Tak Tak Jesteśmy

94 6 1
                                    

- No jesteśmy odkryłeś Amerykę - potwierdziła arogancko, słysząc wcześniej moją teorie.

- Teraz wyjaśnijcie nasze pytania - powiedział Joe zajmując miejsce na czteroosobowej kanapie. Po chwili ja usiadłem koło niego, a potem dosiadł się Jude tylko Aurora patrzyła na mnie zranionym wzrokiem. Czułem, że Jude nie był bratem idealnym i może coś jej zrobił.

- Nie powiem wam nic - powiedział Jude rozkładając się jeszcze bardziej na siedzeniu, a ja gapiłem się na smutną dziewczynę.

- Aurora - szepnąłem w jej stronę przypominając sobie jak wyglądała bez goglów.

- Jude choć na chwilę - powiedziała obojętnie patrząc tępo na mnie. Poszli na szczyt schodów. Zacząłem ich śledzić zauważając, że po drodze dziewczynie zmienił się kolor włosów. Skrzywiłem się wiedziałem, że teraz jest zdolna do wszystkiego.

Rzuciła w niego kilka obelg, a w jednej z nich usłyszałem coś takiego:

- Jeśli o mnie chodzi ja nie mam brata - skrzywiłem się nie chciałem by tak do niego mówiła. Usłyszałem plask zapewne dała jemu w policzek z całej siły, że aż się wywalił.

Wtedy gdy już miałem zareagować usłyszałem strzał. Przeraziłem się, że Aurora go zabiła. Wbiegłem na szczyt schodów i o niemiałem. Na ziemi leżała blondynka, a na jej plecach była mała strzałka. 

Klęknąłem przy niej chcąc zaatakować przyjaciela, ale zdążył mnie powstrzymać :

- Spokojnie to tylko strzałki usypiające od Joego nic jej nie jest - uklęknął przy niej i odsunął jej z twarzy jeden kosmyk włosów, przedtem przewracając ją na plecy. Wstydziłem się jemu zabrać rękę i powiedzieć, że ona by się nie zgodziła, ale to w końcu jej brat i mój przyjaciel. Nie ukrywam jednak, że byłem zazdrosny o nią w każdej formie. Sam sięgnąłem, by zdjąć jej gogle, żeby było jej lepiej, jednakże Jude zabrał moją rękę i lekko uderzył nią o posadzkę, po czym ją pogłaskał. Jak on śmie ?! Ona by się nigdy nie zgodziła na takie coś. 

- Nic jej nie będzie? - dopytałem zestresowany.

- Spytaj Joego - uśmiechnął się - No oczywiście, że nic nie zrobiłbym krzywdy mojej siostrze - przewrócił oczami i wziął jak na Pannę młodą jej ciało.

- Dobrze - wycofałem się wiedząc, że Aurora jest w dobrych rękach.

Pov. Aurora

Obudziłam się zdziwiona w rezydencji Sharpów. Szczerze myślałam, że nie żyje, bo ostatnie co pamiętałam to jak Pelerynka wyjął na mnie broń. Rozejrzałam się po pokoju okazało się, że byłam w tamtym salonie. Kątem oka zaczęłam obserwować Bałwana jak jadł obiad ze swoim ojczymem.

Starałam się ich podsłuchać lecz to wyszło na marne, bo nic nie mówili, albo po prostu nie słyszałam. Wzruszyłam ramionami kładąc się na miękkim dywanie. Zauważyłam koło siebie torbę szkolną Juda. Milcząc patrzyłam na nią zastanawiając się czy sprawdzić zawartość, bo w sumie skoro mnie postrzelił to mógł mnie równie i dobrze zostawił z bombą.

Otworzyłam czarną torbę w której panował ogromny porządek. Zazwyczaj ja wkładam rzeczy byle jak, aby potem móc je wyjąć. Zaczęłam przeglądać z nudy zeszyty, które były na początku z rzeczy, które wyjęłam. Akurat zaznaczył pracę domową do której zapomniałam, więc zrobiłam zdjęcie po czym schowałam swój telefon do plecaka.

Znalazłam jeszcze jego telefon miał podobny do mnie. Szczerze nie chciałam przeglądać żadnych wiadomości. Uśmiechnęłam się jak zobaczyłam, że nazwał mnie "~Siostrzyczka~" nie to żeby coś, ale spodobało mi się to, choć powinien mnie nazwać "ta co chce mnie zamordować''. Chwila to jak ma nazwaną Celię. Kontynuowałam szperania w jego kontaktach. Aż w końcu znalazłam numer Celii "Celia<3". Nie źle nas zapisał, ale i tak nas zostawił. Zmieniłam moją nazwę na "Aurora Queen", a Celii na "Celia Hills". Nie ma prawa nas nazywać siostrami, albo tak jakby nas kochał. Najbardziej jednak zasmuciło mnie to, że miał do nas numery telefonu, a nawet nie napisał....może dlatego, że ja dostałam numer rok temu, a Celia no nie wiem...

Poszukując czegoś ciekawego wywaliłam na zbity pysk czyli kanapę strój piłkarski. Wtedy znalazłam nasze zdjęcie z dzieciństwa. Jednak od razu stwierdziłam, że jest z fotoshopa. Ogólnie było to miesiąc przed wypadkiem. Biłam się z Judem na niby, a Celia na pierwszym planie śmiała się do aparatu ojca. Skąd wiem że to fotoshop, wiem to, bo nie mam czerwonych włosów na tym zdjęciu.

Przerażona chowałam właśnie pistolet, który wyjęłam z małej kieszonki. Na szczęście to był ten od Joe usypiający. Zmrużyłam oczy na wspomnienie tego, że to mnie w sumie ustrzelił nim.

Znudzona odłożyłam spakowaną torbę na kanapę po czym udałam się na górę. Za każdym razem gdy oglądałam nowy pokój coś kuło mnie w serce. Byłam na niego zła, że gdy ja mieszkałam w warunkach sierocińca, a on jak król tu.

Podczas przeglądania pokoju trafiłam na pokój Juda. Wyglądał w sumie jak większość pokoju. Odróżniał się tylko literą J na drzwiach. Ta litera była pozłacana i nadawała drzwiom potrzebnego charakteru.

Najdziwniejsze jest jednak to, że na drzwiach pokoju po prawej stronie znajdowała się literka A, a jeszcze dalej C. Wydawało mi się, że jest mała szansa, że to dla mnie i Celii, ale wyrzuciłam tę myśl z głowy. W końcu mógł nas nie zostawiać i wybłagać by jego siostry mogły tu zamieszkać skoro miał miejsce.

Nie miałam jednak dane stać długo na korytarzu, bo na górę wszedł Jude, który wszedł do pokoju z pierwszą literką mojego imienia.

Schowałam się za doniczką, ale szybko znalazłam się przy drzwiach. Zobaczyłam jak Jude płaczę i, że pokój był oklejony moimi zdjęciami. Prychnęłam w mojej głowie ta sytuacja wyglądała komicznie. Wielki Jude Sharp się popłakał. Choć w sumie dziwiłam się, że płaczę do moich zdjęć, chyba jestem jego Bożkiem. Zdziwiło mnie to, ale usłyszałam kroki, więc z biegłam na dół i ciężko oddychając stanęłam przy drzwiach.

Ten rozdział jest dla Galaxinki, która czyta moją książkę dzięki Galaxinka 🙂 Jutro nie wstawię części, bo jadę na wycieczkę jak mi się uda to wstawię. Papatki!!

#po korekcie#

ZdeterminowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz