Rozdział 34

181 6 0
                                    

Był to sam Justin Bieber! Kochałam jego piosenki. Były super!

-Demi, Joe przedstawiam Wam Justina Biebera, Justin przedstawiam Ci Demi Lovato i Joe Jonasa.-powiedziała rozpromieniona czarnulka. Justin spojrzał się na nas z pogardą.

-Yhm. Cześć. To co jemy coś?-zwrócił się do Seleny. Ona przytaknęła i po chwili znaleźliśmy się przy stole w kawiarni. Chłopak mojej przyjaciółki zapatrzony był w kartę z MENU, a Czarnulka zapatrzona była w niego. Normalnie jak w obrazek.

Podeszła do nas kelnerka. I popatrzyła się z wytrzeszczem na naszą trójkę (Mnie, Joe’go i Justina). -Dzień dobry. Czy mogę przyjąć zamówienie?-mówiła z lekkim piskiem.

Justin przejechał językiem po swojej górnej wardze i spojrzał się na pracownicę wzrokiem jak na kawał „pięknego” mięsa. Prawda, kelnerka, która nas obsługiwała była śliczna. Miała długie, blond włosy wpięte w dokładny kok, oczy miała niebieskie i duże, co przyciągnęło moją uwagę. Usta I-D-E-A-L-N-E. Nosek drobny, a uśmiech, którym obdarowywała Justina i Joe’go był powalający. Powinnam się martwić? Chyba nie. Była szczuplutka i średniego wzrostu (1,67 m na oko), więc idealny dla mężczyzny, który lubił małe kobiety. Wyglądała na mój wiek (19 lat).

-Tak oczywiście.-odpowiedział gwiazdor i spojrzał na nią swym szelmowskim uśmiechem. Joe spoglądał na całą tą sytuację z zdziwionym wyrazem twarzy. Selena wciąż wpatrywała się w swojego chłopaka, a ja z oburzeniem patrzyłam na Justina.

-Słucham, więc.-Zachichotała cicho dziewczyna.

-Poproszę koktajl truskawkowy, pączka z czekoladą, szarlotkę z bitą śmietaną, gorącą czekoladę iii…może jeszcze mały torcik. A dla Ciebie Sel , co?-popatrzył się na dziewczynę, która była zajęta jego osobą.

-E? A dla mnie? Ja poproszę Latte z bitą śmietaną.-radosnym uśmiechem obdarowała kelnerkę Selena.

-Kochanie, bita śmietana? Jesteś pewna? Możesz od niej przytyć.-wtrącił się w całą sytuację JEJ chłopak.

-Ah, faktycznie. To poproszę samo latte.-odparła Czarnulka i spuściła wzrok w dół, a potem wróciła do poprzedniej czynności (wpatrywaniu się w Justina).

-A co dla państwa?-zapytała nas pracownica kawiarni.

-Demi?-spytał się mnie Joe z zadziornym uśmiechem.

-Poproszę ciastko zbożowe i kawę latte. Joe, a co dla Ciebie?-obdarzyłam Go najpiękniejszym uśmiechem.

-Ja poproszę kawę espresso i szarlotkę.-odrzekł mój narzeczony, a kelnerka szybko odeszła od nas, by niedługo przynieść nasze zamówienie.

-Heh. Ciastko zbożowe? Nie za dużo w tym cukru DEMI?-Spytał się mnie Gwiazdor, starannie podkreślając moje imię.

Spojrzałam się na Bruneta, który wściekle patrzył na Biebera.

-A ty co będziesz mojej narzeczonej calorie odliczał?! A ile w siebie wpychasz?! Gwiazdorze od siedmiu boleści! Nikt Cię nie prosił o uwagi! A tym bardziej na temat DEMI!-wykrzyczał to ze zdenerwowaniem (Poziom Hard).  Justin spojrzał się na niego krzyknął i prychnął.

Wszyscy spoglądali w naszą stronę i komentowali całe zajście. W duchu cieszyłam się, że Brunet mnie bronił przed tym pajacem, ale bałam się tego, że w tej kawiarni mogły być jakieś osoby pracujące w prasie. Kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Szybko wypiliśmy z Joe’m kawę, zjedliśmy zamówione przez siebie jedzonko i chcieliśmy wyjść.

-To my będziemy się zbierać Sel. „Niestety” mamy coś do zrobienia w domu i musimy już jechać. -Selena patrzyła na nas smutnymi oczami, które wołały NIE JEDŹCIE. ZOSTAŃCIE JESZCZE CHWILE.

-Tiaaa. No to cześć. Heh w sumie też będziemy się zbierać, co nie? Selena?-mówił do swojej dziewczyny tak obojętnym głosem, że myślałam jakby mu przywalić.

-O tak. Też będziemy się zbierać.-uśmiechnęła się smutno Czarnulka.

-Przepuść mnie.-odparł Justin w kierunku Sel.

Dziewczyna wstała i Go przepuściła, a on podążył w stronę drzwi. -Zapłać za nas wszystkich!-Krzyknął jeszcze na koniec zamykając szklane drzwi z głośnym hukiem. Selena wyciągnęła portfel i spojrzała na rachunek. Widniało tam za ich zamówienie 200$ Bo my zapłaciliśmy za swoje.

-Oh…-posmutniała Sel i wyciągnęła banknot 200 dolarowy.

-Poczekaj.-odparł Joe i wyjął z kieszeni portfel i dał na stół 200$.

-Ale, nie musisz. W końcu wy zapłaciliście za swoje.-odparła zrozpaczonym głosem Czarnulka.

-Ale chcę. Nigdy nie zostawia się dziewczyny w takim stanie. Kto by pomyślał, że zrobi On coś tak głupiego.-Brunet próbował pocieszać dziewczynę.

-Dzięki.-uśmiechnęła się smutno i przytuliła się mocno do Joe’go. Nie przeszkadzało mi to, bo jednemu jak i drugiemu ufałam. Odkleili się od siebie i podążyliśmy w stronę wyjścia. Gdy byliśmy na dworze było jeszcze jasno w końcu jest lipiec-wakacje.

Spostrzegłam siedzącego na samochodzie Justina, który rozmawiał z jakąś laską i NAGLE! Pocałował ją. Sel się właśnie teraz odwróciła w stronę auta, gdzie powinien być jej chłopak. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i na jej wyraz twarzy. Miała łzy w oczach. Podeszła do Swojego Byłego Chłopaka.

-Jus..-uśmiechnęła się wrogo,a za razem uroczo.-Chciałbyś mi kogoś przedstawić?

Chłopak na nią patrzył tak, jakby zobaczył ducha. I z jego ust wypłynęło tylko: Eeee..

Selena popatrzyła teraz na niego wrogo i z całej siły pięścią walnęła go w nos, który z mojego punktu widzenia został złamany.

-JAK MOGŁEŚ!? A JA CIE KU*** KOCHAŁAM. JAKA JA BYŁAM GŁUPIA I ZAŚLEPIONA. ZDRADZAŁEŚ MNIE NA PRAWO I LEWO, A JA TEGO NIE WIDZIAŁAM. ŻAL MI CIĘ.-i walnęła Go jeszcze raz z impetem w już zakrwawiony nos.

Szybko podbiegła do nas i przytuliła się do mnie. Płakała rzewnymi łzami. Jus krzyczał jeszcze coś za nią, że jest idiotką, że złamała mu nos itp. Wsiedliśmy do samochodu i zawieźliśmy Czarnulkę do jej domu.

-Demi…Ja. Przepraszam Was, za ten wieczór.-kierowała te słowa do nas obojgu.

-Nic się nie stało, prawda kochanie?-spojrzałam się na mego narzeczonego.

-Tak. Wszystko w porządku. Tylko martwię się o Ciebie. Nie załam się. Może jednak chcesz do nas pojechać?-spytał się z troską w głosie. Nadal im ufam i wiem, że mogę być spokojna.

-Nie. Dam radę. Paa.-wyskoczyła szybko z samochodu i wbiegła do domu. Zamykając drewniane drzwi.

Zawsze przy Tobie *POPRAWIANA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz