Dwie przyjaciółki siedziały przy stoliku w piekarni. Oprócz nich i sprzedawczyni, nie było nikogo. Południe to nie czasem na odpoczynek i powolne delektowanie się babeczkami. Jednak dla Sunny i Izzy pora była idealna.
Morelowa klacz mieszała swój shake marchewkowy. Wyglądała na bardzo zamyśloną i nie docierały do niej słowa przyjaciółki. Zaś Izzy nie przeszkadzało, że mówiła sama do siebie. Cieszyła się wolnym czasem, pysznymi ciasteczkami, herbatką i obecnością swojej ulubionej kompanki. Nic nie mogło jej zepsuć tej chwili.
Pomiędzy jednym monologiem a drugim, Sunny jakby się otrząsnęła i skierowała swój wzrok na jednorożca.
– Zawsze myślałam, że mój znaczek oznacza pogoń za marzeniami. Wiesz, jak te wszystkie gwiazdki, które spadają z nieba. To było dziwne, ale musiałam to zaakceptować. Nawet nie pamiętam, co takiego zrobiłam, że się pojawił. A teraz? – Zerknęła na swój bok. – Czy to oznacza, że już od źrebaka miałam mieć wizje w snach? Gwiazdy nie jako marzenia, a różne ścieżki, które mogą się spełnić. To brzmi tak dziwnie, ale chyba pasuje. Bo jak nie, to co innego? Może to, że magia zamienia mnie w alicorna...
– Już! – Izzy krzyknęła. Wyglądała na bardzo wystraszoną. – Ty nie możesz tyle myśleć, bo znowu dostaniesz kręćka.
Jednorożec włożyła do ust przyjaciółki słodkiego rogala. Lubiła, gdy Sunny mówiła, ale nie, gdy jej pomysły kończyły się na dziwnych wizjach. To było dla niej zbyt niepokojące i wolała słuchać o innych, miłych rzeczach.
– Mogę ci opowiedzieć, gdzie znalazłam materiały do naszych maskujących strojów. Chcesz?
Morelowa klacz tylko kiwnęła głową. W ustach nadal miała rogala, który był naprawdę dobry. Może nie komponował się smakowo z sokiem marchewkowym, ale już i tak nie miała wyboru. Trochę zdenerwowało ją zachowanie Izzy, przecież nie miała żadnego złego celu w swoich przemyśleniach. Chciała tylko się nimi podzielić, a znaczki to przecież bardzo ciekawe zjawisko.
– Znalazłam w koszu na śmieci obok pasmanterii mnóstwo materiału! Był trochę brudny, ale to nawet lepiej. No... – Skrzywiła się. – Na jednym były resztki przeżutej gumy i jakaś paćka, ale ten najgorszy strój dałam Hitchowi.
Sunny parsknęła śmiechem. Zaciekawiło ją, jak szeryf poradził sobie z nieprzyjemnym zapachem. Ciekawe czy bardzo mu to przeszkadzało.
– Najlepszy uszyłam dla ciebie i chyba się przydał. Miałaś najbardziej niebezpieczną misję! Widziałaś prawdziwego alicorna. Czy wyglądała bardzo przerażająco?
– I tak, i nie. – Klacz wróciła myślami do swojej przygody. – Była wysoka i od razu było czuć, że inne kucyki bardzo ją szanują. Może nawet kochają. Ale cała jej postać, mimika, oczy... Było widać, że cierpi. Ja – Przełknęła ślinę. – Chciałabym jej jakoś pomóc.
– Ona może cię zabić!
– Może znajdziemy jakiś sposób.
CZYTASZ
My Little Pony G5: Powrót
FanfictionGdy wydawało się, że w nowym świecie kucyków zaczyna panować ład i porządek, pojawia się nowe zagrożenie. Sunny, jako inicjatorka pokoju, czuje się w obowiązku walczyć i tym razem o pojednanie. Jednak nie każdy chce współpracować, a w grę wchodzi e...