3. Czy ty możesz kurwa tak nie chałasować?!

323 11 29
                                    


Kac. Dzisiejszy poranek mogę określić tym właśnie słowem. Piłyśmy jeszcze grubo ponad 2 godziny po wizycie panów policjantów. Obudziłam się na podłodze w salonie przykryta kurwa dywanem. Dywanem. Boli mnie głowa i żołądek co chwile podchodzi mi do gardła.

Siedziałam właśnie w salonie u Rox i segregowałam rzeczy w walizkach i pudłach. W końcu dzisiaj się wyprowadzam. Wyrzuciłam już worek śmieci. Były to jakieś zdjęcia i pamiątki. Nie chciałam ich. Musiałam się odciąć.

- I jak? Kończysz już? - zapytała Rox siadając koło mnie z kubkami kawy w rękach

- Tak. Już prawie kończę. - powiedziałam wyciągając kolejne zgięte zdjęcie z pudełka - Pamiętasz? - wskazałam na fotografie która przedstawiała dwie małe dziewczynki ubrudzone błotem

- Tak. O mój boże, kiedy to było? - zaśmiała się zapewne przypominając sobie tą sytuacje

- Miałyśmy chyba z 7? Albo 6 lat - pokiwałam powoli głową - pojechałyśmy w tedy z twoim tatą na ryby.

- Pamiętam to. wpadłyśmy w błoto, kiedy szukałyśmy ślimaków. - zaśmiała się - Mogę je wziąć? - wskazała na zdjęcie

- Jasne. Jest twoje. - podałam jej zdjęcie, które od razu przyjęła.

- Przyczepie je magnesem na lodówkę - powiedziała wstając i znikając w kuchni. Wróciła po chwili tylko już bez zdjęcia.

Siedziałyśmy chwile w ciszy każda myśląca o czymś innym. To było tyle lat temu. Jest to jedno z moich najlepszych wspomnień z dzieciństwa. A mam ich naprawdę niewiele. pamiętam złapałam wtedy płotkę. Miałyśmy spać z Roxanne w namiocie, ale za bardzo bałyśmy się potworów z lasu.

- W ogóle wiesz, że jutro idziemy już do szkoły? - popatrzyłam na Roxanne zdziwiona

- Co? A nie za tydzień? - byłam tym serio zdziwiona myślałam ze mam jeszcze tydzień

- Nie - pokręciła głową -aleeeee chodzimy 2 miesiące krócej, bo będzie remont

- Dobre i tyle - spojrzałam na walizki i pudła. - dobra znieśmy to do samochodu i jedziemy.

- Ok

Chciałam już jechać. To nie tak że nie chcę siedzieć u Rox, bo chce i to bardzo. Po prostu potrzebuje chwili samotności. Poza tym chciałabym już się rozpakować i wszystko poukładać. Wszystko mi się gniecie w tych walizkach.

Kiedy zniosłam już ostatni karton spojrzałam na Roxanne. Tym razem nie jechała tam ze mną. Razem znosiłyśmy kartony które kilka godzin temu wnosiłyśmy do mieszkania. Mój samochód nie wyglądał już tak źle. Było w miarę poukładane.

- Musze zmienić auto. - podsumowałam oglądając mercedesa - może jakiś pick up?

- Skąd weźmiesz kasę biedaku? - zaśmiała się - napisz jak już się zadomowisz co? - spojrzała na mnie uważnie

- Jasne. Będę się już zbierać. - powiedziałam a potem przytuliłam Rox - cześć suko

- Nara dzbanie - prychnęła

Odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę mojego nowego domu. Bałam się. a może bardziej stresowałam? Jak mnie odbiorą? Nie wiem. Nie wiem. Mam specyficzny charakter jestem wredna i mściwa. Często używam sarkazmu i mowie ludziom co myślę. Jestem trudna. Jestem naprawdę trudna

***

Otworzyłam bagażnik i wyciągnęłam z niego walizki. Postawiłam je na ziemi i ciągnąc je zaczęłam kierować się do bramki. Miałam drobny problem z otworzeniem jej, ale kiedy już mi się to udało zaczęłam kierować się do drzwi. Otworzyłam je i pchnęłam. Wciągnęłam je do środka starając się zrobić to cicho. Nie chciałam ich obudzić, jeżeli jeszcze śpią. W końcu była 10:00 mogli jeszcze się nie obudzić. Odstawiłam walizki w przejściu i nie zamykając drzwi z powrotem skierowałam się do auta. Wzięłam dwa pudła i skierowałam się z powrotem do drzwi. Pudła były duże więc ledwo co widziałam.

Namaluj Nasze Jutro [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz