14. Przymknij się już

256 8 3
                                    

Walentynki. Święto, które dla mnie nie jest jakieś szczególne. Po prostu kolejny dzień z roku. To nie tak że ich nie lubiłam po prostu uważałam, że nie ma sensu ich obchodzić. Były mi obojętne. Ale dla innych ludzi już niekoniecznie. Dlatego właśnie stałam przy wejściu głównym do szkoły i podziwiałam dekoracje w kształcie serduszek i innego gówna.

Pchnęłam drewnianą płytę i weszłam do budynku. Miałam odwołane dzisiaj trzy pierwsze lekcje, więc mogłam się wyspać. Przez całą długość korytarzu przewieszone były łańcuchy w kształcie serc. Na ścianach też były przyklejone ozdoby. Podeszłam do swojej szafki i po wykręceniu kodu otworzyłam ją. odłożyłam dwa kwiatki które miałam dać Roxanne i Alice i zaczęłam przebierać książki. Z między jednej wyleciała na ziemie biała karteczka. Czy ja dostałam walentynkę? Uśmiechnęłam się i podniosłam skrawek papieru. Mój entuzjazm jednak zgasł, kiedy przeczytałam co na niej było.

Uważaj

Było to jedno słowo, ale sprawiło, że troszeczkę się zaniepokoiłam. Rozglądnęłam się, ale korytarz był prawie pusty. Dziwne. Zgniotłam ją i wrzuciłam z powrotem do szafki a następnie ją zamknęłam. Chwyciłam kwiatki i po włożeniu książek do plecaka, poszłam szukać dziewczyn.

Prawie wszyscy byli na stołówce, do której ja też się udałam. Kucharki podawały dzisiaj darmowe walentynkowe babeczki. Stanęłam w progu drzwi i zaczęłam się rozglądać. Było tu naprawdę dużo uczniów. Dziewczyny siedziały z boku przy jednym z okrągłych stolików. Podeszłam do niego i objęłam je od tyłu.

- wesołych walentynek i takie tam – parsknęłam a one odwróciły się w moją stronę. Widać było, że są w świetnych nastrojach.

- aww dziękuje – mruknęła Roxanne i wtuliła się w moją rękę

- dzięki – odpowiedziała Alice posyłając mi ciepły uśmiech

- proszę to dla ciebie – wręczyłam Alice różowego tulipana – a to dla ciebie – to samo zrobiłam z Roxanne

- a to dla cieeeebie – przeciągnęła Rox i wręczyła mi pięknie rozkwitnięty słonecznik. Skąd ona go wytrzasnęła w zimę? Uwielbiałam słoneczniki a ona o tym wiedziała.

- skąd wzięłaś słonecznika w zimę? – zapytała Alice ze zmarszczonymi brwiami.

- tajemnica – zaśmiała się dziewczyna

- właśnie Madie to dla ciebie – spojrzałam z zaciekawieniem na Alice która wyciągnęła w moją stronę czekoladę z bąbelkami.

- boże tak – uśmiechnęłam się i wzięłam od niej czekoladę

Odpakowałam słodycz i wgryzłam się w niego. Boże coś wspaniałego. Usiadłam obok Alice, ale nie na ławce tylko na stoliku. Dziewczyny zaśmiały się z mojej reakcji na czekoladę, na co złowrogo zmrużyłam oczy. Siedziałyśmy chwile w kompletnej ciszy, podczas której zjadłam całą czekoladę.

- masz jakieś plany z Leo? – zapytałam wyrywając tym Roxanne z lekkiego zamyślenia.

- powiedział, że mnie gdzieś zabiera, ale nie wiem, gdzie – cieszyłam się jej szczęściem. Naprawdę.

Kiedy patrzyłam z jaką miłością o nim opowiada, coś ciepłego rozlewało się w moim sercu. Chciałabym kiedyś zaznać takiego związku. Znaleźć odpowiedniego partnera, który by się o mnie troszczył. I żeby po prostu mnie kochał.

- ekhem wyrucha cię ekhem – parsknęłam śmiechem na komentarz Alice. Roxanne patrzyła na nią złowrogo, kiedy tamta siedziała jakby faktycznie był to atak kaszlu

- Pfff ja przynajmniej gdzieś wyjdę – prychnęła z sarkazmem Rox. Dlaczego wydaje mi się, że Alice wyjdzie gdzieś z chłopakiem, o którym niedawno mi mówiła?

Namaluj Nasze Jutro [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz