Cały czas siedział wraz z Marinette w jej pokoju. Nie ruszył się na krok. Nie obchodziło go, że będzie miał poważne problemy, jeżeli ktoś zawita w jego pokoju. Teraz to było bez znaczenia. Najważniejsza była Pani, która tuż obok niego siedziała. Starał się ją rozweselić, mówisz śmieszne żarty, ale nadal to nie wychodziło. Może sam nie wiedział co ma zrobić? Nigdy nie był postawiony w tak paskudnej sytuacji. W głowie wymyślał diaboliczny plan na szybką, bezwarunkową kapitulację w postaci kotaklizmu.
- Księżniczko, rozchmurz się. Wiem, że marny ze mnie clown. Nie mogę znieść Twojego smutku w oczkach. - stwierdził, odwracając głowę. - Jutro w szkole Reyes mi za to zapłaci.
- Zemsta to nie jest dobry pomysł Koteczku, nie znasz go. - skarciła jego pomysł. - Jak widać, ja także. - westchnęła.
- To nie zemsta, a sprawiedliwość. Z tego co powiedziałaś, wspomniałaś o tym chłopcu wnioskuję, że jest sukinsynem najwyższego rzędu. Jeżeli miałby mózg zacznijmy od tego, pomyślałby. Dotknął Cię, a nie powinien. Prosiłaś, a nie posłuchał. Teraz należy się mu kara. Ja nie będę oszczędzał takich ludzi Mari. To zło w czystej postaci. - powiedział, a jego mięśnie napięły się. - Żeby Cię ochronić mogę zniszczyć cały świat.
- Jesteś strasznie uparty, strasznie. - zaśmiała się, podchodząc do niego. - Może i Charlie miał rację, że przez to co zrobił będę bała się komukolwiek zaufać. - dodała, obejmując się rękoma.
- Mi możesz zaufać. Nigdy Ciebie nie skrzywdzę. Nawet jeżeli mi się coś stanie, rozpoznam Cię pod każdą postacią. - zapewnił, spoglądając na nią.
- Jak zaufać komuś, kto Ciebie skrzywdził? - zapytała, spuszczając wzrok na swoje stopy.
- To znaczy? - odpowiedział pytaniem.
- Jeżeli ktoś wykorzysta kogoś to ciężko mu zaufać. Wiesz co boli bardziej, Koteczku? - spojrzała w jego zmartwione oczy. - Czyny. Bolą one bardziej niż słowa. Nie mogę zapomnieć widoku Charliego jak on... I Twojego także. Czuję się tak samo wykorzystana przez was obu. Różnica jest taka, że Ty chciałeś mnie chronić, a on to zrobił, żeby... - urwała.
- Przekonać Ciebie do uczucia, które jest rzekomo między wami. - dopowiedział za nią.
- Dokładnie tak. Charlie dotykał mnie w miejscach w jakich nie chciałam, by to robił. Mimo, że miałam ubranie to i tak czuję się przesiąknięta nim. Czuję jego dłonie na udach, biodrze, brzuchu. Kiedy zamykam oczy widzę jego przebrzydły uśmiech, który cieszy się, że upolował swoją ofiarę. Ja byłam tą ofiarą. Trudno mi o tym zapomnieć. - wyjaśniła.
- Księżniczko. Wiem, że to musi Ciebie piekielnie boleć. Obiecałem na gwiazdy, że Ciebie już więcej nie skrzywdzę. Słowa dotrzymam. Doskonale wiem, że będzie Ci trudno zapomnieć. Ogień, który wytworzył zdecydowanie będzie ciężkim wyzwaniem. Ja się tego nie boję. Mogę gasić go w każdym momencie, codziennie mogę dawać mu po mordzie, jeżeli będzie trzeba. Zrobię wszystko, abyś była bezpieczna. - przybliżył się do niej. - Z doświadczenia Ci powiem, że doskonale wiem, jak to jest zostać pokrzywdzonym. Mnie krzywdzą cały czas. Mimo to cieszę się życiem, tym co dało mi wolność. Moją wolnością jesteś Ty, Marinette Dupain - Cheng. Nikt inny, tylko Ty. Zawsze byłaś Ty i nic to się nie zmieni. Zawsze będę Ci wierny nawet kiedy się ode mnie odwrócisz. Zawsze pomogę Tobie w potrzebie. Zawsze... Zawsze. - ujął podbródek towarzyszki, aby na niego spojrzała.
- Chce żebyś wiedział, że to zaszczyt mieć takiego wiernego przyjaciela. Jesteś najlepszym co mnie spotkało Koteńku. - szepnęła, przytulając się w jego bok. - Najlepszym... - dodała szeptem.
- Zrobię wszystko, żeby zasłużyć na ten tytuł. - objął ją mocno w talii. - Jeżeli mój dotyk będzie sprawiał Ci ból, dyskomfort to niezwłocznie będziesz musiała mi o tym powiedzieć. Chciałbym, żebyś czuła się przy mnie bezpiecznie.
CZYTASZ
Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!
Fanfiction"Kiedy marzymy razem życzenia są warte więcej, niż każda z konstelacji na niebie." Pewien chłopak obiecał na gwiazdy, które towarzyszą uczuciu. Wydawać się to może romantycznym gestem. Niestety, łatwo jest rzucić niewinne słowa na wiatr. Wydawało si...