Zdenerwowany Władca Ciem wykonał transformacje zwrotną. Spojrzał surowo na swoje kwami i odkrząknął.
- Ten Łowca Krwi mógł te dwa dzieciaki w lateksie zgładzić jednym dotknięciem. Dlaczego się nie udało?! Nooroo! - zawołał mężczyzna. - Żądam abyś wyjaśnił mi jak stworzyć potężnego złoczyńcę tak aby te nieszczęsne dzieciaki sobie z nimi nie dali rady.
- Ja nie wiem Panie, przysięgam! Taka wiedza znajduje się w grymoire. Gdybym wiedział to powiedziałbym Ci... - powiedziało dość niepewnie magiczne stworzenie.
- A co, gdyby... akuma nie wleciała w obiekt materialny tylko w ludzkie serce? - zapytał z przebiegłym uśmiechem siwowłosy mężczyzna.
- Mój Panie to... to jest jak zabójstwo! Gdy akuma wniknie w serce nic nie pomoże temu w kim ten motyl żyje! - ostrzegło kwami swojego właściciela.
Mężczyzna jedynie uśmiechnął się złośliwie. Jego pierwotny cel mógł iść już na kompletnie inne tory. Przy tak cennych informacjach mógł stworzyć złoczyńcę z jakim nikt, by sobie nie poradził.
•••
Tylko atak złoczyńcy ustąpił bohaterowie wrócili do swoich domów. Pierwsze co zrobili, wieczorna rutyna i do łóżek, gdyż jutro następował kolejny dzień szkoły. Zasnęli bez żadnych problemów, ponieważ wysiłek bohatera po szkole nie jest dobrym pomysłem.
Nazajutrz bohaterowie za pomocą swoich budzików niechętnie wstali do szkoły. Niespecjalnie zadowoleni, bo dziś mają się spotkać ponownie z Panią Mendeleiev. Dla uczniów pewne jest to, że chemica odda kartkówki. Dla nie jednego oznacza to pełną porażkę. Bez problemu niektórzy uczniowie dotarli na zajęcia. Niestety Marinette jak i Adrien nie mogli pojawić się na pierwszych zajęciach, gdyż Paryżowi znowu groziło niebezpieczeństwo. Jednak zaakumanizowanego nie było. Jedynym problemem był emopotwór stworzony przez posiadacza Miraculum pawia.
Pokonanie stwora okazało się nietrudnym zadaniem. Było to stworzenie, które prawdopodobnie zostało stworzone na poczekaniu, byleby zająć tylko dwójkę bohaterów z samego rana. Dla innych mogłoby się wydawać super wieścią, że spóźnisz się na lekcje i to nawet z kosą tej szkoły, ale był wyjątek. Nasi bohaterowie nie byli z tego zadowoleni. Najbardziej Marinette gdyż miała na pieńku z Panią Mendeleiev.
- Czarny Kocie! Ile można na Ciebie czekać, nie widzisz, że grasuje nowy emopotwór? - pyta się go posiadaczka miraculum Biedronki.
- Spokojnie Kropeczko, już jestem. Wiem, że się nie mogłaś doczekać spotkania ze mną Moja Pani - ujął rękę bohaterki próbując pocałować jej wierzch.
- Nawet nie próbuj Kocie! - wycofała natychmiastowo rękę. - Robota czeka - upomniała bohatera i natychmiastowo rzuciła się na wielkiego lizaka.
Okazało się, że emopotwór powstał z emocji dziecka, któremu mama zabroniła słodkości. Kobieta, wspomniała, że nie powinno się jeść tyle słodyczy, gdyż od tego psują się zęby. Zbulwersowane dziecko zwabiło Władce motyli swoimi emocjami. Dwoje bohaterów dotarło do szkoły dopiero na drugą lekcję. Była to lekcja wychowawca z Panią Bustier. Adrien oraz Marinette wbiegli do klasy niemalże po sobie tłumacząc się, że jedno musiało pomóc rodzicom, a drugie miało sesje. Nauczycielka oczywiście uwierzyła słowom uczniom i poprosiła, aby zajęli swoje miejsca.
- Jako, że wasza klasa zachowywała się bardzo dobrze w poprzednim roku oraz miała bardzo dobre stopnie chciałabym wam zaproponować wyjazd integracyjny. - powiedziała nauczycielka dzięki czemu po klasie rozeszły się szepty, które uczniowie wymieniali między sobą. - Odbędzie się obóz pod Paryżem. Wyjazd jest finansowany przez szkołę, także nie macie się o co martwić. Macie pytania? - zapytała starsza kobieta.
Marinette oraz Adrien pomyśleli tylko o jednym, nie mogli wyjechać z Paryża. Władca Ciem mógł zaatakować w każdej chwili, a oni nie mogli sobie pozwolić na jakiekolwiek przyjemności poza miastem. Oboje zgłosili się w tym samym czasie.
- Adrienie, Marinette. O co chodzi? - zapytała nauczycielka patrząc się na podopiecznych.
- Nie mogę pojechać na tą wycieczkę - obwieścili w tym samym czasie.
Odwrócili się w swoim kierunku i spojrzeli na siebie. Jedno było zaskoczone zachowaniem drugiego. Zawsze musieli wymyślać wymówki, żeby tylko wyrwać się z szkolnego życia, aby ratować Paryż z opresji.
- Czemu tym razem? Za każdym razem, kiedy proponuje wam wyjazd nie możecie na niego jechać. Bo tu sesja. Tu kot musi iść do weterynarza. A tu pewnie co innego. Nie przyjmuje tym razem od was odmowy dzieci. Jeszcze dziś zadzwonię do waszych rodziców i poinformuję o tym, że wy koniecznie macie pojechać na tę wycieczkę. Zasługujecie na to - stwierdziła nauczycielka.
Pani Bustier była zajęta dalszym tłumaczeniem wyjazdu. Dwoje bohaterów jej nie słuchali. Myśleli, jak zaradzić swój wyjazd. Chociaż mogliby powiedzieć partnerowi, że gdy jedno wyjedzie drugie ma dać znać w razie katastrofy, a drugie przyleci tu za pomocą mocy kosmicznej. Mogłoby się to udać dopiero gdyby poznali swoje tajemnicze tożsamości. W przeciwnym razie to nie miało prawa bytu. Zadzwonił dzwonek i cała klasa wyszła na przerwę, rzeczy zostawili w klasie, gdyż następna lekcja jaką się spodziewali to były zajęcia języka francuskiego. Marinette usiadła zrezygnowana pod klasą przesuwając blisko siebie nogi jakby miała się być może popłakać, co nie uszło na uwadze jej przyjaciółce.
- Marinette, wszystko dobrze? - zapytała Césaire, siadając tuż obok fiołkowookiej.
- Nic nie jest okej, Alya - odpowiedziała dziewczyna chowając głowę między ręce.
- Cokolwiek się dzieje, Mari. Wiesz, że jestem. Jeżeli chodzi o tą wycieczkę mogę przekonać Twoich rodziców abyś pojechała - zaproponowała szatynka, kładąc rękę na ramieniu dziewczyny tak aby dodać jej otuchy.
- Tu nie chodzi o rodziców Alya, tylko o coś innego. Tu chodzi o mnie. Nie mogę pojechać, bo... - ucięła w połowie zdania zdając sobie sprawę z tego co się wplątała.
- Bo? Będzie Adrien i księżniczka Marinette nie będzie mogła dojść do słowa przy swoim wymarzonym księciu? - powiedziała z śmiechem towarzyszka.
- Alya tu nie roznosi się o Adriena! Tu chodzi o co kompletnie innego, coś czego żadne z was nigdy nie zrozumie! - uniosła się granatowłosa, wstając gwałtownie. - Ani Ty, Nino, Adrien, ktokolwiek nie zrozumie, że dobro was wszystkich jest ważniejsze niż jakikolwiek wyjazd z klasą - powiedziała nieco ciszej bohaterka odchodząc od swojej przyjaciółki.
Słowa Marinette dla brązowookiej były dość sporym zaskoczeniem. Nie wiedziała co miała na myśli mówiąc, że dobro nas wszystkich jest ważniejsze niż jakikolwiek wyjazd z klasą. Natomiast przyjaciółka udała się przed szkołę, usiadła przed szkołą na schodkach, omal powstrzymując łzy. Nie mogła nikomu zdradzić swojego drugiego ja, nie mogła się z nikim podzielić tajemnicą, którą skrywa od dłuższego czasu. Zastanawiała się czy Czarny Kot ma także takie same problemy jak ona, dobrze byłoby usłyszeć, że nie tylko Biedronka ma takie problemy. Marinette nawet nie zauważyła, gdy męska sylwetka dosiadła się do niej.
- Co tu robisz Mari? - zapytał nieznajomy chłopak spokojnym głosem.
Dziewczyna podniosła głowę i zobaczyła...
CZYTASZ
Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!
Fanfiction"Kiedy marzymy razem życzenia są warte więcej, niż każda z konstelacji na niebie." Pewien chłopak obiecał na gwiazdy, które towarzyszą uczuciu. Wydawać się to może romantycznym gestem. Niestety, łatwo jest rzucić niewinne słowa na wiatr. Wydawało si...