Nowa Era

54 3 0
                                    

Pov Aurora
Wszyscy byli uradowani robiliśmy sobie zdjęcia z pucharem mieliśmy wywiady ja zerwałam z Byrona opaskę kapitana potem on mnie przeprosił za wszytko, a potem wszystko było piękne. Właśnie skończyliśmy odpowiadać na ostatni wywiad i poszliśmy do szatni się przebrać w bluzy. Ja szybko się przebrałam i wyjęłam telefon czekając na zaproszenie do autokaru.
Aż w końcu stwierdziłam że będę pierwsza i zajme najlepsze miejsca.
Weszłam do autokaru, a w środku była cała drużyna.
- Jude gdzie ja mam usiąść spojrzałam na brata, który siedział koło Kevina.
- Obok Axela jest jeszcze wolne powiedział.
- Przepraszam obok kogo spytałam.
- No obok tamtego pokazał palcem na jeża pewnie nie chciał mówić przy wszystkich słowa jeż.
- No ok
Niezadowolona poszłam na miejsce. Usiadłam, a tam trzyma na rękach dwie czekolady. Dobra pomyślmy jak ją tu zdobyć???? Dobra mam plan tylko potrzebuje kamyka. Zanim wogole zaczęłam coś robić urwał mi kawał czekolady i mi dał uśmiechając się do mnie. Wzięłam zaczęłam gryźć powoli czekoladkę delektując się smakiem gdy nagle pan tak zahamował że przefikolkowalam siedzenie do przodu. Wylądowałam na kolanach Marka, który był zaskoczony tak zwanymi "niezapowiedzianymi odwiedzinami".
Ja tylko się zarumieniłam zeszłam z jego kolan i poszłam do kierowcy go ochrzanić. A Pan kierowca wskazał do tyłu. Zobaczyłam tylko Juda , który mordował Marka wzrokiem. Ale Panu chodziło o coś innego za nami były RUINY NASZEJ SZKOŁY? Jak to możliwe. Wyszliśmy z autokaru i podbiegliśmy do swoich ulubionych miejsc w tej szkole by je porzeganać.
Brzydka Morda zauważyła też leżących na ziemi dorosłych.
Wszyscy tam podbiegliśmy, a dziewczyny przyniosły apteczki.
- Próbowaliśmy ich pokonać, ale nic z tego byli za silni powiedział jakiś staruszek.
- Kto wrzasnął Mark zdenerwowany.
- Kosmici szepnął staruszek.
- ŻE KTO wrzasneliśmy wszyscy.
Z nieba zleciała czarno-zielona piłka.
Przedemną był sam dym nic kompletnie nie widziałam.
Pov ???
Widziałem ich gapili się na nią obaj smutni i oddzieleni. Sam ją nadal kocham, ale to nie powód by tak rozpaczać. Przecierz oni mieli trenować, ale nie powiem Gran, bo wiem co czują też tak na początku czułem. Gazell stał na dachu jakiegoś biórowca, a Burn dwa wieżowce dalej stał na sklepie ze słodyczami. Pamiętam nadal ten smutny dzień kiedy musiała nas opuścić.....
To było rok temu....
################
Wspomnienie
Zwyczajny dzień właśnie mieliśmy naszą paczką iść grać w piłkę, ale tylko ja z Xavierem byliśmy na boisku. Postanowiliśmy że po nich wrócimy, bo pewnie bawią się najlepsze w swoim pokoju tym ich monopolem. Ale gdy weszliśmy do środka spotkaliśmy całą trójkę w rozpaczy.
- Niech pani weźmie inną dziewczynkę krzyknął wściekły Torch.
- Ma pani bardzo dużo dziewczynek do wybrania więc niech pani sobie idzie powiedział niespokonym głosem
Gazell.
- ALE JA CHCE TĄ DZIEWCZYNKE
wrzasnęła kobieta. Aurora płakała, a chłopaki próbując ukrywać łzy (co im kompletnie nie wychodziło przytulili Aurorę trzymając ją jak najmocniej się da. Po chwili namysłu też się przytuliliśmy, a potem przyszedł Desarm i kopnął panią poczym dołączył do nas.
- Zostawcie ją chłopaki powiedziała spokojnie Lina.
-Właśnie dzieciaki wasza siostra będzie miała teraz lepszy dom dopowiedziała uspokojona już pani.
- Jestem Sue Queen będę nową matką waszej siostrzyczki przedstawiła się.
- No a teraz przynieście wszystkie rzeczy Aurory, bo się przeprowadza.
Nikt się nie ruszył tylko Desarm wstał i dodał do jej rzeczy Monopol od chłopaków.
- Kochamy Cię księżniczko zawsze będziemy przy tobie krzyknęliśmy
, a ona się do nas lekko uśmiechnęła.
Tydzień później
Gazell i Torch się pokłucili nie byli już przyjaciółmi. Obaj byli zrozpaczeni.

########
Teraz gdy patrzyli na nią pewnie byli w jeszcze większej żałobie. Dobra teraz muszę udawać kosmitę.
- Witajcie ziemianie chcemy z wami rozegrać mecz.
- Jasne powiedział jakiś chłopak w przepasce.
- Zapomniałem dodać że to my zniszczyliśmy wam szkołe usmiechnąłem się hamsko.
Widać że się wkurzył, ale zaczął się rozgrzewać. Ona stała przy sali gimnastycznej gapiąc się pusto na jej pozostałości. Podszedłem do niej zero reakcji.
- Hej Księżniczko powiedziałem cicho.
Przestraszyła się.
- Cześć od razu Ciebie rozpoznałam nie wieże że jesteś takim Potworem
powiedziała tym tonem co oznaczał zazwyczaj atak.
- To dobrze że nie wiesz kim są twoji
ukochani mruknąłem do siebie.
- Co spytała już mając czerwone włosy.
- Zaczynamy mecz rozległ się głos
komendatora. Pobiegła jak zawsze przedemną. Teraz czas na to co jej chciałem pokazać. Pobiegłem jak gepard ją omijając.

Po meczu

Wygraliśmy lecz paru z Raimona zostało rannych w tym Aurora, która próbowała mi odebrać piłkę. Beznadzieja że nie mogę jej pomuc.
Jeszcze tamci siedzą na wieżowcach po to by porozpaczać po prostu atmosfera depresyjna mega.
Pov Aurory
Przegraliśmy niestety mam kontuzje jakiego czegoś nie wiem Celia coś tam gadała nie słuchałam. Najbardziej interesował mnie Jordan.

Potem w czasie wolnym poszłam z Judem na spacer. Skoczyliśmy na lody i gofry. Usiedliśmy sobie na ławce z goframi i gadaliśmy taką dobrą godzinkę. Nagle z nikąd pojawił się jakiś gościu co trzymał pistolet.
- Wiejemy krzyknął Jude i zaczął ze mną uciekać niestety przez tą kontuzje jakiegoś czegoś się wywaliłam, a Jude tego nie zauważył, ale tamten owszem i wykorzystał okazję na to by mnie postrzelić znowu tą głupią strzałką usypiająca.

815 słów (bez tego co tu nawijam)
Dzięki za tak dużą liczbę widzeń dobranocki 😁

ZdeterminowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz