15. Lodowe Serce

262 19 217
                                    

Silny wiatr, a później nagłe zlodowacenie. Cała szkoła oraz okolice stały się zastygłe w lód, a na drzewach, krzakach widniał śnieg. Nic niezwykłego dla paryskich bohaterów, zwykły obowiązek, który był niemożliwy do wykonania, gdyż para widniała uwięziona wspólnie w jednej z klas.

- Nie wydostaniemy się stąd Mari. - powiedział Adrien, próbując otworzyć drzwi.

Dziewczyna jedynie kiwnęła głową na potwierdzenie jego słów. Jako Biedronka nie znosiła zimna, a patrolowanie Paryża nie było łatwym zadaniem. Czarny Kot doskonale wiedział, że na wspólny patrol musi zabrać termos z herbatą, gdyż więcej rozmawiali niż patrolowali. Nie mieli ku temu nic przeciwko, takie dni są jak najbardziej wskazane, a szczególnie w zimę. Bohater był jak najbardziej szczęśliwy tą porą roku, ponieważ Kropeczka pozwalała się przytulać bez żadnych oporów. Mały gest, a jak cieszył.

Obejrzał się w kierunku przyjaciółki, cała dygotała. Jednym, szybkim susem znalazł się przy niej. Nie byłoby to dziwnym widowiskiem, że Dupain - Cheng trzęsie się z zimna, lecz stawała się bardziej sina, a jej usta traciły malinowy odcień. Chłopak szybkim ruchem zdjął koszulę i założył ją na towarzyszkę próbując choć trochę rozgrzać. Pociągnął ją delikatnie za sobą, siadając pod ścianą. Usadził fiołkowooką na swoich kolanach, tak żeby mógł widzieć jej twarz. Tulił ją cały czas do siebie. Czuł, że jak poluzuję uścisk ucieknie mu.

- Marinette, nie zasypiaj. - mówił widząc jak powoli odlatuje. - Proszę Cię.

- K-Koteczku, zimno mi... - szepnęła cała drżąc.

Agreste na moment cały zesztywniał. Nie wiedział jak ma zareagować. Odkryła jego tożsamość, czy może majaczyła? Nie był pewien. Westchnął głęboko, odkładając te pytania na później. Ważniejsza była jego Księżniczka, która z każdą minutą zamarzała co raz bardziej.

- Hej, Księżniczko będzie dobrze. Twój rycerz wyciągnie Ciebie z opresji. - mówił cicho, szepcząc jej do ucha. - Zrób coś dla mnie Marinette. Jeżeli będziesz to pamiętać zrób ze mną co zechcesz. I tak jestem Twój, cały Twój.

- Mhm. - mruknęła wtulając się jeszcze bardziej w klatkę piersiową blondyna.

Pochylił głowę, wtulając się w jej włosy. Czuł słodki zapach ciasteczek zmieszany z nutką owoców, co uważał za idealnie połączenie. Cała Marinette była jego idealnym połączeniem. Pokochał ją całą, włącznie z niezdarnością. Zawsze żywił do niej uczucia, ale był zbyt głupi, aby je zrozumieć. Delikatnie pochyliła głowę, że było widać jej czarne kolczyki, które... Niekoniecznie były w ciemnych barwach. Znajdował się na nich zamarznięty lód, a uszy ciemnowłosej były oszronione. Pierwszy raz coś takiego widział. Przejechał kciukiem po płatku ucha towarzyszki zbierając z nich pozostałości zimna. Spojrzał ponownie na biżuterię, która wyglądała znajomo, zbyt znajomo. Może to zbieg okoliczności, że mają podobny kształt do miraculum Biedronki.

Wyjął powoli kolczyki dziewczyny, które zmieniły kolor na czerwony? Zawsze wydawało mu się, że przybierały barwę czarną. Może mu się tylko wydawało? Schował je do kieszeni spodni, po czym rozejrzał się ponownie po sali. Nie dadzą radę się stąd wydostać bez kotaklizmu, a to oznacza jedno... Musi przemienić się na oczach Marinette.

- Wybacz mi. - delikatnie zdjął ją z kolan. - Później się na mnie zezłościsz. Plagg, wysuwaj pazury! - wypowiedział słowa transformacji.

Nie zareagowała na nic. Była potwornie zmarznięta, aby jakkolwiek reagować. Adrien zdawał sobie sprawę, że musi jak najszybciej wydostać Marinette. Życie, bezpieczeństwo, zadbanie są najważniejszymi obowiązkami jakie musi spełnić. Nie może tego zignorować, nie może mieć w poważaniu stanu przyjaciółki. Po prostu nie może.

Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz