?

- Wydaje mi się, że tak. Ewentualnie przydzielą cię do kogoś innego albo zmienią profesję.

- Ale ja chcę zostać z tobą.

- A ja z tobą nie. Więc jeśli nadarzy się okazja, żebyś był jak najdalej ode mnie, to skorzystam.

- A już myślałem, że się do mnie przekonujesz... - wydawał się być zasmucony.

- Możesz pomarzyć. Skoro już tu jesteśmy to pokażę ci teren w razie czego. Trzeba być przygotowanym na wszystkie możliwości.

- No to prowadź.

Pokazałem mu okolicę i stary magazyn wewnątrz. Oby jednak nie musiało mu się to przydać. Zresztą ja też z nimi jadę i nie pozwolę, żeby coś mu się stało. Tylko dlatego, żeby Lee nie miał potem pretensji. Siedzenie i wysłuchiwanie jego narzekań, patrzenie na tę jego zmienność nastrojów, a na koniec wytyczenie jakiejś kary to ostatnia rzecz jakiej pragnę. Na szczęście dotyczy to tylko pierwszej misji nowego, bo potem już na to nie patrzy.

- Dlaczego się przenieśliście?

- Ktoś nas wsypał, a do tego doprowadził do wybuchu tajnego urządzenia w piwnicy. - czy powinienem mu w ogóle o tym mówić?

- Jakiego urządzenia? - chyba jednak nie.

- Tajnego.

- No ej... Skoro i tak już z wami jestem to mógłbyś mi chyba powiedzieć.

- Może i mógłbym, ale wolę uniknąć tysiąca niepotrzebnych pytań. Wracamy.

- A może pojedziemy coś zjeść?

Chill out // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz