Nieuleczalna Choroba

42 2 0
                                    

Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie na łóżku obok jakiegoś białowłosego chlopaka, który ewidentnie też się dopiero co obudził.
Spojrzałam na niego był on bardzo podobny do dzieciaka, który był z tej akcji wymiana sierocińców. Kiedyś bowiem Pani Lina chciała nas postawić przed wyzwaniem poznawania nowych ludzi i my w tej akcji trafiliśmy na sierociniec w Hokaido. Zabrali nam Xaviera nie skomentuje że jak tylko nasz opuścił, a zazwyczaj go wywyższano w sierocińcu, bo był faworytem Torch zrobił ogromną imprezę nawet zaprosił tego nowego z Hokaido i był szampan niestety tydzień później Xavier wrócił i znów kazał nam po sobie sprzątać zwalał na nas wszystko i kazał mi udawać jego dziewczynę.
Fajnie się bawiliśmy z tym białowłosym tyle że raz był spokojny i kulturalny, a raz za to był wybuchowy, ale nie pobijał w tym Torcha. (no bo jak inaczej).

Spojrzał ten gościu na mnie, a potem znów zasnął. Przyszedł do pokoju Jude miał grobową minę. Otoworzył usta, ale nie mógł się wysłowić. Nie mogłam jemu pomóc, bo było mi strasznie słabo.

- A a a Aurora, bo miałaś te e e dzi wn e badania i...

Wręczył mi jakąś kartkę na której pisało:

Pacjent: Aurora Sharp

Uszkodzenia są duże lecz po jakimś czasie by się zagoiły nie tak jak choroba, która wdała się podczas nie prawidłowej pracy organizmu pacjenta. Przez słabe nerwy choroba bardzo się pogorszyła i jest w stopniu 0,00001% uleczalna. W tym przypadku pacjent pod chorobą zwaną Cryvius 17 będzie miał problemy z chodzeniem oraz ogólnym poruszaniem się. Aktualnie osoba nie może poruszać tylko gałkami ocznymi. Można ją uznać za osobę niepełnosprawną, która na 0,00001% nie będzie w innym stanie niż niepełnosprawność. Jeżeli by pacjent był więcej miły i sprawiał innym radość będąc koleżeńskim możliwe jest to że psychika się polepszy i mózg będzie mógł przejąć kontrolę nad częściami ciała.
          Doktor Werton Ertyn

Po przeczytaniu tego zemdlałam.

Kiedy ponownie otowrzyłam oczy byłam na wózku inwalidzkim.

- Witam Panią Sharp to jest specjalnie zrobiony dla pani automatyczny wózek. Wystarczy że powie pani żeby jechał, a on pojedzie. Mam nadzieję że w dalszej części już sobie Pani poradzi.

-Wózku p p proszę do rezydencji Sharpów.

Wózek zaczął się ruszać i kierować do rezydencji. Po drodze spotkałam małe dzieci, które wytykały mnie palcami brzydząc się tego że jestem niepełnosprawna. Jedno nawet rzuciło we mnie ogryzkiem od jabłka.

Po jakiejś godzinie w której prawie się popłakałam byliśmy w domu w którym lokaj zabrał mnie z wózka i przeniósł do mojego pokoju, a dokładnie na moje łóżko i mnie położył.

Tam czekał na mnie Jude z poważną twarzą.

- Chce jak najszybciej Ciebie z tego wyleczyć, więc aby poprawić twoją psychikę postanowiłem że pójdziesz do jakiejś losowej dziewczyny i poprostu będziesz dla niej miła przez co poprawisz psychikę jasne?

-...... Czyli mam poprostu z nią pójść tutaj na przykład zaprosić ją na nockę by sprawić jej przyjemność i psychika się polepszy, a ja będę mogła się ruszać?

- No tak to ja idę do siebie i za Ciebie już zaprosiłem. Jest to ta Rylon Martigan. Pa!

Lokaj wpuścił jakąś panienkę z kokiem , a ja rozmawiając z Judem nie zauważyłam że kupił mi wózek który jeździł po każdej powierzchni nawet po schodach i mnie na niego usadził. Nie powiem dobry z niego brat, a ta panienka wzięła mnie ze sobą na górze.

- Hej miło mi że przyszłaś do mnie na nocowanke.

Jak się wyleczę umyje sobie język mydłem za mówienie takich słów tymbardziej do Rylon.

- Hej i nie ma sprawy.

- Możesz już sobie rozłożyć śpiwór, a ja pojeżdżę sobie po domu.

- Uważam że śpiwór nie jest nam potrzebny.

- Faktycznie Rylon możemy się wcisnąć na jednym łóżku.

- Nie ty sobie pośpisz na podłodze.

Dobra powiem to tylko po to żeby się wyleczyć, a po całym tym przedstawieniu jej morda będzie wysiała nad kominkiem.

- No dobrze ty jesteś gościem ty rządzisz.

Pov Rylon

Skoro ja tu rządzę to upokorze ją na oczach mojego ukochanego Sharpa.

- Może przebierzmy się w piżamy przyniosłaś sobie?

Na potwierdzenie wyjęłam z plecaka piżamę i ją przebrałam.

- Kolacja!!

Usłyszałam ten anielski głos Sharpa i szybko zeszłam po schodach i usiadłam przy stole.

Migiem obok mnie pojawiła się Aurora, która wyglądała jakby zaraz miała popełnić samobójstwo.

- Idę jeszcze dokończyć naleśniki, a wy możecie już wypić ten nektar z czarnej porzeczki.

Ale on ma anielski głos. Napije się tego soku, bo nie wygląda źle. Wzięłam szklankę do ust za to Aurora nadal wyglądała jakby mylała o samobójstwie. O kurcze..... Przez nieuwagę rozlałam na siebie nektar, a przecież Sharp nie długo wróci.
O mam plan to ją upokorzy.

- Proszę daj mi swoją koszulkę zamienimy się pliska?

- No dobrze

Zdjęła koszulkę i dała ją mi ją zdjęłam swoją i dałam jej tą brudną. Wyglądała w niej źle, bo bluzka była cała ufafluniona sokiem. Widać było że nasza mała samobójczyni właśnie o tym myśli.

Podszedł do nas Sharp kiedy tylko spojrzał ma Aurorę podszedł do niej i ją wytarł, a ona złym wzrokiem spojrzała na niego, ale podziękowała.
Tamten dał naleśniki i zabraliśmy się do jedzenia.

Chciałabym być na jej miejscu widzieć jego uśmiech każdego dnia i zostać przez niego wycieranym. Potem poszłam do łazienki, a tam zaplanowałam plan idealny. Wrzuciłam do kibla jakąś plastikową bransoletkę i ją zawołałam i poprosiłam o pomoc w wyłowieniu jej, a ona się zgodziła jak największy idiota. Nagrałam ją i jako nieznany numer wysłałam to Sharpowi. Najlepsze jest to że jej wózek tak się przechylił by to wziąć że wyglądała jakby tam nurkowała i ma fajne wyciągane ręce ten wózek więc nie jest zły. Kiedy położyłyśmy się spać ona zeszła z wózka i wlazła do łóżka, a ja wtedy obmyśliłam genialny plan........

ZdeterminowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz