W Rezydencji Sharpów

86 6 0
                                    

- Możesz się przespać w gościnnym - powiedział - A w ogóle świetnie się spisałaś - przytulił mnie, chyba przez ten ruch liczył na jakieś przebaczenie, nie wiem, ale się przeliczył, popchnęłam go ku ścianie i syknęłam:

- Uwierz mi, gdybym nie musiała tego zrobić, nigdy bym tego nie zrobiła, nawet w koszmarach - puściłam go i weszłam do wcześniej wskazanego mi pokoju. Wyglądał on bardzo schludnie, miał nawet spory telewizor, jak na chwilowy nocleg są to świetne warunki.

Po szybkim prysznicu położyłam się spać, oglądałam na telewizorze różne bzdury, aż w końcu trafiłam na nasz mecz, ten z Liceum Porkinse, była to jakaś powtórka.

- [...] Czy Panna Queen i Panicz Sharp są rodzeństwem??!! - spojrzałam gwałtownie na telewizor, nie wiedziałam co się dzieje ze mną, włosy się zmieniły, a mi było bardzo przykro, chciałam żeby był moim bratem jak wcześniej, kocham go nadal, ale nie mogę po tym co zrobił, po co on to zrobił....rozpłakałam się, tęskniłam za nim, tym nim, który się mnie nie wyrzekł, tym sprawiedliwym, który razem z mną i Celią kochał spędzać czas, jednak tej relacji już się uratować nie da....

- [...] Można przytoczyć fragment zaprzeczający z dzieciństwa Juda Sharpa - pokazali tamten fragment, w którym się mnie wyrzekł, zaczęłam płakać jak dziecko w poduszkę, czemu to zawsze muszę być ja.

- Aurora - ktoś zapukał do moich drzwi, od razu domyśliłam się kto, nie zdołałam jednak powiedzieć, by sobie poszedł, ciągle słyszałam ten fragment, jakbym włączyła opcję w kółko, której nigdy nie włączałam - Wszystko ok? - wszedł do pokoju, a ja zdjęłam gogle, by móc sobie wytrzeć oczy, które miałam teraz całe czerwone.

On skrzywił się jak spojrzał na telewizor.

- Przepraszam siostrzyczko, wytłumaczę Tobie to niedługo obiecuje - przytulił mnie, a ja się w niego wtuliłam - Kocham Cię - nie mogłam jemu odpowiedzieć, że ja też, po prostu korzystałam z tak wyczekiwanego uścisku, który wydawał mi się szczery, nie rozumiałam tylko tej części z wytłumaczeniem, ale może miał powód....., choć nic nie byłoby ważniejszego ode mnie i Celii, ale może było, może jeszcze uda jemu się odkupić błędy.

Zasnęłam, nawet nie zauważając jak mój telefon bzyczy pod napływem wiadomości, jutro na nie odpowiem, pewnie to David lub Joe, chcą się spotkać czy coś...............

Obudziłam się, pierwsze chwilę nowego dnia spędziłam na przypomnieniu sobie co u niego robię, bo to już w moich oczach był problem. Założyłam gogle, nadal zastanawiając się co oznacza to wytłumaczenie, bo muszę przyznać ciekawiło mnie to, w końcu jeżeli to by się jemu udało była by szansa na zjednoczenie mnie i Celii z nim.

Mój telefon znowu dzwonił, zrezygnowana, bo nienawidziłam sprawdzać spamu wiadomości, poszukując czegoś co mnie zaciekawi......niestety nie musiałam tego robić, była to jedna długa wiadomość, a reszta sms-ów, które dostałam to były płaczące emotikonki, aż się zdziwiłam, bo u mnie w drużynie nikt takich nie wysyła, dopiero potem zobaczyłam, że to wszystko jest pod kontaktem nazwanym "Mama", powoli domyślałam się co to może być, a włosy zmieniły kolor tuż po przeczytaniu wiadomości:

,, Aurorciu, bardzo przepraszam, ale Jennifer nie zgadza się żebyś wróciła, wiem, że bardzo boisz się wracać do miejsca, z którego Ciebie zabrałam, więc zostań dopóki będziesz mogła u znajomych, przykro mi, ale więcej się nie zobaczymy, naprawdę Ciebie kocham, ale Jennifer to moja pierworodna córka i jedyna rodzona''

Wstrząsnęło mną, nie zamierzałam płakać już wczoraj się napłakałam, a płaczą u nas tylko słabsi, ale bólu, który zadawała mi zmiana włosów i ogólnego, bo ja też mam uczucia, przywiązałam się do dawnej rodziny, a teraz moje miejsce zajmie jakaś Jennifer, która zrobiła swoim rodzicom niewybaczalną krzywdę....

ZdeterminowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz