Rozdział 14

267 11 0
                                    

Demi

Czułam,że gdzieś mnie wiozą, ale nie mogłam się obudzić, a teraz co chwile zasypiam. Nie wiem co się dzieję. Dlaczego wciąż nie mogę otworzyć oczu i zobaczyć przed sobą Joe’go. Wiem, że ktoś wciąż przy mnie czuwa, bo albo trzyma mnie za rękę, albo gładzie po włosach.

-Jak moja córeczka, doktorze?-spytała moja mama.

-Nie jest dobrze. Może niedługo stracić życie. Boję się, że nie uda jej się wyzdrowieć. -odpowiedział lekarz. Poczułam, że moje życie może być za chwile skończone przez jeden głupi wypadek. Próbowałam się obudzić, ale nie udawało mi się.

-O matko. Moja córeńka. -powiedziała rodzicielka. Chciałam wstać i ją przytulić, ale nie byłam w stanie. Bardzo się bałam, że już nigdy tego nie zrobię. Poczułam, że moje oczy powolutku chcą się odkleić, ale sprawia jeszcze to trudność.

-Panie doktorze!-wybiegła mama. Otworzyłam leciutko oczy i ujrzałam jak lekarz biednie z pielęgniarkami do mnie i robią jakieś badania. Moja rodzicielka płacze za szybą, a ja leże z otwartymi oczyma i patrze się na nich wszystkich. Nagle w szybie ujrzałam Joe’go na wózku, a więc on żyje! Uśmiechnęłam się, a lekarz wyszedł z sali i powiedział, że co 15 minut może ktoś wchodzić z wizytami na 5 minut. Wszyscy się ucieszyli, że wreszcie mnie zobaczą przytomną. Przynajmniej tak wywnioskowałam z ich uśmiechów i łez radości.

-Kochanie…Joe do Ciebie.-powiedziała mama. Ucieszyłam się, że jako pierwszy odwiedzi mnie mój chłopak. Tak długo go nie widziałam…Bardzo chciałam, aby pochylił się nade mną i mnie pocałował tak jak ostatnim razem. Chodź nie pamiętam kiedy to było czułam ten pocałunek.

-Demi.-Joe wypowiadał moje imię w taki łagodny sposób. Jakby chciał mnie przed każdym ochronić.-Demi…Ale się cieszę, że wreszcie się wybudziłaś.-wziął moją rękę i trzymał. Odwzajemniłam uścisk ręki.

-Kocham Cię, Demi. <3 -gdy to powiedział poczułam uścisk w żołądku i powoli traciłam przytomność. Byłam zła na siebie, że znów odpływam. Nagle zasnęłam.

Joe

Przyszedłem pod salę Demi i usłyszałem, że wreszcie się wybudziła ze śpiączki! Byłem szczęśliwy jak nie wiem. Doktor oznajmił, że możemy wchodzić co 15 minut, a wizyta ma trwać 5 minut. Wszyscy powiedzieli, abym wszedł pierwszy, bo niedługo mam wracać ponownie na badania. Więc wjechałem na wózku, zobaczyłam jak piękna, blada twarz Demi się do mnie lekko uśmiecha.

Demi…-mówiłem jej imię wpatrując się w jej prześliczne, brązowe oczy.-Demi…Ale się cieszę, że wreszcie się obudziłaś.-wziąłem ją za rękę, a ona odwzajemniła po chwili mój uścisk ręki.

-Kocham Cię, Demi <3-po tych słowach ujrzałem, że zamykają się jej oczy i traci przytomność. Szybko wyjechałem na wózku z sali i zacząłem wołać lekarza. Szybko przybiegli. Okazało się, że jeszcze chwila i mogła by nie żyć. Wszyscy uważają, że Demi to trudny przypadek pacjenta.

Zawsze przy Tobie *POPRAWIANA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz