Siedząc tuż obok swej Księżniczki zastanawiał się co byłoby gdyby nie wiedział, że ta wspaniała dziewczyna jest Biedronką. Miał ją pod nosem tyle czasu. Widział nie raz, że Marinette zachowuję się podobnie, jak bohaterka. To dlaczego wmawiał sobie, że nie może nią być? Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały, a on zawsze miał klapki na oczach. Nic dziwnego, że Plagg tyle razy z niego szydził. Gdyby znajdował się na jego miejscu również śmiałby się z tej sytuacji do utraty tchu. Jednakże był gdzie był, a sytuacja w jakiej się znajduję nie nadaję się do śmiania. Może kiedyś będzie się miał z tego ubaw.
Gdyby dowiedział się prawdy szybciej uratowałby ją przed niechybnym losem, który spotkała...
- Wierzę w to, że mnie słyszysz moja Pani. Pomimo zamkniętych oczu przeczuwam, iż wiesz co odczuwam siedząc tu naprzeciwko Ciebie. - westchnął, po czym odwrócił wzrok. - Strach. Co jeżeli nagle otworzyć oczy i zobaczysz mnie takiego... Nie przypominam Twojego partnera będąc w cywilnej odsłonie. Mam wrażenie, że ja i Czarny Kot mamy dwie kompletnie różne osobowości. Gdy mnie ujrzysz sama się przekonasz, że to nie ma sensu. Ja i on to odległość z jednego bieguna do drugiego. Przepaść jest ogromna, a pomiędzy nią jesteś Ty. Nie wiem czy powinienem ukazywać swoje prawdziwe oblicze nie będąc w masce. W końcu jakby to wyglądało. Idealny syn zachowujący się dokładnie, jak dziecko, które przedawkowało kocimiętkę. Sama słyszysz to niedorzeczne brzmienie. Jestem głupi Mari. Jestem na tyle głupi i nieodpowiedzialny, że doprowadziłem do tej sytuacji. Gdybym Ciebie wtedy nie pocałował nie doszłoby do tego. Charlie być może nie doprowadziłby do tej sytuacji. Chciałbym się na nim odegrać, ale czy wtedy byłbym taki sam bądź gorszy do niego? Co by to o mnie świadczyło? Przez to wszystko poznałem Twój największy sekret. Przez to jestem gotów zniszczyć świat byleby Cię chronić. Nawet jeżeli oznacza to ponowne zniszczenie siebie.
Położył głowę na udzie towarzyszki i zamknął oczy, z których wydobyła się tylko jedna samotna łza. Przez ostatnie dni ta cała sytuacja przytłaczała go do tego stopnia, że stał się kompletnie innym człowiekiem. Zaniedbywał wszystko i wszystkich, gdyż tylko ona była w centrum zainteresowania. Obraz, który uzyskiwał za każdym razem kiedy tylko zamykał oczy stawał się coraz bardziej wyrazisty. Zniszczony Paryż... Zniszczony mur... Zniszczone serce... Zniszczone ciało... Zniszczona dusza... Widział Białego Kota, który trzymał w ręku odłamek szkła.
- Kocham Cię, Księżniczko.
Usłyszawszy te trzy słowa otworzyła na kilka sekund oczy i ujrzała swojego partnera pogrążonego w śnie. Delikatnie ścisnęła resztkami sił jego dłoń i pogrążyła się dalej w objęciach Morfeusza.
•••
Znalazł się pod wieżą Eiffla. Towarzyszył mu piękny zachód słońca, był to widok, który definitywnie kochał. Ten krajobraz przeważnie zawsze pojawiał się, gdy z Biedronką spotykali się na jednych z paryskich dachów rozmawiając na przeróżne tematy. Poczynając od tych przyjemnych, a czasami do mniej. Czasami było nawet i deszczowo. Podświadomość mówiła chłopakowi, że krople wody są niezwykle ważne i nie należy ich lekceważyć, jakby coś stanowiły. Obejrzał się za siebie i ujrzał Marinette, w pięknej różowej sukience. Stała tyłem do bohatera. Trzymała w ręce atrybut, który sprawił, że stracił na moment oddech. Trzymała kawałek szkła. Przez to, że je ściskała z rąk ciekły stróżki krwi.
- Marinette. - szepnął z lekkim przerażeniem.
Dziewczyna obróciła się i spojrzała w zielone kocie oczy. Wyglądała przepięknie. Jak prawdziwa Księżniczka. Jego Księżniczka... Jego... Jego... Jego...
- Co Ty tu robisz Czarny Kocie? Nie powinno Cię tutaj być. To zbyt niebezpieczne. - cofała się do tyłu.
- O czym Ty mówisz? Jesteś bezpieczna. - szybszym krokiem zaczął do niej iść. - Ze mną jesteś bezpieczna.
CZYTASZ
Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!
Fanfiction"Kiedy marzymy razem życzenia są warte więcej, niż każda z konstelacji na niebie." Pewien chłopak obiecał na gwiazdy, które towarzyszą uczuciu. Wydawać się to może romantycznym gestem. Niestety, łatwo jest rzucić niewinne słowa na wiatr. Wydawało si...