Rozdział 11

326 11 0
                                    

*****************************************POPRAWIONY****************************************

-Czy zostaniesz moją dziewczyną?

Spojrzałam na niego zdumionymi oczyma. Joe Jonas pyta się mnie, czy chcę z nim być. Ten wszechświat oszalał! Czy dochowałby mi wierności? Nie zawiódł mnie? Niby od momentu, jak tu przyjechaliśmy, zaczął mnie inaczej traktować. Ale to zaledwie 3 dni? Znamy się bardzo krótko, a jeśli to nie wyjdzie, a potem będę miała złamane serce? Nie chcę znowu cierpieć...

Jednak ten chłopak powodował we mnie uczucia inne, niż każdy inny. Czułam się przy nim bezpiecznie-Tak, to dziwne, biorąc pod uwagę, że przy pierwszym spotkaniu chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Ale jakaś siła pchała mnie w jego stronę. Jakbyśmy byli związani jakąś niewidzialną nicią, która jak oddalamy się od siebie napina się i boli nas to. 

Widziałam, jak chłopak wpatruje się w moje oczy. I czeka na odpowiedź, która nie nadchodzi. Uśmiech, który miał na twarzy powoli zmienia się w grobową minę.

-Przepraszam, nie powinienem pytać.-odparł i zaczął iść w stronę Seleny i Nicka. 

W tej samej chwili, gdy mnie omijał, chwyciłam jego dłoń, co spowodowało, że obrócił się w moją stronę, a ja wtopiłam swoje wargi w jego. Z początku był zaskoczony, lecz po chwili oddał pocałunek. Staliśmy na środku dróżki, i całowaliśmy się tak, jakby cały świat nagle przestał istnieć. Był tylko on i ja. Mam nadzieję, że nie będę żałować tej decyzji. Gdy oderwaliśmy się od siebie i dotknęliśmy się czołami, powoli łapiąc oddech, byłam szczęśliwa.

-To ma oznaczać TAK?-zapytał, wpatrując się w moją twarz.

-Tak, Joe.-uśmiechnęłam się, a chłopak ponownie mnie pocałował, po czym podniósł i kręcił nas wokół własnej osi. Śmiałam się tak, że aż Nick i Selena odwrócili się, aby zobaczyć, co dzieje się. 

Po chwili opuścił mnie na dół i czekał na moją reakcje. Złapałam jego dłoń w swoją i podążyliśmy w kierunku naszej ukochanej pary.


***********************************Kilka godzin później****************************************

Droga mijała nam spokojnie, lekki chmury spoczywały na niebie, a z nich prześwitywało cudowne, letnie słońce. Krajobraz wokół nas roztapiał nasze serca. Mijaliśmy lasy, łąki, jeziora, to było coś pięknego. 

Kilkanaście minut później, gdy tak obserwowałam przyrodę, Joe poinformował nas, że nadchodzi burza. Zdziwiłam się, z mojej perspektywy nadal było piękne słońce. Spojrzałam się na przednią szybę, a w naszym kierunku kierowała się ogromna, ciemna chmura, która zwiastowała potężną burzę. 

Powoli wjeżdżaliśmy w jej obręb, zaczęło się małych kropelek deszczu, aż w końcu przeobraziło się w ogromne krople wody. Nasze wycieraczki, omal nie wyrabiały. Widzieliśmy na pobliskich przystankach mnóstwo aut, które zatrzymywało się, aby przeczekać burzę. W końcu też postanowiliśmy to zrobić. Do pobliskiej stacji mieliśmy jeszcze 2km, przy drodze z mnóstwem zakrętów. Joe jechał co raz wolniej, aby nie wypaść z żadnego zakrętu. 

Nagle jak wjechaliśmy w jeden zakręt, wyjechała wielka ciężarówka, która mierzyła idealnie w nas. Jedyne, co zdążyłam zarejestrować, to wielkie żółte światło i trąbiącego Joe'go. Potem mój świat zniknął...

Zawsze przy Tobie *POPRAWIANA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz