Dziewczyna podniosła głowę i zobaczyła swojego dawnego przyjaciela. Można powiedzieć, że znali się od piaskownicy. Był to nie kto inny jak Charlie Reyes. Znali się od najmłodszych lat, wiele lat spędzili razem nim opuścił Paryż. Dla fiołkowookiej było dużym zaskoczeniem spotkanie chłopaka, gdyż minęło kilkanaście lat.
- Charls! O jezu, jak dawno Ciebie nie widziałam. - powiedziała Marinette. - Co tutaj robisz? - zapytała przytulając go.
- Wiesz co Mariś, przeprowadziłem się do Paryża. Będę uczęszczał do Twojej szkoły. - stwierdził brunet odrywając się od dziewczyny. - Kto wie, może i nawet do jednej klasy. - dodał ciszej młody mężczyzna.
- Bardzo mnie to cieszy, ale muszę już wracać na zajęcia. - powoli zaczęła iść na dziedziniec budynku. - Ale i tak miło, że wróciłeś Charls. - dodała znikając w tłumie uczniów.
- Ze wzajemnością Marinette. - powiedział cwaniacko sam do siebie.
Bohaterce zdecydowanie poprawił się nastrój, gdy zobaczyła swojego dawnego przyjaciela. Na pewno to nie było ich jedyne spotkanie, gdyż młodzian jak dołączy do ich klasy spędzą ze sobą jeszcze kilka lat. Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy wpadła na pewien obiekt stojący przed nią.
- Uważaj Marinette, bo sobie zęby wybijesz. - skarcił ją wybawiciel.
- Ta wiem, wiem. Ciapa ze mnie. - powiedziała podnosząc wzrok znad ramion, które uratowały ją od upadku. - To znaczy d-dziękuję Adrien. - dodała jąkając się granatowłosa.
- Żaden problem. - odparł blondyn puszczając ją. - To do zobaczenia w klasie.
- T-tak, do z-zobaczenia! - odkrzyknęła spoglądając jak chłopak odchodzi w kierunku Nino.
Marinette złapała się w miejsce, gdzie przed chwilą trzymały ją ramiona jego przyjaciela. Jest pewne to, że fiołkowooka nie wypierzę bluzy. Stała przez dłuższą chwilę zadurzona w tym co się przed chwilą wydarzyło. Dopiero gdy zadzwonił dzwonek ruszyła w kierunku sali od historii. Tradycyjnie dziewczyna zajęła miejsce tuż obok Alyi. Według uczniów Mrs. Grande była większą kosą niż chemica. Nie tylko klasa paryskich bohaterów chodziła na jej lekcje z strachem w oczach, co kobietę jeszcze bardziej nakręcało.
- Moja ulubiona klasa, zajmijcie miejsca. - odparła dość surowo kobieta. - Macie pięć minut, żeby powtórzyć i zaproszę kogoś do odpowiedzi.
W klasie było słychać ciche westchnięcia. Uczniowie dobrze wiedzieli, że tego kogo dopadnie ma przechlapane. Pięć minut na powtórkę dla klasy trwała jak minuta.
- Do odpowiedzi poproszę... - wypowiedziała starsza Pani najgorsze słowa dla uczniów. - Adrien Agreste.
Chłopak bez problemu wstał i podszedł do nauczycielki. Mrs. Grande spojrzała na niego dosyć srogo. Odpowiedź dla blondyna, jednakże nie stanowiła problemu, gdyż musiał być zawsze przygotowany, jego ojciec był dość surowy pod względem ocen jak i wszystkiego. Syn tak ważnej rangowo osoby nie mógł spać nisko.
Przez całą lekcję Marinette patrzyła rozmarzona na swój obiekt westchnień. Słuchała go z wielką chęcią, gdy wyrażał swoje historyczne odpowiedzi. Reszta lekcji minęła dla uczniów dosyć znośnie, co na taką kobietę było dość zaskakujące. Klasie pozostała podwójna lekcja wychowania fizycznego. Udali się przez dziedziniec szkoły do części szkoły, w której takowe zajęcia się odbywały.
Przebrani, w niezbyt szczęśliwych nastrojach zjawili się na wyznaczonej sali. Lekcja odbywała się z połączeniem grup chłopców oraz dziewcząt. Przed nimi stanął mężczyzna odziany w sportowy strój. Z postury był średniego wzrostu, miał wąskie usta, mały nos oraz oczy. Chodził z czarną czapką na głowie, która zasłaniała mu łysinę. Na szyi tradycyjnie miał zawieszony gwizdek.
- W co tym razem gramy? Nożna, siatka? - wymieniał różne rodzaje gier zespołowych. - Wybierajcie.
Klasa spojrzała po sobie niezdecydowana, było pewne, że każdy lubił co innego i nie każdemu pasowałaby gra, którą wybrałaby inna osoba.
- Wiecznie niezdecydowani. - mruknął pod nosem. - Gracie w siatkówkę, skoczę po piłkę i zaraz do was wracam. - odparł i ruszył do magazynu.
Po sali rozniosły się jęki niezadowolenia głównie płci męskiej. Kubdel oraz Lê Chiến wybierali osoby do swoich drużyn, gdyż zawsze musieli między sobą tworzyć zawziętą rywalizację.
- Jak przegrasz cieniasie golisz głowę na łysola oraz spędzasz dzień w szkole w kompielówkach kiedy mamy z chemicą. - zażądała różowowłosa.
- Zgoda, a jak Ty przegrasz idziesz ze mną na randkę i przy kosie mówisz, że Kim to najwspanialsza osoba na świecie i kochasz go. - przejął pałeczkę chłopak.
- Zgoda. - wyciągnęła rękę na przypieczętowanie umowy. - Robię to tylko dlatego, że Twoja przegrana została przesądzona i to ja wygram. - dodała.
- Dobra, dobra. - podał dziewczynie rękę i honorowo ją uścisnęli.
W tym samym czasie na salę przybył wuefista z piłką do siatkówki. Był nadzwyczaj zadowolony, że klasa zdołała się podzielić. W skład drużyny Alix wchodzili; Adrien, Marinette, Nino, Sabrina, Ivan oraz Juleka. Do przeciwnej drużyny byli przydzieleni; Rose, Mylène, Chloé, Nathaniel, Alya oraz Max.
- Na boisku może stać tylko sześć osób, proszę o szybkie wybranie rezerwowych i zaczynamy grę. - powiedział mężczyzna.
- To ja mogę zejść. - rzuciła od razu Marinette. - Wiecie jak sobie wyśmienicie radzę w takich grach. - podsumowała wspomnienie z ostatniej nieszczęśliwej gry.
- W mojej drużynie Nathaniel zejdzie z boiska. - odparł Kim.
- Dobrze, proszę się ustawić. - powiedział nauczyciel rzucając piłkę do różowowłosej. - Gramy do trzech setów. Alix odbijasz piłkę o ziemię i zaczynacie wszyscy grę o pierwszą zagrywkę. - wytłumaczył.
Dziewczyna wykonała polecenie mężczyzny i zaczęła grę. Pierwsza część gry o rozpoczęcie meczu nie trwała długo, gdyż Chloé zapatrzyła się na swoje idealne paznokcie. W drużynie Alix, pałeczkę przejął Adrien, gdyż teraz była jego kolej na wykonanie zagrywki. Marinette spojrzała rozmarzona na blondyna, gdy ten wykonywał uderzenie ręki o piłkę. Fiołkowookiej było łatwo przyznać, że Adrien przez te lata jeszcze bardziej wyprzystojniał. Jej rozmyślenia przerwał głos chłopaka, który tak samo został wygnany na ławkę rezerwowych.
- Marinette, mówię do Ciebie od trzech minut. - powiedział łapiąc ją za ramię.
- Przepraszam Nathaniel, zamyśliłam się. To co mówiłeś? - zapytała dziewczyna odwracając głowę w jego stronę.
- Py-pytałem Ciebie, czy T-Ty może nie ch-chciałabyś p-pójść ze mną do kina? - wydukał, zjeżdżając wzdłuż jej ręki, łapiąc za nią.
- Wiesz co Nathaniel... - zawiesiła się dziewczyna wzdrygając się od jego dotyku. - Pójdę z Tobą do kina. - powiedziała fiołkowooka dziewczyna.
- Bardzo się cieszę. - odparł i przytulił do siebie dziewczynę.
Marinette nie była mu dłuższa, odwzajemniła uścisk. Nie zwrócili uwagi, że w ich stronę patrzy się zielonooki blondyn.
CZYTASZ
Ściana ze szkła | Miraculous ~ Zawieszone!
Fanfiction"Kiedy marzymy razem życzenia są warte więcej, niż każda z konstelacji na niebie." Pewien chłopak obiecał na gwiazdy, które towarzyszą uczuciu. Wydawać się to może romantycznym gestem. Niestety, łatwo jest rzucić niewinne słowa na wiatr. Wydawało si...