30. Mama?

164 4 8
                                    

Dzisiejszy dzień zapowiadał się niezmiernie dobrze. Jednak jak zawsze coś poszło nie tak. Przecież nie mogło chociaż raz być spokojnie.

- Roxanne - wybełkotałam do telefonu - przyjedziesz po mnie?

- Madie? Czy ty jesteś pijana? - zapytała zdziwiona a ja się zaśmiałam

- może troszeczkeeee - znów się zaśmiałam opierając się o drewniany blat baru

- gdzie jesteś? - zapytała przejęta. Zastanowiłam się chwilę. Gdzie ja jestem?

Rozejrzałam się po pubie szukając jego nazwy. Nigdzie jej nie było więc spojrzałam na nieco otyłego starego barmana, który przez ostatnie 2 godziny serwował mi masę alkoholu.

- ej! - zawołałam a on odwrócił się. Zmarszczył brwi podchodząc bliżej

- tak? - zapytał lekko zirytowanym i rozbawionym głosem

- jak się nazywa ten pub? - zapytałam a on westchną i pokręcił głową

- The red Lion - powiedział - pijesz tu od dwóch godzin i nawet nie wiesz, gdzie jesteś? - zapytał, ale go zignorowałam

- no słyszałaś Pana? - zapytałam

- nie ruszaj się stamtąd - powiedziała i rozłączyła się.

Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na telefon. Na ekranie wyświetlało się kilka nieodebranych połączeń od nieznanego numeru. Szumiało mi w głowie, ale pomimo tego wiedziałam co to za numer. Może wróćmy do dzisiejszego poranka.

***
Czułam na swoim policzku przyjemny dotyk. Wybudzał mnie on, że snu powodując, że od razu się uśmiechnęłam. Był on nawet przyjemny. Szorstkie płacę przejeżdżały po moim policzku. Uchyliłam powieki i spojrzałam w granatowe tęczówki.

- hej - powiedział zachrypniętym głosem

- hej - odpowiedziałam jeszcze sennie - czemu mnie obudziłeś? - zapytałam o przeciągnęłam się

- zrobiłem śniadanie, czeka na dole - powiedział poszerzając tym samym mój uśmiech

- mówiłam Ci już, że jesteś słodki? - zapytałam nieco zadziornie

- tak i wyraźnie dałem Ci do zrozumienia ze masz tak nie robić - powiedział niby gniewnie, ale uśmiech i tak zawitał na jego wargach

Zignorowałam jego słowa i przysunęłam się bliżej. Położyłam głowę na jego nagim torsie. Słyszałam, jak bije jego serce. Czułam również jak czule kreślił wzorki na moim nagim udzie rozrzuconym przez jego tułów.

- musimy wstać - powiedział na co jęknęłam z niechęcią

- nie chceeee mi się - powiedziałam

- po pierwsze jest godzina 13 - powiedział a ja poderwałam głowę patrząc na niego w szoku. Po chwili jednak znów ułożyłam ją na jego ciele. Długo żeśmy pospali - po drugie wystygną Ci naleśniki z nutellą.

- przekonałeś mnie - powiedziałam i usiadłam. Przeciągnęłam się i zrzuciłam z siebie kołdrę.

Miałam na sobie tylko majtki i koszulkę Deana. Po wczorajszej nocy cóż byłam zbyt zmęczona, żeby ubrać coś innego. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi.

- idziesz? - zapytałam zerkając na Deana. Skanował mnie wzrokiem z góry na dół i mogłam przysiąść, że jego tęczówki pociemniały

- tak, już - powiedział i również wstał z łóżka

Wyszłam z jego pokoju i od razu zeszłam na dół. Te naleśniki mnie przekonały. Weszłam do kuchni i usiadłam przy wyspie. Na talerzu faktycznie było kilka naleśników, z których wylewała się czekolada. O mój Boże jestem w niebie. Po chwili dołączył do mnie Dean. Przyglądał mi się, kiedy z fascynacja zjadałam kolejne naleśniki.

Namaluj Nasze Jutro [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz