🤍 11 🤍

158 7 3
                                    

Taehyung

Nareszcie nadszedł czas na moją pierwszą misję w szeregach wroga. Jeśli teraz nie zawiodę, zaufają mi i nie będą o nic podejrzewać. Przynajmniej taką mam nadzieję. Yoongi znalazł dla mnie nowy strój, który od razu założyłem. Chyba zaczynam się do niego przywiązywać, niedobrze. Jeśli za bardzo się zbliżę to będzie trudniej mi go zdradzić. Muszę trzymać emocje na wodzy i sprawić, aby tylko on się temu poddał.

Byłem właśnie w łazience i przyglądałem się swojemu odbiciu w lustrze. Jakoś tak dziwnie czułem się, będąc cały na czarno, ale nawet mi to pasowało. Chyba za długo tam przebywałem, bo nagle wparował Suga, a ja prawie podskoczyłem w miejscu.

- To jest niebezpieczna misja, a nie jakiś pokaz mody. Nie strój się tak. - oparł się o futrynę.

- Gdybym miał umrzeć to nie mogę przecież wyglądać jak jakiś żul. Lepiej żeby zapamiętano mnie jako tego przystojnego.

- Po pierwsze, jeśli miałbyś umrzeć to zapamiętałbym cię wyłącznie jako denerwującego dzieciaka. Po drugie, nie umrzesz. Chyba. A po trzecie ruszaj te swoje cztery litery i idziemy. - gapił się na mnie oczekująco, a dla mnie wyglądał tak słodko, że nie mogłem się powstrzymać i roztrzepałem mu włosy.

- Zrób tak jeszcze raz, a odgryzę ci rękę.

- Ktoś tu jest nie w humorze? Jeśli chcesz to mogę to naprawić. - uśmiechnąłem się i zrobiłem krok w jego stronę, ale ten sobie poszedł. Gbur.

Ledwo wyszedłem z pokoju, a Suga od razu narzucił na mnie jakieś pasy z nabojami i kamizelkę kuloodporną. Nie skomentowałem tego, tylko poszedłem za nim. Ciekawe co się stało, że nagle jest taki poważny. Nie powinno mnie to obchodzić. Miałem się hamować.
W drodze do pojazdów po raz kolejny streścił mi plan. Jak dla mnie to było tylko zwykłe odebranie towaru, ale on musiał mieć dopięte wszystko na ostatni guzik. Razem z nami jechał jeszcze Hwang, paru jego kolegów, taki jeden Chanyeol i jego kumple, a do tego prawa ręka szefa. Yoongi chyba niezbyt przepadał za Parkiem, ale wiedział, że musi się powstrzymać. Wzięliśmy dwa auta na naszą zdobycz i różnego rodzaju sprzęt szpiegowski, a paru z nas pojechało na motorach. Tym razem każdy musiał mieć swój, aby w razie czego móc czym uciec. Chociaż tutaj ucieczka raczej nie wchodzi w grę.

Dotarliśmy na miejsce i każdy zajął swoją pozycję. Rozumiem, że przemyt bywa niebezpieczny, ale oni chyba są zbyt przewrażliwieni. Po chwili zjawili się też ci drudzy. Też było ich dużo, ale zachowywali się bardziej na luzie. Zazdroszczę. Podszedłem na środek razem z Sugą i Chanyeolem.

- Min. Park. Dawno się nie widzieliśmy. - powiedział dość wysoki chłopak, który stał na czele całej tej bandy.

- Też się cieszę, że cię widzę Johnny. - od Chana zajechało sarkazmem na kilometr.

- Oo i macie nowego kolegę. Jak się nazywasz? - to było do mnie? O rety.

- Nie odpowiadaj. - Suga złapał mnie za przedramię i lekko pociągnął tak, że schował mnie za sobą. Nie potrzebuję niańki pff...

- Ojoj Agust się zezłościł? Wiesz co? A może pożyczyłbym go czasem od was i nieco się z nim zabawił? - znów spojrzał na mnie. - Nie wyglądasz na niedoświadczonego.

- Bo nie jestem. - samo mi się jakoś wyrwało i cała trójka spojrzała na mnie zdziwiona, a po chwili ten cały Johnny się zaśmiał.

- Jaki odważny.

- Dobra nie przedłużaj. Mamy to co chcieliście, ale nie widzę nigdzie sztabek.

- Cierpliwości gołąbeczki. - wykonał jakiś ruch ręką i zaczęła się do nas zbliżać mała ciężarówka. - A skąd mamy wiedzieć, że nas nie oszukacie?

Chill out // ᵀᵃᵉᵍᶤOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz