Rozdział 7: To ktoś więcej

147 8 0
                                    

Usłyszała jak Czarny Kot ląduje na jej tarasie. Podeszła do włazu i otworzyła go nim zdążył zapukać. Wyglądał nieziemsko. Rozmierzwione od wiatru włosy, bystre zielone oczy, oraz ten idealnie pasujący do niego strój. Nawet ten głupi dzwonek wydawał się teraz Marinette atrakcyjny. W ręku Kot trzymał związane zieloną wstążką, trzy czerwone róże. Kiedy tylko zobaczył dziewczynę, źrenice rozszerzyły mu się, a na ustach zawitał szeroki uśmiech, ukazujący idealnie białe zęby.

- Dobry wieczór Milady, nie mogłem się doczekać aż znów Cię ujrzę

- Witaj Chat, wejdziesz?

W pokoju panował półmrok. Zasłony w oknach były opuszczone, a wnętrze pomieszczenia rozświetlały porozstawiane w różnych miejscach, zapachowe świece. Rzucane przez nie migocące światło, nadawało pomieszczeniu niepowtarzalnego, przytulnego klimatu. Kot z gracją ukłonił się i ucałował dziewczynę w dłoń, po czym wręczył jej róże.

- To dla ciebie. Kwiaty te, co prawda nie są w stanie oddać pełni twej urody, jednak mam nadzieję  iż ozdobią twój pokój jako podarek ode mnie - znowu wyszczerzył się w szelmowskim uśmiechu.

- Och Chat! Są przepiękne, naprawdę! - rzeczywiście, róże były w kolorze intensywnego szkarłatu i zdawały się tak nasycone tą barwą jakby ktoś je wręcz pomalował. Splatająca ja zielona wstążka, miała na sobie drobne, czarne symbole w kształcie kocich łapek. Pomyślał nawet o takim szczególe. Dziewczyna nie mogła oderwać wzroku od kwiatów.

- Widzę, że i ty nie próżnowałaś Marinette. Skąd wzięłaś tyle świec? - rzucił Kot typowym dla siebie, żartobliwym tonem.

- Napadłam na najbliższy sklep - przekomarzając się zarzuciła włosy do tyłu, odsłaniając szyję oraz część dekoltu.

Dopiero teraz do Kota dotarło jak pięknie ubrana była Marinette. Włosy miała rozpuszczone, a uszy przyozdobiła płaskimi, okrągłymi kolczykami o głębokiej, czarnej barwie . Na sobie miała granatową sukienkę do połowy ud, z delikatnie odsłoniętym dekoltem, przewiązaniem w połowie oraz łagodnymi falbanami u dołu. Nie założyła rajstop, a jedynym elementem nie pasującym do całości wystroju były okrywające jej stopy tenisówki. Kot wypuścił głośno powietrze. Dziewczyna poczuła zapach mięty. Kot zbliżył swoje usta do jej ucha i wyszeptał 

- Chciałbym zobaczyć tą groźną Marinette.

Dziewczynie dreszcz przeszedł po plecach i mimowolnie przygryzła wargę. Było w tym szepcie coś pociągającego, coś czego nie czuła nigdy wcześniej. Teraz to ona wypuściła powietrze z płuc.

- Nie mogę, w moim pokoju jest superbohater. Powstrzymałby mnie w oka mgnieniu - stanęła na palcach i musnęła ustami policzek chłopaka. Teraz to ona wyszeptała mu prosto do ucha - ale może jeżeli Kotek ładnie poprosi, to dostanie porządnego buziaka? 

Odstąpiła go o krok i gestem zaprosiła w głąb pokoju. Minęła chwila, zanim ciągle oniemiały kot zorientował się w sytuacji i ruszył w stronę kanapy. Usiadł niepewnie i czekał na dalszy rozwój wypadków.

Ciekawe - pomyślała Marinette. Żaden złoczyńca z którym walczyliśmy, żadne zagrożenie, nawet sam Władca Ciem nigdy nie potrafił zbić tej wydawałoby się niezachwianej pewności siebie Kota. A oto zwykła nastolatka, sprawiła że Kociak zupełnie nie wie co ma począć. Uśmiechnęła się do siebie. 

- Aż tak zabawnie wyglądam? - rzucił żartem Kot, chociaż było widać że nie czuje się pewnie.

- Ależ skąd Kociaku, wyglądasz zjawiskowo jak zawsze. Napijesz się ze mną wina?

Kot zawahał się.

- Wina? Myślałem Mari, że masz siedemnaście lat?

- Oj za dwa miesiące będę pełnoletnia. Poza tym, gdybyśmy byli w Niemczech lub Belgii nie było by w tym nic dziwnego, że napijemy się lampki wina. 

- Skoro tak stawiasz sprawę...

Usiedli obok siebie na kanapie, a Marinette podała mu napełniony do połowy kieliszek białego, słodkiego wina. Ułożyła się wygodnie i spojrzała mu głęboko w oczy. Wzięła łyk.

- A więc Kociaku? Może wreszcie powiesz mi, jak taka niezdarna i szara myszka jak ja zwróciła na siebie twoją uwagę? 

- Widzisz,  jak mam być szczery już od dawna miałem Cię za kogoś bardzo ważnego. Dwa lata temu, kiedy Biedronka nie pojawiła się na naszej randce... no spotkaniu, spotkaliśmy się na twoim tarasie pamiętasz?

Pamiętała.

Pamiętaj mnie - część pierwsza | Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz