Rozdział czternasty - Ściany

51 4 0
                                    

– Wykluczone! Ty naprawdę postradałaś zmysły?! Ktoś, kto dowodzi zorganizowaną grupą, której celem jest pozbycie się nas, zasługuje na przebaczenie?! Czy ty w ogóle słyszysz, co mówisz? Teraz naprawdę skomplikowałaś sprawę...

Hitch westchnął. Smutnym wzorkiem patrzył na swoją przyjaciółkę. Sunny wyglądała na niewzruszoną, domyślał się, że już miała cały plan i nieważne, co usłyszy od otoczenia, będzie chciała go wykonać. Zawsze tak robiła, więc nawet nie miał złudzeń. Za to nie wiedział, co on ma zrobić w tej sytuacji. Pewne było, że nie może pozwolić na to zabójcze spotkanie. Zamierzał chronić swoją przyjaciółkę bez względu na wszystko.

– Już dobrze, to była luźna propozycja – rzuciła szybko Sunny.

– Obiecaj mi!

– Tak, obiecuję.

Oczywiście każdy wiedział, jak niewielkie znaczenie morelowa klacz przykłada do obietnic. Jedynym skutecznym sposobem ochrony lekkomyślnej była jej ciągła kontrola. Szeryfowi bardzo się to nie podobało. Narzucał sobie nowy obowiązek bez pewności, że wszystko się uda. Już miał wystarczająco na głowie.

– Naprawdę nie lubię ci grozić, ale jeżeli zaczniesz robić coś bez zgody Rady, to przysięgam, że już na zawsze zostaniesz wykluczona z aktualnych informacji o świecie.

– Co?! 

Sunny momentalnie zrobiła się cała czerwona. Była wściekła. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ktoś ośmiela się kwestionować jej pomysły, a na dodatek jej grozić! Przecież dzięki jej decyzjom wszystkie kucyki żyły w harmonii. Najwyraźniej każdy szybko zapomina o czyiś zasługach.

– Jak możesz mi to robić?! Skąd wiesz, że nie jest to najlepsza decyzja. Już przestałam być źrebakiem, Hitch. – Z oczy Sunny wręcz wylatywały błyskawice. – Zrobię tak, jak uważam, a potem znowu będziesz mnie całować po kopytkach. Zapomniałeś dzięki komu stoisz w tym zamku?

Stali sami na przeciwko siebie w ciemnym korytarzu. Ta część budynku nie była jeszcze wyremontowana. Ściany były nieco brudne, a podłoga porysowana. Razem mieli pójść do Sali Królewskiej i na spotkaniu omówić dalsze działania. Jednak po ostrej wymianie zdań, wydawało się, że tylko szeryf będzie w niej uczestniczył.

– W wielu rzeczach się myliłem, ale i ty popełniasz błędy – Spokojny głos Hitcha roznosił się po korytarzu. Obawiał się, że tą groźbą stracił zaufanie przyjaciółki. – Ja nie mam nic złego na celu. Zależy mi jedynie na twoim bezpieczeństwie. Jeżeli tamta alicorn będzie chciała podać nam kopytko, to je przyjmiemy. W przeciwnym razie będziemy musieli bronić naszego domu.

– Ale wcześniej kucyki ziemskie też tworzyły broń i chciały zaatakować jednorożce!

– To był Sprout – Prychnął z lekkim uśmiechem, ale szybko spoważniał. – A teraz czeka na nas potężny pegaz z rogiem, któremu zabraliśmy magię. Nie ten poziom, Słońce.

Przez kilka minut patrzyli na siebie w milczeniu. Żadne z nich nie chciało się odezwać, każdy bił się ze swoimi myślami. Sunny próbowała wszystko sobie uporządkować i zdecydować na nowo. Hitch wyobrażał sobie masę scenariuszy, które kończyły się niepowodzeniem jego przyjaciółki. Nie chciał tego, ale wiedział, że próba rozmowy z potężnym alicornem nie może skończyć się dobrze.

– Przepraszam, ale muszę już iść – w końcu odezwał się ogier. – Możesz... ze mną, tylko nic nie mów o swoim pomyśle, dobrze?

My Little Pony G5: PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz