Marinette wyszła z domu i spokojnym krokiem udała się w stronę swojej szkoły. Był to jeden z tych niewielu dni, kiedy miała sporo czasu do dzwonka i nie musiała się zupełnie śpieszyć. Zaczynało się robić coraz cieplej i ostatnie przejawy niedawnej zimy odchodziły już w zapomnienie. Dziewczyna stwierdziła, że to idealny moment na porzucenie grubych puchowych kurtek i czapek, w których bliżej jej było do ludzika Michelin, niż do siedemnastolatki. Ubrana była więc brązowy płacz sięgający jej kolan, beżowy golf, oraz ciemnozielony berecik. Jej nogi przykrywała dobrze skrojona spódniczka, która kolorystycznie korespondowała z jej płaczem, oraz sięgające połowy łydek buty. Oczywiście poza tym rajstopy były obowiązkowe. Wiosna, wiosną, lecz w Paryżu temperatury nadal nie były wysokie. Włosy, zgodnie z radą Kota pozostawiła rozpuszczone.
- No, no, no dziewczyno! Pomyśleć, że przez chwilę nie mogłam cię poznać! Wyglądasz nieziemsko! - wykrzyczała Alya, kiedy tylko spotkały się przed głównym wejściem!
- Dziękuję - odpowiedziała nieśmiało Marinette, nie była przyzwyczajona do komplementów.
- I ten fryz!
- Rzeczywiście w tej fryzurze bardzo Ci do twarzy Marinette - dziewczyna usłyszała nagle głos, tuż obok siebie. Obróciła gwałtownie głowę i patrzyła teraz w piękne, zielone oczy. Oczy, które tak długo były dla niej idealne. Oczy, które chociaż nadal uważała za piękne... nie były już tak hipnotyzujące, jak się spodziewała. Przypominały jednak inne zielone oczy, te które od niedawna zajomawały jej myśli dniami i nocami.
- Oh, dziękuję - wybąkała po czym spuściła głowę i kątem oka spojrzała na Anię. Ta jednak nie miała zamiaru jej pomagać.
- Sama wpadłaś na taki pomysł, czy ktoś cię zainspirował? - dopytywał blondyn, uśmiechając się życzliwie w stronę koleżanki z klasy.
- Poszłam za radą przyjaciela.
Tym razem do rozmowy wtrąciła się Alya.
- Przyjaciela? - zapytała podejrzliwie - Bardzo ciekawe.
- A tak i od razu sprostuję twoje domysły Alya, on jest tylko przyjacielem i nikim więcej. A teraz wybaczcie, ale... ten. Muszę... porozmawiać z Juleką o projekcie na Francuski. Papatki!
Alya i Adrien spojrzeli po sobie ze zdziwieniem. Mulatka mogłaby przysiąc, że dostrzegła w oczach blondyna błysk... rozczarowania?
***
- Chowaj pazury!
- No, no! Adrien, co jak co ale tego to ja się po tobie nie spodziewałem. Byłem pewien, że jesteś raczej dość ortodoksyjnym fanem Cheddara, a wszystko wskazuje na to, że oglądasz się również za Mozzarellą!
- Plagg, nie mam pojęcia o czym mówisz. I to nie tylko dlatego, że twoje serowe porównania są bardziej skomplikowane niż relacje w Plotkarze.
Plagg wykrzywił się tak, jakby Adrien co najmniej obraził mu całą żyjącą rodzinę.
- Błagam cię Adrien, nie porównuj proszę ideału stworzenia jakim jest ser do tej nastoletniej dramy. Swoją drogą, nie sądziłem że oglądasz takie barachła.
- Oj bo tak się włączyło na Netflixie, a ja nie miała pilota pod ręką.
- Jakby mi się to włączyło, a nie miałbym pilota pod ręką to rzuciłbym w telewizor ser... no dobra nie.
- Możemy zmienić temat? - wtrącił mu się w zdanie Adrien. Wolał nie dyskutować z Plaggiem na tematy swoich gustów pop-kulturalnych.
- Tak czy siak. Marinette? Myślałem, że kochasz Biedrę?
- Tiaa, ja też tak myślałem. Myślę. Sam nie wiem co czuję...
- Ja natomiast wiem, że jak się zaraz nie ogarniesz, to się spóźnisz do szkoły. I żaden prywatny szofer tego nie zmieni.
***
Kiedy podjechali pod liceum Adrien podziękował Gorylowi i wysiadł z auta. Pojazd odjechał odsłaniając chłopakowi widok na wejście do szkoły. Wtedy ją zobaczył, a serce wywróciło mu się na drugą stronę. Ciemnoniebieskie rozpuszczone włosy, wesołe i pełne życia oczy, zawsze uśmiechnięta twarz i usta... te usta. Pomyślał, że w tym momencie nie pragnie bardziej niczego innego jak jej delikatnych ust. Do tego cudownie współgrające ze sobą płacz i spódnica, które mimo swojej długości odsłaniały czasem jej piękne nogi. Adrien wiedział, że nigdy nie widział zgrabniejszych nóg. Szybko zamknął usta, które jakoś mimowolnie otworzył kiedy nie mógł oderwać oczu od Marinette.
- Cholerny Plagg. Zawsze musi mieć rację - mruknął pod nosem i ruszył w stronę dziewczyn stojących tuż przed głównym wejściem.
- I ten Fryz! - Adrien usłyszał tylko końcówkę prowadzonej przez dziewczyny rozmowy, ale oszołomienie jakiego doznał widząc swoją pięknie wyglądającą koleżankę, nie pozwoliło mu przejść dalej obojętnie.
- Rzeczywiście w tej fryzurze bardzo Ci do twarzy Marinette - powiedział cicho lecz wyraźnie tak by nie przestraszyć dziewczyny. Odwróciła się do niego szybko, a ich spojrzenia skrzyżowały się na moment. Hipnotyzujący błękit owładnął całkowicie umysłem chłopaka. Jak mógł wcześniej być tak ślepy? Oczy, które miał teraz przed sobą były najpiękniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek widział. Oczy, które tak długo pomijał, były teraz dla niego niemal uzależniające.
- Oh, dziękuję - odparła cicho po czym spuściła głowę. Adrien dostrzegł delikatny rumieniec na jej policzkach. Wygląda niebywale słodko - pomyślał po czym szybko się zreflektował. Jezu Adrien! Co się z tobą dzieje? Uśmiechnął się i zwrócił się do dziewczyny
- Sama wpadłaś na taki pomysł, czy ktoś cię zainspirował? - miał cichą nadzieję, że nie przesadził z tym pytaniem. Bądź, co bądź niecałą godzinę temu siedział u niej na kanapie i sam jej zaproponował taką fryzurę. Wydawało się jednak, że Marinette nie uznała pytania za podejrzane.
- Poszłam za radą przyjaciela. - Adrien poczuł dziwne ukłucie w sercu.
- Przyjaciela? Bardzo ciekawe.
- A tak i od razu sprostuję twoje domysły Alya, on jest tylko przyjacielem i nikim więcej. A teraz wybaczcie, ale... ten. Muszę... porozmawiać z Juleką o projekcie na Francuski. Papatki!
Adrien spojrzał ze zdziwieniem na stojącą obok niego mulatkę. Miał tylko nadzieję, że nie dostrzegła ona rozczarowania w jego oczach na słowa "to tylko przyjaciel".
CZYTASZ
Pamiętaj mnie - część pierwsza | Biedronka i Czarny Kot
Hayran KurguPewnego dnia Marinette orientuje się, że od wielu lat jest zakochana w chłopaku, u którego nie ma najmniejszych szans. Kiedy to do niej dociera, załamuje się i o mały włos nie dochodzi przez to do katastrofy, która mogłaby zmienić losy świata. Na sz...