Pięć minut

179 10 2
                                    

Chwilę później wylądowali na jej tarasie. Marinette z całej siły trzymała się za kark Kota. Nie była przyzwyczajona do tego rodzaju podróży. Zwykle albo jeździła autobusem, albo śmigała nad dachami paryskich kamienic dzięki swojemu jo-jo. Chociaż musiała przyznać, że ciepło bijące od bohatera było zadziwiająco przyjemne. Kiedy poczuła, że mają już pod sobą twardy grunt, rozluźniła się, a Kot wypuścił ją z objęć i postawił na ziemi. Ku swemu zaskoczeniu zdała sobie sprawę, że nie spodobało jej się że ją puścił.

- Na pewno wszystko w porządku Marinette? Akumy nie latają sobie od tak, kiedy komuś zrobi się smutno. Coś musiało cię serio przygnieść. Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko? - Czarny Kot położył jej dłoń na ramieniu i spojrzał jej głęboko w oczy.

- Tak. Już wszystko dobrze. Dziękuję Ci bardzo Czarny Kocie. Gdyby nie ty mogło by dojść do nieszczęścia. - wymamrotała dziewczyna, spuszczając nieco wzrok.

- Nie przejmuj się, gdyby cokolwiek Ci się stało ja i Biedronka na pewno przybylibyśmy Ci z pomocą. - Głosie Kota wyczuła niezachwianą pewność wypowiadanych słów i siłę którą dzielił się z innymi. - A teraz, może powiesz mi co się wydarzyło? Oczywiście jeżeli nie chcesz, nie będę naciskać, ale dobrze by było gdybyś się przed kimś otworzyła. A podobno najłatwiej jest się otworzyć przed kimś kogo nie zna się zbyt dobrze. 

Myśli Marinette prześcigały się nawzajem. Przecież tak naprawdę znała Kota i to lepiej niż mógłby się spodziewać. Widywali się kilka razy w tygodniu i byli przyjaciółmi którzy zawsze są gotowi wskoczyć za sobą w ogień. Oczywiście dziewczyna nie mogła wiedzieć, że myśli Kota biegną teraz podobnymi torami.

Marinette wzięła głęboki oddech. Co miała do stracenia? W końcu wiedziała, że komu jak komu, ale jemu może zaufać. Powierzyła by mu własne życie.

- Chodzi o to... że byłam na lekcji chemii. Zupełnie nieograniam tego przedmiotu, a nauczycielka wyciągnęła mnie do odpowiedzi. Oczywiście nie wiedziałam jak wykonać zadanie. Potem zaczęłam myśleć o... pewnym chłopaku. Zorientowałam się, że od wielu lat pałam do niego nieodwzajemnionym uczuciem i że tak naprawdę nigdy nie miałam u niego najmniejszych szans... po prostu to wszystko nałożyło się na mnie i jakoś tak... pękłam. 

Marinette poczuła jak do jej oczu znowu napływają łzy. Jednak nim zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła jak delikatne palce Kota wycierają je z jej policzka i delikatnie odgarniają - zmierzwione od lotu włosy.

- Nie przejmuj się Marinette. Chłopak, który nie jest tobą zainteresowany musi być najbardziej ślepym chłopakiem w Paryżu. Jesteś przecież mądrą, piękną i odważną młodą kobietą dla której warto oddać wszystko...

Usłyszeli miauknięcie 

- To nie ja! - wyrzucił z siebie chłopak i zrobił krok w tył. Widać było, że jest zmieszany.

Marinette, która była teraz czerwona i to nie tylko od łez uśmiechnęła się nagle. Był to jej pierwszy uśmiech, który chłopak zobaczył tego dnia. Pomyślał wtedy, że jest to najszczerszy i najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widział.

- Oczywiście, że to nie ty! To mój nowy przyjaciel! -  odwróciła się i zobaczyła jak w rogu tarasu stoi mały czarny kotek i przygląda się im z zaciekawieniem. - I musisz wiedzieć, że ma wrodzony talent do prowadzenia dyskusji.

- Zauważyłem -  odparł chłopak, który teraz już nieco się rozluźnił. -  Kto by pomyślał, tak bardzo lubisz moje towarzystwo, że postanowiłaś skombinować sobie zamiennik? Wystarczyło zadzwonić.

Marinette roześmiała się. Pierwszy raz tego dnia poczuła, że komuś na niej zależy. Że nie jest samotna. Pierwszy raz od dawna, zobaczyła też drugą twarz Czarnego Kota. Tą czułą i troskliwą, a nie ironiczną i dowcipną. Podobała jej się ta twarz. Dosłownie i w przenośni. Alyia miała rano rację, mimo zasłaniającej twarz masce i nienaturalnych kocich oczu... Czarny Kot był naprawdę przystojny.

- No coś ty, przecież nie mam do Ciebie numeru. Poza tym, nie mogę Ci przeszkadzać w ratowaniu innych dziewczyn przed złymi mocami.

Czarny Kot wpatrywał się w nią przez chwilę. Widać było, że w jego głowie myśli prześcigają się wzajemnie. Po krótkiej chwili odparł.

- Marinette...

Przerwało mu pikanie. Kot spojrzał na swój pierścień po czym przepraszająco zwrócił się do dziewczyny.

- Marinette, wybacz że przerwano nam w tak doniosłej chwili, lecz wszystko wskazuje na to, że muszę się zmywać, bo inaczej zobaczysz kto skrywa się pod tą maską. A wtedy nie mogła byś mi się oprzeć. Trzymaj się i do zobaczenia. - Kiedy wskakiwał na balustradę dodał przez ramię - fajny ten twój nowy przyjaciel.

- To.. do zoba.. do zoba.. do zoba-czenia. 

Potrząsnęła porządnie głową i spojrzała na swojego zwierzaka.

- Co jest? - zapytała samą siebie.

O dziwo tym razem nie usłyszała miauknięcia.

Pamiętaj mnie - część pierwsza | Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz