13. Kocham ją, Marinette

329 21 54
                                    

Dojechali na miejsce około północy. Adrien podziękował Marinette za ukazaną troskę. Przed samym sobą nie mógł ukryć, że było mu wstyd. Nikt, a szczególnie jego Księżniczka nie powinna widzieć go w takim stanie. Nawet jeżeli nie ma maski na twarzy. Wrócił do domu, a jedynie co zastał to głuchą ciszę. Szare ściany emanowały potwornym chłodem, a brak rodzinnego ciepła go potęgował. Wszedł do swojego pokoju, odkładając torbę. Westchnął głęboko, siadając na kanapie.

- Co jest dzieciaku? - zapytał bożek destrukcji.

- Kiedy wracaliśmy śnił mi się koszmar. - odparł zdruzgotany.

- A co w tym takiego dziwnego? Zdarza się i tyle, co w nim było? - kontynuował dalej.

- M-Marinette... - wyszeptał przerażony. - Plagg zabiłem ją! - krzyknął.

- Co Ty wygadujesz? Nikogo nie zabiłeś. Chyba, że mnie. Nie dostałem porządnej porcji sera! To jak zabójstwo! Chcesz żebym umarł z głodu?! Na miłość Cukiereczka daj mi sera! - fuknął, zakładając łapki na pierś.

- Plagg, wysuwaj pazury! - wypowiedział słowa transformacji.

Nie było go kilka sekund później. Biegł w znanym kierunku, na złamanie karku. Musiał sprawdzić czy to nie był sen, był tak strasznie realistyczny. Niezwłocznie dobiegł na balkon Marinette. Było ciemno, więc może spała. Cichutko zapukał, ale żadnego odzewu nie dostał. Krew w jego żyłach buzowała, a strach, że ten sen mógł być jak najbardziej realistyczny przerażał kociego bohatera jeszcze bardziej. Uchylił klapę, wkładając głowę do wnętrza. Dziękował bogom za koci wzrok dzięki czemu mógł widzieć w ciemnościach. Księżniczka była w objęciach Morfeusza. Widział jak słabo uśmiecha się przez sen, przez co były widoczne delikatne dołeczki. Jej widok sprawił, że sam zaczął się uśmiechać. Schylił się i delikatnie ucałował jej czoło.

- Słodkich snów Księżniczko. - wyszeptał, patrząc za nią ostatni raz.

Niechętnie musiał opuścić pokój dziewczyny. Mógł zostać dłużej, gdyż czuł, że to jego miejsce. Chcąc obrócić się na pięcie i odejść usłyszał cichy szept.

- Czarny Kocie? - powiedziała zaspana Marinette.

Wystarczyły te dwa słowa i bez oporów znalazł się przy niej jednym susem, szczelnie zamykając w ramionach. Tulił granatowłosą z czułością. Towarzyszka jedną ręką, delikatnie jeździła po kręgosłupie kociego bohatera próbując go uspokoić. Cały drżał. Nie musiała wiedzieć co się stało, ważne, aby poczuł się przy niej bezpiecznie.

- Koteczku, co się stało? - mruknęła szeptem.

- Księżniczko, ja... Mogę się na razie do Ciebie przytulać? Proszę... - błagał przerażony.

- Oczywiście. - odpowiedziała.

Ochoczo wcisnął głowę w zagłębienie szyi przyjaciółki, chcąc odszukać miejsce, gdzie znajduje się miejsce do sprawdzenia pulsu. Musiał wiedzieć czy to nie sen, musiał wiedzieć, że to nie stało się na prawdę. Delikatnie usta chłopaka muskały szyję młodej projektantki. Nie wiedział, że dzięki niewinnymi czułościami blondyna lekko rumieni się. Jej ręka odnalazła się tuż przy jego włosach. Delikatnie przeczesywała je wzdłuż, aż do momentu, kiedy nie odnalazła jego kocich uszu. Kiedy tylko zaczęła lekko je drapać z klatki piersiowej chłopca wydobył się znajomy koci pomruk.

- Koteńku, Ty mruczysz. - stwierdziła.

- Mhm. - mruknął tuląc ją mocniej do siebie.

Czas dla pary zatrzymał się. Liczyli się tylko oni. Kot nie chciał jej puścić, ponieważ gdy to zrobi rozsypie się w drobny pył. Tak samo jak pod wpływem kotaklizmu.

Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz