Rozdział 12

283 11 0
                                    

***************************************POPRAWIONY******************************************

                                                                                       ^JOE^

Zobaczyłem żółte światła, zacząłem trąbić, jak szalony, ale to nic już nie dało. Ciężarówka wjechała w nas z zabójczą siłą. 

Gdy obudziłem się, wszystko mnie bolało. Nie mogłem otworzyć oczu, słyszałem chodzącą aparaturę, i krzątającą się po pokoju osobę. Czułem, jak moja noga jest usztywniona, tak samo, jak ręka. Jak spróbowałem lekko poruszyć ciałem, ból narósł, aż syknąłem. 

Nagle usłyszałem, jak ktoś woła lekarza. Osoba złapała mnie za rękę i zaczęła pocierać. Słyszałem przytłumiony głos, który powtarzał-Już spokojnie, jestem przy tobie, kochanie. Drzwi otworzyły się z siłą, a do sali wparowało parę osób, tyle byłem w stanie określić po głosach. Ręka, która mnie trzymała nagle zniknęła, a zastąpił ją jakiś zimny metal na mojej klatce piersiowej. Głos mówił do mnie spokojnie. Otworzył mi najpierw jedno oko, które zostało oślepione białym światłem, a następnie tak samo postąpił z drugim. Miałem wrażenie, że moja głowa pęknie po tym. Zacisnąłem mocniej powieki, a już po chwili udało mi się otworzyć oczy. Mój obraz był zaburzony. Widziałem jeszcze czarne plamy, lecz po kilku chwilach zaczęły znikać. 

Zobaczyłem sztab lekarzy i pielęgniarek, a tuż obok moją mamę, której z oczu płynęły łzy. 

-Panie Jonas, słyszy mnie Pan?-zapytał lekarz stojący najbliżej mnie. Obróciłem gałkami w jego stronę i ruszyłem ustami na znak tak. Miałem tak sucho w ustach, że nie byłem w stanie nic powiedzieć. 

-Doznał Pan urazu nogi i ręki, niestety są w gipsie. -zjechałem w dół i zobaczyłem dwie kończyny opancerzone w kawał gipsu.- Na szczęście głowa została oszczędzona przez poduszki powietrzne, ale jednak ciało zostało poturbowane. Czeka Pana długi czas leczenia, ale w końcu Pan wróci do stanu, jakim był przed wypadkiem. Zajmą się Panem pielęgniarki, podadzą Panu tabletki przeciwbólowe, a po jakimś czasie zaczniemy rehabilitację.-kiwnąłem głową. 

Lekarze wyszli, a pielęgniarki zaczęły się mną zajmować. Jedna, ukochana pielęgniarki, która było moim zbawieniem podała mi wreszcie wody. Łykałem ją zachłannie, a gdy skończyła się nalała mi jeszcze jeden kubek. Gdy wypiłem ją,wreszcie mogłem coś powiedzieć.

-Dziękuję.-uśmiechnąłem się do niej. Pokiwała z lekkim uśmiechem głową i podeszła do blatu, aby wziąć tabletki, które miałem przyjąć. 

Po wszystkim zostałem sam z mamą.

-Mamo, gdzie tata?-zapytałem.

-Tata jest u Nicka, skarbie.-spuściła głowę.-Na szczęście nie miał tak wielu obrażeń, co ty. Z cudem uszedłeś z życiem, jak cię przywieziono podejrzewali krwotok wewnętrzny, ale na szczęście obyło się bez tej przyjemności.-odparła. 

-Co mu jest, mamo?

-Nick ma złamaną rękę i lekki wstrząs mózgu, ale obudził się kilka dni temu i jest już lepiej.-uśmiechnęła się i wzięła moją dłoń w swoją. 

-Dobrze.-uśmiechnąłem się, i nagle przypomniałem sobie, że przecież sami nie jechaliśmy.

-A dziewczyny? Co z Demi?-spytałem ze strachem w głosie.

Mama spuściła oczy i wyprostowała się na krześle. Jej pozycja mówiła, że jest źle. 

-Otóż...Selena miała potężne obrażenia głowy. Obudziła się wczoraj i starają się odzyskać jej pamięć. Poznaje na razie tylko mamę i tatę.-jej grobowa mina nie uspokajała mnie.

-A Demi?-widziałem, jak się spina-Mamo, co z Demi?

-Demi, codziennie przechodzi operacje.  Jej stan jest krytyczny, synu. Tak się złożyło, że jak uderzyliście w ciężarówkę to samochód potem odbił się i runął w drzewo. Demi, doznała najwięcej obrażeń. Dają jej szansę na przeżycie, tylko musi z nimi współpracować. 

Moje serce nagle dostało mnóstwo strzałów. Czułem się, jakby ktoś mi wbijał kołek w serce, potem wyjmował, a następnie znowu wbijał. Dlaczego to ona musiała tak cierpieć? Wystarczająco jej się w życiu pochrzaniło przez tego Bryana.Nawet nie znam końca tej historii... Ale nie będę pytać, jak będzie chciała, sama mi powie. Moja mała codziennie przechodzi ogromny ból przez tą ciężarówkę...Gdyby ona nie pojawiła się wtedy...Byłoby zupełnie inaczej.

Nagle do mojego pokoju wszedł Nick z tatą. 

-Hej, stary.-uśmiechnął się lekko.

-Hej, ładnie się urządziliśmy, nie?-odparłem.

-Taaa... Boję się, co będzie dalej. Tak szybko wszyscy stąd nie wyjdziemy. W dodatku policja prowadzi śledztwo.-napomknął.

-Śledztwo? Jak to?-oprzytomniałem.

-Policja uważa,że...

Zawsze przy Tobie *POPRAWIANA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz