Rozdział szósty - Zamek

58 4 0
                                    

– Zauważyliśmy, że sporo jednorożców ma bardzo ciekawe talenty. Jednym z nich jest Beatnika – powiedział Hitch, gdy byli już w zamku.

Obok niego stała jednorożec z ciemnofioletową grzywką zasłaniającą jej jedno oko. Na głowie miała czerwony, francuski beret oraz szalik w tym samym kolorze. 

Sunny od dawna nie widziała jednorożców, kojarzyła ich ze smutnym wyrazem pyszczka i przerażającą obojętnością, która nie pozwalała im cieszyć się życiem. Ale Beatnika wcale nie wyglądała na kucyka z depresją, w jej spojrzeniu dało się wyczuć zaciekawienie, a w kącikach jej ust krył się uśmiech. 

Gdy Hitch ją przedstawił, od razu zaczęła mówić, a jej głos był bardzo dźwięczy i radosny.

– Odpowiadam za szybką komunikację w obrębie miasta oraz całego naszego państwa. Muszę znać jedynie teren wokół. Wraz z rozwojem mojego talentu, zaczęłam tworzyć portale, które utrzymują się na ziemi nawet bez mojej ingerencji. Tak samo pracuję nad tworzeniem przedmiotów, które będą transportować kucyki do wybranego wcześniej miejsca, eksperymenty trwają, ale mogę wam powiedzieć, że wszystko idzie w dobrym kierunku. – Uśmiechnęła się.

– Tak, dzięki, Bea, za wyjawienie im wszystkich naszych tajemnic. –  Hitch zaśmiał się i zerknął w stronę Sunny. Ciągle obawiał się, że nowe informacje ją przytłoczą.

Jednak klacz wyglądała zaskakująco dobrze. Z dużą uwagą przysłuchiwała się opowiadaniu. Czasem kiwała głową, jakby wszystko już wcześniej słyszała.

– Pod żadnym pozorem nie próbuj transportować trzech kryształów – powiedziała i zerknęła w stronę Hitcha. – Macie je, prawda? One w każdym ze snów były bardzo potrzebne.

– Oczywiście. – Odchrząknął. – W Sali Królewskiej pewnie są już wszyscy. Zakładam, że Zipp przyleciała z raportem.

Zamek zmienił się od czasów, gdy żyły w nim tylko pegazy. Wyglądał na wyremontowany, podłogi lśniły, a żyrandole dawały dużo więcej światła. Kucyk w tak bogato ozdobionym miejscu, czuł się jak nieproszony gość.

Gdy Hitch wpuścił przyjaciółki do dużego pomieszczenia, Sunny od razu domyśliła się, że jest to Sala Królewska. Na samym środku znajdował się półokrągły stół w kształcie podkowy. Siedział przy nim Alphabittle, Haven i Zipp.

– Hitchu Trailblazer, możesz mi wyjaśnić co robi tutaj... – Dawna królowa pegazów zaczęła mówić wyraźnie podniesionym głosem, aby po chwili zniżyć go do szeptu. – Sunny.

– Byłem w błędzie – Powiedział z wyraźnie niezadowolonym wyrazie pyszczka. – Nie powinienem odsuwać ją od naszych spraw. Okazuje się, że jej obecność bardzo by nam pomogła. Usiądźcie – zwrócił się do swoich przyjaciółek, które stały i nerwowo skrobały kopytkami o podłogę. – Niech Zipp zda raport, a potem ja wyjaśnię naszą nową sprawę.

Kucyki zza stołu niepewnie kiwnęły głową i skierowały swój wzrok na białą pegaz, która wstała i bez wahania zaczęła mówić.

– O zagubionych już chyba każdy wie – Zerknęła w stronę Sunny. – Dzisiaj jednorożce zaczęły zgłaszać przypadki naruszenia ich magii na północy Lasu. Z obserwacji wynika, że nie są to wcześniej zaobserwowane zwierzęta a czary. – Wydawało się, że każdy przestał oddychać. Ta informacja powodowała, że zagrożenie stawało się naprawdę poważne. – Wysłałam tam więcej straży wyposażonych w najnowocześniejszą technologię. Badają teren, ale jednocześnie zabroniłam im wchodzić na niezbadaną część lasu. Na razie nie pozwoliłam, aby szukano zaginionych. Czekam na decyzje.

My Little Pony G5: PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz