31. Gdzie jest ten słynny park?

230 22 25
                                    

Wczoraj po przyjeździe do NASZEGO domu, trochę pozwiedzaliśmy i rozdzieliliśmy pokoje. Tak jak planowaliśmy Tubbo miał pokój miedzy moim a Ranboo. Will natomiast zajął ten naprzeciw mojego, bo był nie co większy a potrzebował miejsca na swoje gitary i sprzęt muzyczny. Dom był duży, szczerze nie sadziłem, ze będzie AŻ TAK duży. Ale nie zwiedzaliśmy go całego, bo byliśmy zmęczeni podróżą i po tym krótkim podziale poszliśmy po prostu spać.

Z rana natomiast ubrudziły nas głośne hałasy i granie na trąbce. Zbiegłem wkurwiony na dół, że ktoś przeszkadza mi we śnie. Jedyne co ujrzałem te leżącego na kanapie Sapnapa, i Karla który bił się z Quackitym.

-Mogę wiedzieć co wy odpieracie, w NASZYM domu, na dodatek rano?

-Jest 11- stwierdził Georgie przychodząc z kuchni z kubkiem herbaty w ręku.

-A więc co tu robicie?

-Przyszliśmy się przywitać- wzruszył ramionami Sapnap. -Wiesz TommyInnit, nigdy nie widzieliśmy się w realu

-Ta, cześć, miło było.

-Przyszliśmy by wam oznajmić, że za godzinne wychodzimy na miasto, bo wam pokażemy gdzie co jest byście się nie zgubili i przy okazji wstąpimy do wesołego miasteczka który jest nieopodal.

-Tak!!! Uwielbiam Wesołe Miasteczka- usłyszałem krzyk Aimsey zbiegającej po schodach.

-I stwierdziłem że będziemy mili i zrobimy wam małe zakupy, byście mieli co jeść- dodał Georgie jak się uspokoiliśmy na co ja się uśmiechnąłem i pobiegłem do kuchni.

-KURWA! Will tosty mamy!! Chcesz?- spytałem widząc, że chłopak robi sobie kawę.

-Wiesz, że kocham tosty, jak jeszcze proponujesz że je zrobisz, to grzech odmówić- zaśmiał się siadając przy blacie w kuchni.

Wyszliśmy z mieszkania i szliśmy w stronę parku. Podzieliliśmy się na mniejsze grupki, bo każdy rozmawiał z kimś innym. Tak więc Dream szedł z Willem rozmawiając o muzyce, Tubbo, Ranboo, Aimsey, Serena i Freddie szli razem z przodu śmiejąc się z wszystkiego a Karl, Sapnap, Punz i Quackity szli razem wygłupiając się przy tym. Ja natomiast szedłem z Georgim bo stwierdził, że potrzebuje odrobiny spokoju. Szliśmy więc z tyłu rozmawiając na jakieś luźne tematy.

-To jest ten park, w którym byłem gdy do Ciebie wtedy dzwoniłem. Jest on serio spory! Są miejsca gdzie jest sporo ludzi, ale są też takie gdzie nie ma nikogo. Nie przeszedłem jeszcze całego, ale kiedyś to zrobię- wszedł w role przewodnika pokazując mi miejsce, w którym waśnie się znajdowaliśmy.

-Ładnie tu, tak zielono

-Bardziej zielono niż w Londynie- zaśmiał się i pociągnął mnie do przodu tak, że dogoniliśmy t resztę przyjaciół.

-Czyżbyś mnie zdradzał z TommyInnit, Gogy? - zaśmiał się Dream podłączając się do nas.

-Tommy jest super miśku, kocham go bardziej od ciebie- odparł na co powiedziałem ciche "fu" i również zacząłem się śmiać.

-I'm not gay Gogy! Wole kobiety- stwierdziłem pewnie na co oni się tylko zaśmiali.

Po chwili zwiedzania i oprowadzania, dostaliśmy się do punktu kulminacyjnego naszej podróży czyli Wesołego Miasteczka. Stojąc przy wejściu wydawało się one ogromne. Rollercostery, huśtawki, budki z grami, tunele strachu. Wszystko co przyjdzie na myśl gdy pomyślimy o Parku rozrywki. Poszliśmy do kas kupując bilety wejścia, po czym żwawym krokiem weszliśmy do miejsca atrakcji. Było tu cudnie! Kolorowe światła, muzyka, wysokie kolejki i ciemny wieczór który tylko dodawał temu miejscu klimatu. Było dość głośno, ale od takich miejsc nie powinno wymagać się ciszy, w końcu kto będzie zjeżdżał z samej góry najszybszego Rollercostera nie wydając z siebie żadnego dźwięku. To byłoby nudne i smutne.

Postanowiliśmy pierwsze iść na Diabelski młyn, bo słońce dopiero zachodziło i Dream ze Sapnapem uparli się, że teraz będą najlepsze widoki. W jednym krzesełku były dwa miejsca, więc od razu ustawiliśmy się parami czekając w kolejce, by później nie robić zamieszania. Tak wiec po kolei oczywiście nasze "parki" - Dream i Gogy, Karl i Sapnap, Aimsey i Serena, oraz reszta czyli: Quackity i Willbur, Tubbo i Ranboo, Punz z Foolishem oraz Ja z Freddim. Wsiedliśmy do wagonika i po chwili juz zaczęliśmy wznosić się do góry.

-Niczym za dzieciaka w Londynie- zaśmiał się przyjaciel wspominając sytuacje z przed 3 lat.

-Niektórzy nadal mają nas za dzieciaków- zaśmiałem się na co ten przewrócił oczami.

Po około 10 minutach byliśmy już na dole i udaliśmy się na kolejną atrakcje - Rollercoster. Będzie to zabawne, bo Georgie i Tubbo nie nawiedzą kolejek górskich.

-KURWA!!! Nie ma opcji! Ja na to gówno nie wchodzę!- zaczął drzeć się Georgie gdy była nasza kolej wejść do wagonika.

-Nie wydziwiaj skarbie, będziesz ze mną- zachęcił go Dream na co ten przewrócił oczami i wszedł do wagonika.

Z Tubbo nie było takich problemów, od razu usiadł obok mnie i Willa, mimo ze jego mina nie była zbyt zachwycona tym pomysłem. Zamknęli blokady i kolejka ruszyła w górę. Georgie chwycił mocniej rękę Dreama, który lekko zaśmiał się na tą reakcje. Przez cały przejazd się darliśmy i śmialiśmy, aż w końcu zatrzymaliśmy się na miejscu startu.

-Nigdy więcej!- zaprotestował Georgie gdy staliśmy już na ziemi, po czym wtulił się w bok swojego chłopaka.

Dzisiejszy dzień był świetny! Cieszę się, że są tu wszyscy, mam nadzieje że to szybko nie minie. To oni są moim "na zawsze".  


TommyInnit - My NotebookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz