Po około dziesięciu minutach byli na miejscu. Sunny stała się jeszcze ostrożniejsza niż wcześniej. To, że tamte dwa kucyki były rozproszone, nie oznaczało, że reszta taka będzie. Miała rację, gdyż w obozie było mnóstwo par oczu, które ciągle obserwowały teren. Mimo że różniły się od siebie, każdy z nich był przezroczysty.
Klacz chłonęła każdy szczegół, chciała dokładnie zanalizować ich zachowania. A oprócz panującej czujności, wszyscy zachowywali się bardzo normalnie. Rozmowy, które dochodziły do jej uszu, również nie miały w sobie żadnych podejrzanych treści. Sunny była zaskoczona, spodziewała się czegoś innego, groźniejszego.
Po paru minutach podsłuchiwania, klacz postanowiła wejść głębiej w obóz. Rosły w nim drzewa i krzewy, więc bez gwałtownych ruchów wszystko mogło się udać. Jej kamuflaż spisywał się doskonale, była niezauważalna.
Sunny wchodziła coraz głębiej w obóz. Co zaskakujące, las, który ją otaczał, był prawie w ogóle niezmieniony. Nikt nie wycinał drzew, ani nie niszczył roślin. Jedyną ingerencją były powydeptywanie trawy oraz wybudowane małe namioty. Wszystko wyglądało na dobrze przemyślanie, nie było widać żadnych śmieci, pełna organizacja. Można było się zastanawiać, kto jest tak dobry w zarządzaniu.
– Ale ja się boję! – Do uszu Sunny dotarł cichy, ale bardzo spanikowany głos. Od razu się nim zainteresowała.
Zaskoczyło ją, że miała aż tak dobry słuch, bo kucyk, który to powiedział, był niecałe dwadzieścia metrów od niej. Na szczęście wokół rozmawiających klaczy nie działo się wiele, więc mogła w miarę łatwo się do nich dostać.
Gdy Sunny była już blisko, w końcu zauważyła obce pyszczki. Cichutki głos należał do wystraszonej klaczy o żółtej sierści i długich, jasnoróżowych włosach. Jednak to wygląd drugiej postaci zmroził intruza. Była to wielka i wcale nieprzezroczysta alicorn. Jej fioletowa grzywa unosiła się na wietrze, zdawało się, że nie czuje ona grawitacji.
– Twi, nie możemy tu zostać? – Cichutki głos znowu przemówił.
Sunny była jednocześnie przerażona i zachwycona. Zobaczyła prawdziwego alicorna, któremu skrzydła i róg nie znikają, a są jego częścią. To było dla niej prawie niewyobrażalne. Właściwie nie do końca wiedziała, czy w takim razie ma się ujawnić i otwarcie porozmawiać. W końcu ta postać wyglądała na dawną królową, miała nawet na głowie złotą koronę. Zastanawiające jedynie było, dlaczego ukrywała się w lesie i była związana z porywaniem pegazów. Może im nie ufała?
– Przecież ja to robię dla was. – Głos alicorna był głęboki, wydawało się, że wręcz władczy. Jednak po chwili zmienił się, jakby skierowany do dziecka. – Ja to dla ciebie robię, Fluttershy. Jesteś taka piękna.
Żółta pegaz uśmiechnęła się leciutko i spojrzała się prosto w stronę intruza. W jej oku pojawił się niepokojący błysk. Sunny zamarła, była pewna, że ją zauważono. Szybko złapała w kopytko woreczek z kamieniem do teleportacji i czekała. Tylko, że nic się nie stało. Fluttershy znowu skierowała wzrok w stronę swojej rozmówczyni i zapytała:
– A możesz jeszcze raz opowiedzieć mi o naszym planie?
CZYTASZ
My Little Pony G5: Powrót
Fiksi PenggemarGdy wydawało się, że w nowym świecie kucyków zaczyna panować ład i porządek, pojawia się nowe zagrożenie. Sunny, jako inicjatorka pokoju, czuje się w obowiązku walczyć i tym razem o pojednanie. Jednak nie każdy chce współpracować, a w grę wchodzi e...