Rozdział szesnasty - Schody

43 4 0
                                    

W nowym świecie kucyków nikt się nie nudził. Dzięki telefonom zorganizowanie oddziałów było bardzo proste. W kilkanaście minut porozdzielano zadania, a mieszkańcy o przydatnych talentach były wysyłane wprost do zamku.

– Każda drużyna ma być podzielona ze względu na poziom zaawansowania – mówił Hitch. Miał w uchu słuchawkę, która najwyraźniej oprócz odbierania dźwięku, wysyłała również głos. –Nie! Nie mamy czasu! Jeżeli ktoś ma kontuzję, spada do niższej rangi. Co chcesz, Sun? 

Wszędzie panował zamęt, kucyki różnej maści biegały po zamku, głośno dyskutowały i ćwiczyły. Znalezienie członków Rady graniczyło z cudem, jednak morelowej klaczy się to udało. 

– Potrzebuję tego kamienia od Beatniki.

– Po co?! Nam również są one potrzebne. – Nawet nie czekał na odpowiedź, tylko mówił dalej. – Nie puszczę cię do tej wariatki. Przestań o tym myśleć, miałaś skupić się na kryształach, musimy wiedzieć, czy można je do czegoś wykorzystać. Sama mówiłaś, że są one bardzo potrzebne, na pewno coś ci się z nimi śniło. – Westchnął. – Wybacz, ale naprawdę mam urwanie głowy.

– To przytrzymaj ją dla mnie na chwilę – burknęła Sunny. Od dwóch dni prawie w ogóle nie spała, aby uniknąć wizji. – Nie wiem jak ich użyć, znam sytuacje, w których one same się budziły. Muszą być po prostu blisko, już ci mówiłam.

– I będą.

– Tak... Jeżeli chcemy, aby nasza rzeczywistość przeszła po jednej z lepszych linii czasowych to ja żądam pokojowych rozmów!

– Sunny! – Podkrążone oczy Hitcha wskazywały, że i on rezygnował ze spania. – Nie dopuszczę do tego. Niech rzeczywistość się wygnie i zrobi tak, żeby było dobrze bez twojego durnego pomysłu. I idź spać, może się czegoś dowiemy.

Klacz westchnęła. Bała się, że gdy się położy, pojawią się w jej snach bardzo złe rzeczy. Ale nie mogła tak egzystować w nieskończoność, w tym przypadku szeryf miał rację. Co nie oznaczało, że otwarcie się do tego przyzna.

– Tak, to ja już pójdę...  A jak w ogóle idzie Beatnice? Słyszałam, że robi te kamienie teleportacji dzień i noc.

– Cały czas siedzi w sali sto trzy, czasem śpi, ale ma naprawdę dobre tempo – powiedział szybko, nawet nie zastanawiając się, czemu Sunny się o to pyta. – Dobranoc, nie rób niczego głupiego.

Klacz uśmiechnęła się, pomachała do przyjaciela kopytkiem i skierowała się do swojego pokoju, który jej wydzielili. Jednak gdy Hitch zniknął z jej pola widzenia, od razu pobiegła na schody. Pierwsze piętro ją wołało.

My Little Pony G5: PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz