22. Sprawiedliwiec

207 18 88
                                    

Nie wiedziała, jak ma zareagować na obecność rodziciela w pomieszczeniu. Tom Dupain właśnie zaglądał przez klapę, patrząc z niedowierzaniem na pociechę. Jego twarz ilustrowała zbyt dużo emocji. Od strachu poprzez chęć mordu. Odczuwała, jak trzęsą się jej ręce, a oddech stawał się prawie niesłyszalny. Tak jakby straciła zdolność funkcjonowania. 

- Marinette, pytam się Ciebie. Co Ci ten chłopak zrobił?! - uniósł się piekarz.

- Musisz mu powiedzieć słońce. - powiedziała zmartwiona szatynka, skupiając wzrok w przyjaciółkę. 

- Nie dam rady. - rzekła, wycofując się. 

- Kochanie, powiedz mi... Skrzywdził Cię? Uderzył? - zgadywał starszy mężczyzna. - A może...

Cisza, która zapanowała w pomieszczeniu potwierdzała podejrzenia właściciela piekarni. Dupain ciągle wpatrywał się w jeden punkt nie mogąc uwierzyć w to, jaką ofiarą stała się jego ukochana córka, a bardziej kogo ofiarą. Charlie był jej przyjacielem od dzieciństwa i nie pomyślałby, że byłby gotów posunąć się do takiego świństwa. 

- Nie mogę... Przepraszam. - zatraciła się w myślach, po czym odwróciła się do nich plecami. - Wy nie rozumiecie, że to dla mnie trudne. Nie sztuką jest mówienie o bólu, a zmierzenie się z nim. - dodała po chwili. 

- To nie oznacza, że musisz się mierzyć z tym sama. Tego świata nie możesz dźwigać samodzielnie dziewczyno. Nawet jeżeli chodzi o ból, złość. - odpowiedziała Alya.

- Tak się składa, że ten świat niesie ze mną pewna osoba. - zaczęła, idąc w kierunku schodów. - Mówią Ty i ja kontra świat. Tylko, że z nim ja chcę brać ten świat w całości. - odpowiedziała wchodząc na antresolę. 

Pozostawiając dwoje zszokowanych par oczu, nie zauważyli jak do pana domu leciał zainfekowany motyl. Nim ktoś zauważył akume czmychnęła do szokowanego Toma, wnikając w pierścionek. Czując, że coś jest nie tak młoda reporterka obejrzała się w kierunku osoby, która prowadziła rozmowę z Władcą Ciem. 

- Marinette! - zawołała i pobiegła w kierunku wejścia na antresolę. 

I wtedy to się stało. Usłyszały głośny huk, a złoczyńca zaczął pustoszyć noc, która panowała nad Paryżem. Obiekt poszukiwany dla Césaire był jasny. Szukał chłopca, który miał na imię Charlie. Widząc skuloną przyjaciółkę tuż przy balustradzie przypomniała sobie co jest teraz najważniejsze. Chronić za wszelką cenę towarzyszkę. Nie chciała, aby wpadła w łapsa zakumanizowanego ojca czy Reyesa. 

- Skarbie, poczekam tu z Tobą aż Biedronka wraz z Czarnym Kotem rozprawiają się z Twoim tatą. Wszystko będzie dobrze. - zapewniała fiołkowooką.

- Nic nie będzie dobrze. - mruknęła dziewczyna. - Pomimo zapewnień nic już nie będzie dobrze.

- Nigdy tak nie mów Księżniczko. Obiecałem, że będzie dobrze i słowa dotrzymam. Choćby się świat walił dla Ciebie będę go trzymał całego, by było dobrze. - odpowiedział koci bohater, który siedział na pobliskim dachu. 

- No i słyszysz. Wszystko będzie dobrze. - ponownie zapewniała ciemnowłosą. 

- Uratuję Twojego tatę, a później świat może się walić na koci łeb. - zażartował bohater. - Alya, zabierz Marinette do pokoju. Siedź z nią do momentu aż nie przyjdę do was. 

- Dobrze. - odpowiedziała. - Chodź Mari. 

- Niedługo wrócę Księżniczko. Twoja wieża jest równie osiągalna co gwiazdy. - zaśmiał się, po czym skoczył w ciemność. 

•••

Szukał złoczyńcy, który zaskakująco cicho przemierzał stolicę miłości. Domyślał się, że szuka tego kto skrzywdził jego Dupain - Cheng. Musiał go znaleźć nie tyle co dla bezpieczeństwa Paryżan, ale także dla Pani, która czeka cierpliwie na wieży. Rozmyślając nad lokalizacją nieprzyjaciela nie zauważył przybycia partnerki. 

Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz