Rozdział 27

206 5 0
                                    

-Joe! Idź do Sel. Ja odciągnę Nicka.-odparłam szybko i podbiegłam do chłopaka.

-Nick. Chodź ze mną.-złapałam go za rękę i wyprowadziłam z busa-Czemu na Ciebie krzyczała?

-Bo chciałem jej wytłumaczyć jak to było na prawdę. A ona zaczęła krzyczeć, że ją znowu chce okłamać, że nie mam sumienia i na końcu powiedziała, że ze mną zrywa.-powiedział smutnym głosem Loczek.

-Spróbuję z nią porozmawiać, ale to nie będzie łatwe. Wiesz, że Selena jest trudną osobą.-spuściłam wzrok i patrzyłam się na swoje buty. Nagle Nick popatrzył mi na rękę i spojrzał na mnie.

-Demi? Czy ty z Joe?-chłopak się zdziwił.

-Tak jesteśmy zaręczeni.-uśmiechnęłam się. Nareszcie ktoś zauważył!

-Przepraszam. Wcześniej byłem zajęty swoimi problemami z Sel i nie zauważyłem. Gratulacje.-podszedł do mnie i uścisnął, a nagle z busu wyszedł Joe. Podbiegł do nas i złapał swojego brata za ramiona i odciągnął ode mnie.

-Ho ho ho trochę się zagalopowaliście.-zakpił mój narzeczony.

-Ja tylko gratulowałem Demi narzeczeństwa z Tobą.-uśmiechnął się Nick i podał rękę Joe’mu.

-Gratuluje Bracie.-odparł Loczek.

-Dziękuję. Jest za co gratulować, bo za taką dziewczyną wszędzie można iść.-podszedł Brunet i mnie pocałował.

Gdy przestał mnie całować zapytałam.

-I co Joe? Co z Sel?-spytałam.

-Wszystko dobrze. Wytłumaczyłem jej wszystko o co chodzi z tą sytuacją z Nickiem i teraz się wstydzi za to co powiedziała i zrobiła.-odparł Joe.

-Współczuję jej. Nick.-zwróciłam się do chłopaka-idź do niej.

-Tak zrobię.-odparł i podążył do Seleny.

-Dziękuję-powiedziałam do Joe’go, gdy Nick już poszedł.

-Za co, kochanie?-spytał zdziwiony Brunet.

-Za to, że pomogłeś im.-uśmiechnęłam się i przytuliłam do mojego narzeczonego. Hmmm…Jak to pięknie brzmi NARZECZONY. Tak. Nigdy nie słyszałam piękniejszego słowa.

Joe spojrzał się na mnie i pocałował delikatnie w usta.

-Pamiętasz, kiedy mieliśmy swój pierwszy pocałunek?-spytał śmiejąc się.

-O tak! Nigdy tego nie zapomnę.

Wspomnienie.

Muszę się bardziej postarać, żeby zemścić się na tym idiocie. Ale on jest taki boski…nie wiem jak można się na nim mścić…Zaraz,zaraz o czym ja myślę?! Przecież ja go nienawidzę, a w dodatku on jest zadufanym w sobie egoistom, który chce laskę po to, aby się z nią przelizać i zostawić.

Odwróciłam sie, bo usłyszałam, że ktoś idzie na mostek na którym siedziałam…Zobaczyłam na nim Joe’go, który zmierzał w moją stronę. Uznałam, że pokaże mu, że nie widziałam go. Gdy tylko to pomyślałam poczułam jak ktoś dotyka mych pleców i popycha mnie. Wpadłam do wody wściekła, gdy się wynurzyłam zobaczyła stojącego i śmiejącego się Joe’go.

-A może byś mi pomógł panie GWIAZDA-krzyknęłam na niego i popatrzyłam złowrogim wzrokiem-To co pomożesz mi??

-Hmmm…Nic za darmo…-uśmiechnął sie złośliwie Joe-Za buziaka Cię wyciągnę.

-Ok-Brunet się nachylił, abym mu dała buziaka, ale zamiast tego złapałam jego rękę i wrzuciłam go do wody.

-AA! Oszalałaś-śmiałam się z niego jak nigdy, nagle przypomniałam sobie, że miał mi pomóc wyjść.

-To co pomożesz mi wyjść?-spytałam-oczywiście wiem co Ci obiecałam, ale nie wiem czy nadal tego chcesz…

-Jasne, że tak tylko teraz zaostrzam postanowienie-popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem w oczach-masz mnie pocałować w usta

-Co?!-krzyknęłam oburzona.

-Tak to  Ci nie pomogę-odpowiedział dumnie Joe-To jak?

-Ok-podpłynęłam do niego i pochyliłam głowę. Musnęłam go swymi ustami i szybko chciałam odpłynąć, ale brunet odwzajemnił pocałunek i nagle poczułam i on raczej też,że złączamy się w jedność. Jednak opamiętałam się i odepchnęłam go-to co teraz mi pomóż

-No już…Gdzie ty się tak śpieszysz-spytał zadowolony Joe.

-Na śniadanie…-uśmiechnęłam się złośliwie. Nagle chłopak złapał mnie w pasie i podniósł, bym mogła wyjść-No dziękuję…

-Już tyle czasu minęło…Pamiętam jak ja Cię nie lubiłam wtedy. I był to przymusowy buziak.-odparłam broniąc się.

-Yhmmm. Ale przyznaj, że Ci się podobał.-uśmiechnął się zadziornie Brunet.

-Phi. Nigdy tego nie przyznam.-powiedziałam.

-Oj przyznasz.-kierował się w moją stronę Joe.

-Nie! Nie przyznam!-zaczęłam uciekać, bo on mnie gonił i w dodatku na środku ulicy.

-Przyznaj!-krzyczał za mną narzeczony.

-Nie.-złapał mnie w pasie i przycisnął do siebie. Spojrzał mi się w oczy.

-To co? Przyznaj, że Ci się to podobało. A w nagrodę coś dostaniesz.-uśmiechnął się szelmowsko.

-Hmmm…No niech Ci będzie. Podobało mi się.-Joe odwrócił mnie przodem do niego i pocałował. Czemu zawsze kiedy mnie całuję czuję, że jakbyśmy byli jedną osobą. Bardzo dziwne.

Nagle zauważyłam, że zza krzaka wystaje aparat. Podeszłam tam i zobaczyłam paparazzi, ale na szczęście tylko jednego. Podszedł do mnie Brunet, a facet się wystraszył.

-Ja, ja przepraszam.-mężczyzna zaczął przepraszać i po chwili zwiał.

-Niech ucieka. Ja nie muszę się kryć ze swoją miłością.-odparłam i pocałowałam Joe’go.

*** (Następnego dnia)

-O! Demi! Mamy nowe czasopismo.

DEMI LOVATO I JOE JONAS ZARĘCZENI

-Co?! Skąd się dowiedzieli?!

Zawsze przy Tobie *POPRAWIANA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz