Śniadanie do łóżka

153 12 0
                                    

Obudziły ich grzmiące na cały regulator pierwsze wersy "9 to 5". Po raz enty Marinette przeklęła się w myślach, że tak zniszczyła ten kawałek ustawiając go jako budzik. Podniosła się nieprzytomnie i przetarła oczy. Dlaczego leżała na kanapie? Sekundę później zerwała się na równe nogi i krzyknęła. Niedobudzony jeszcze Czarny Kot wyskoczył z kanapy i saltem w tył wylądował na ziemi gotowy do ataku. Dopiero po chwili zorientował się, że Marinette nic nie grozi i tylko patrzy na niego dziwacznie. 

- Chyba trochę się nam przysnęło - powiedział zmieszany po czym zaczął się przemieszczać w stronę wyjścia na dach - jeszcze raz bardzo cię przepraszam Marinette! Byłaś bardzo zmęczona...

- Nie, nie! Spokojnie! Po prostu... zapomniałam, że tu jesteś. Nie uciekaj jeszcze!

Teraz kiedy wszystkie wspomnienia wróciły do zmulonego snem umysłu, Marinette zrobiła się czerwona ze wstydu. Nie chciała tak reagować i straszyć Kota. Zwłaszcza, że ten, mimo porannej godziny wyglądaj niezwykle... seksownie. Rozmierzwione po nocy włosy nadawały mu nieco niechlujnego, ale pociągającego wyglądu. Wreszcie coś innego niż perfekcyjny superbohater. Wreszcie jakaś oznaka, że to człowiek pomyślała, po czym przypomniała sobie wczorajszą rozmowę. Miała już wiele dowodów na to, że to pełen uczuć chłopak, a nie tylko idealny heros. Kot zastygł w miejscu i spojrzał na nią niepewnie.

- No chyba nie myślałeś, że wypuszczę cię bez śniadania! 

Po kwadransie obydwoje kończyli już poranne bajgle i popijali je kolejno sokiem i mlekiem. Marinette zbliżyła się do towarzysza na odległość kilku centymetrów, co ewidentnie wprawiło go w zakłopotanie. Spojrzał na nią i zarumienił się. Marinette jednak nie miała zamiaru tak łatwo się  poddać. Położyła kciuka na jego wardze i delikatnie przetarła ślad jaki został mu po mleku. Następnie zetknęła jego nos ze swoim i odwróciła się z uśmieszkiem.

-  To jak, pozwolisz mi już opuścić pokój? Nie wiem jak wy superbohaterowie, ale ja mam maturę do napisania w tym roku  - rzuciła luźno dziewczyna związując włosy w kocyki jak to zwykła czynić przed szkołą.

- Według mnie, o wiele ładniej Ci w rozpuszczonych włosach Marinette - stwierdził Kot jak tylko odzyskał język w pyszczku. W ramach potwierdzenia usłyszeli przeciągłe miauknięcie tuż obok łóżka dziewczyny.

- No cóż, skoro obydwoje tak uważacie... - odparła dziewczyna, po czym rozczesała włosy.

- Jeśli masz ochotę mogę Cię podrzucić do szkoły Mari. Dla mnie to dwie chwile.

- Oj nie Kocie, Alyia by mi nie dała spokoju gdyby nas przez przypadek zobaczyła. Zaraz zaczęła by snuć jakieś głupie teorie o tym, że ze sobą kręcimy. Znam ją, uwierz mi.

- Głupie teorie? - rzucił Kot pół serio, lecz słychać było, że odpowiedzią by nie pogardził. Mari zmieszała się i zaczeriwniła.

- Ten... no... nie no nie głupie tylko, ten. Męczące, o tak. Męczące. - po czym chcąc czym prędzej zmienić temat dodała - A ty bohaterze? Nie masz swoich obowiązkow?

Dopiero to pytanie przywołało Kota do rozumu, bo w jego oczach pojawiło się nagle zwątpienie.

- Rzeczywiście! Przecież Nat.. ychminast muszę spadać bo będą mnie szukać! Do zobaczenia Marinette! Dziękuję raz jeszcze za... rozmowę i w ogóle! 

Po czym wyskoczył przez okno i pomknął w sobie tylko znanym celu. Marinette z uśmiechem pokręciła głową.

- A to kocur

- Wydaje mi się, że ktoś tu chyba zmienia zdanie o kotach - mały stworek pojawił się nagle tuż obok dziewczyny.

- Oj daj spokój Tikki. To tylko przyjaciel.

Pamiętaj mnie - część pierwsza | Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz