Ewakuacja

155 9 0
                                    

- Czarny Kocie wyprowadź resztę!

- A co z tobą?!

- Ja muszę pomóc tej kobiecie. No idź już!

Czarny Kot nie wiedział co zrobić. Z jednej strony zdawał sobie sprawę z obowiązku jaki na nim ciąży i z odpowiedzialności za tych ludzi. Za nic w świecie jednak nie chciał zostawiać swojej partnerki samej w płonącym i sypiącym się budynku. Wiedział jednak, że nie ma wyjścia. Jego koci słuch wyłapał, że do budynku wdzierali się już strażacy, jednak zanim ich znajdą minie wiele minut. Zbyt wiele. Szybko podjął decyzję, mimo że nie przypadła mu ona do gustu. Kiwnął Biedronce głową i wykrzyczał.

- No dobra słuchajcie, niechaj wszyscy zakryją usta i nos czym tylko mogą i złapią lewą ręką ramię osoby przed sobą, Ja stanę na samym początku. Będziemy szli trzymając się prawej ściany. Pamiętajcie by nie dotykać jej jeśli nie musicie, a jeśli już musicie to zewnętrzną stroną dłoni! Jeżeli ktoś poczuje, że osoba za nim puściła jego ramię musi, niech natychmiast da o tym znać osobie przed sobą i tak dalej!

Kot wiedział, że nie jest to idealne rozwiązanie. Jeżeli którykolwiek z członków tego ludzkiego wagonika dotknie niechcący przebicia w ścianie, to prąd przyleci przez nich wszystkich. Z drugiej jednak strony, w takim dymie większe prawdopodobieństwo było na to, że ktoś się zgubi. Musiał zdecydować.

Kiedy ludzie wykonali jego instrukcje, ruszyli w stronę wyjścia. Kot jeszcze raz obrócił się przez ramię i krzyknął w stronę przyjaciółki.

- Wrócę Ci pomóc!

-Wiem!

W tym czasie Biedronka zajęła się opatrywaniem rannej kobiety. Jej ubrania były brudne od sadzy, nie nadawały się na opatrunek. Jedynym w miarę czystym materiałem była podkoszulka, którą kobieta w tej chwili osłaniała twarz przed dymem.

- Uciekaj Biedronko! Sama nie dasz rady... - wykrztusiła kobieta.

- Nie ma takiej mowy, nie zostawię cię tutaj!

Myśl Marinette, myśl....

- Musisz oddać mi podkoszulek! Zrobię z niego tymczasowy opatrunek! - Mówiąc to wzięła głęboki wdech i zdjęła z twarzy maskę tlenową. Wzięła od kobiety materiał i założyła jej maskę na twarz. Czym prędzej obwiązała jej nogę i wzięła ją pod ramię.

- Musisz mi pomóc, dobrze? Spróbuj iść razem ze mną!

Kobieta kiwnęła niepewnie głową po czym z pełnym bólu grymasem postąpiła kilka kroków. Noga piekła ją w sposób niedopisania, ale zalany adrenaliną mózg walczył i jakimś cudem kobieta stawiała krok za krokiem. Jednak Biedronka zwalniała z każdą sekundą. Dym z każdym wdechem wdzierał się jej do płuc i zabierał cenny tlen. Myślał tylko o tym by zrobić jeszcze jeden krok. Jeszcze kolejny. Czuła jak energia ją opuszcza a do oczy napływają łzy. Nie mogła się poddać. Była winna tej kobiecie ratunek. Pomyślała o swojej rodzinie. O Bliskich przyjaciołach. A Alyi i o Adrienie. Szkoda, że mimo wszystko im nie wyszło. Potem pomyślała o Czarnym kocie. O tym co jej powiedział tydzień temu. Przywołała w pamięci jego zielone oczy i sarmacki uśmiech. Pamiętała, jak pierwszy raz w życiu pomyślał, że to naprawdę piękne oczy.

Potknęła się i straciła równowagę. Opierająca się o nią kobieta, nie spodziewała się tego i poleciała na ziemię razem z Biedronką. Jęknęła boleśnie gdy rana w nodze znowu zaczęła krwawić.  Biedronka nie miała już siły by wstać. Zawiodła.

W tem wśród obłoków ujrzała postać w masce i z butlą tlenową.

- Kocie? - wyszeptała cicho, krztusząc się przy tym dymem - Kocie...?

Postać zbliżyła się. Strażak podbiegł do nich i spojrzał na bohaterkę wzrokiem pełnym zdziwienia i niepokoju.

- Zabierz ją! - rozkazała cicho- ja sobie poradzę...

Mężczyzna bez przekonania skinął głową, wziął kobietę na ręce i biegiem ruszył w stronę wyjścia. Dziewczyna oparła się o ścianę plecami. Udało się... No prawie. Wszystko wskazywało na to, że od dzisiaj Paryż będzie miał jednego bohatera mniej. Tracąc przytomność usłyszała jeszcze krzyk swojego partnera.

Pamiętaj mnie - część pierwsza | Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz